Raport o wojnie

W zeszły czwartek wybuchła medialno-polityczna burza związana z jedną z największych tragedii ostatnich miesięcy, czyli wojną rosyjsko-ukraińską. Oto Amnesty International, ogólnoświatowa organizacja broniąca praw człowieka, opublikowała raport odnośnie taktyki bojowej armii Ukrainy podczas owego konfliktu. W dokumencie tym zarzucono ukraińskim siłom zbrojnym, że prowadzą ostrzał pozycji rosyjskich ze szkół, szpitali oraz ogólnie terenów zamieszkanych przez ludność cywilną. Skutkiem czego w wyniku kontruderzeń Rosjan giną cywile oraz niszczona jest cywilna infrastruktura. Krótko mówiąc, Amnesty International stwierdziła, że wojsko Ukrainy traktuje jej obywateli jako „żywe tarcze”, a jego działania tylko zwiększają liczbę ofiar. Zarazem w tym samym raporcie inwazja Rosji na naddnieprzańskie państwo została potępiona i uznana za niemożliwą do usprawiedliwienia.

Dokument, jako się rzekło, wywołał medialną burzę i wściekłość władz w Kijowie, prezydenta Zełeńskiego wliczając. Zarówno ukraińscy politycy, jak też członkowie ogólnoświatowego chóru rusofobów zarzucili Amnesty International sprzyjanie interesom Władimira Putina, bycie „ruskimi onucami” i tym podobne przewiny. Szefowa ukraińskiego działu AI, Oksana Pokalczuk, kierując się tymże argumentem, zrezygnowała ze stanowiska, natomiast sama organizacja opublikowała wyrazy ubolewania z powodu bólu, jaki wywołał jej raport, ale zawartego w nim stanowiska nie zmieniła, podkreślając, iż podczas każdej wojny jej priorytetem jest ochrona cywilów.

Jak sprawy się mają w istocie, nie mnie rozstrzygać. Nie wiem, czy armia ukraińska faktycznie prowadziła ostrzał wrogich pozycji z miejsc zamieszkanych przez licznych cywilów, a jeśli tak, to czy jej celem było zmaksymalizowanie liczby ofiar wśród nich (żeby później móc oczerniać Rosję, mieć propagandową podkładkę pod kupowanie NATO-owskiego uzbrojenia, itd.), czy też takie właśnie rozmieszczenie uzbrojenia wymusiła sytuacja. Te i inne kwestie wyjaśnić powinno śledztwo odpowiednich organów, np. Międzynarodowego Trybunału Karnego.

Pamiętajmy wszelako, że u naszych wschodnich sąsiadów toczy się wojna. Stanowi ona najokrutniejszą, obok ludobójstwa (z którym zresztą często się łączy), formę działania gatunku ludzkiego, i potrafi pozbawić człowieczeństwa – czyli między innymi poczucia wartości ludzkiego życia – WSZYSTKICH biorących w niej udział stron, ze szczególnym uwzględnieniem polityków oraz wojskowych. Władze państwowe oraz armijni dowódcy podczas konfliktów zbrojnych traktują ludzi albo jako „mięso armatnie” (nie cierpię tego określenia, jest straszliwie odczłowieczające!), albo „konieczne” ofiary, które po prostu wlicza się do statystyki (im ich więcej, tym lepiej, bo można propagandowo uderzyć we wroga). Mówiąc krótko, ludzie na wojnie się nie liczą, ludzi na wojnie się poświęca, i to masowo.

Czy tak właśnie postępują władze Ukrainy oraz członkowie kadry dowódczej jej armii – na co zdaje się wskazywać raport AI – jak napisałem wyżej, nie jestem w stanie rozstrzygnąć. Ale opcji takiej wykluczyć zdecydowanie nie można.

Wojna ta – jak wszystkie inne zresztą – ma wszak bowiem wymiar nie tylko militarny, polityczny czy gospodarczy, lecz także informacyjny, a raczej propagandowy. Jak to zawsze bywa podczas takich tragedii, obie strony usiłują, mówiąc kolokwialnie, zeszmacić się wzajemnie, poprzez chociażby wywlekanie na wierzch popełnionych przez nieprzyjaciela zbrodni, stanowiących wszak sedno i nieodzowny element każdego konfliktu zbrojnego. Niestety, ale z punktu widzenia Kijowa, im więcej Ukrainek i Ukraińców zginie od rosyjskich pocisków, tym lepiej. Bo można dzięki temu zniszczyć wizerunek Rosji na świecie (inna bajka, że zniszczył go sam Putin, atakując Ukrainę), działać na rzecz obkładania jej kolejnymi sankcjami, czy też mieć uzasadnienie dla zakupu zachodniej broni. Stąd już tylko krok ku wydaniu rozkazu traktowania obywateli jako „żywe tarcze” albo po prostu pozwolenia dowódcom na nieliczenie się z cywilnymi ofiarami.

Czy tak się stało – podkreślam – nie wiem i nie jestem w stanie ocenić. Mam szczerą nadzieję, że nie. Raport Amnesty International mógł przecież powstać w oparciu o błędne dane lub mylnie wyciągnięte wnioski (co wszelako nie oznacza agenturalnej działalności na rzecz Rosji).

Tak czy owak, sprawa powinna zostać rzetelnie, dokładnie wyjaśniona przez organa międzynarodowe. Domagać się takiego wyjaśnienia winny władze Ukrainy, ponieważ w przeciwnym wypadku napisany w dobrej wierze raport AI będą propagandowo wykorzystywali Rosjanie. Histeryczna reakcja Kijowa na opublikowanie dokumentu była, łagodnie rzecz ujmując, nieostrożna, sugerowała bowiem, iż z tymi „żywymi tarczami” coś mogło być na rzeczy...

Wniosek bardziej ogólny jest taki, że każde państwo to nie tylko terytorium, władze, administracja, ustrój polityczny i gospodarczy, ale PRZEDE WSZYSTKIM ludzie, obywatele. W razie wojny to właśnie oni muszą być w pierwszym rzędzie bronieni. Strona usiłująca odeprzeć napaść zbrojną powinna mianowicie prowadzić, w miarę swoich możliwości, takie działania, by zminimalizować liczbę ofiar wśród cywilów. Niepotrzebne narażanie ich na śmierć od wrogiego ostrzału jest postępowaniem zbrodniczym, niezależnie od tego, jaki kraj się go dopuszcza.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor