Życie droższe, życie tańsze

Wojna w Ukrainie, jak wszystkie inne konflikty zbrojne toczące się obecnie na świecie (a jest ich trochę), stanowi gigantyczną tragedię. Ale jak chyba żadna inna tego typu mordercza sytuacja, pokazała ona niesamowitą hipokryzję szeroko pojętego Zachodu, w tym Polski.

Z jednej bowiem strony naprawdę pozytywnie zaskoczyła skala pomocy, jaką nasze (i nie tylko, jak sądzę), społeczeństwo udziela Ukrainie i Ukraińcom. Przekazywanie darów rzeczowych i pieniędzy, przewożenie osób i przyjmowanie ich pod dach, ewakuacja zwierząt… To wszystko jest bardzo piękne, a dla osób, które uskuteczniają tego typu działania, żywię gigantyczny szacunek. Podobnie oczywiście, jak dla ludzi, którzy nieśli i nadal niosą – często narażając wolność oraz zdrowie – pomoc dla uchodźców na granicy polsko-białoruskiej, gdzie PiS-owska zbrodnia nadal trwa.

Ano właśnie, i tu dochodzimy jednego z elementów drugiej strony, tej znacznie bardziej ponurej, czyli ujawnienia pokładów rasizmu na szeroko pojętym Zachodzie, do którego na potrzeby niniejszych rozważań zaliczam również Polskę.

Okazało się otóż (nie po raz pierwszy w dziejach; tu mamy tylko kolejne potwierdzenie owej patologii), że ludzkie życie, a co za tym idzie, również ludzka śmierć ma wartość zróżnicowaną w zależności od koloru skóry oraz miejsca pochodzenia. Mianowicie, uchodźcy białemu – w tym przypadku oczywiście Ukraińcowi, ale tak samo byłoby, gdyby wojna dotknęła jakikolwiek inny kraj europejski, USA, Kanadę, Australię, itd. – należy się wszelki ratunek, pomoc tudzież wsparcie. Uchodźcę zaś o cerze oliwkowej, a szczególnie czarnoskórego, uciekającego przed wojną, terroryzmem, zmianami klimatu, itp. z Bliskiego Wschodu lub Afryki, nie tylko można, ale wręcz trzeba spałować, porazić prądem, wypchnąć na drugą stronę granicy (gdzie czeka go los jeszcze gorszy), doprowadzić do zamarznięcia na śmierć w lesie, wsadzić do ośrodka dziwnie przypominającego obóz koncentracyjny, wreszcie – zagrodzić mu drogę murem. Taką właśnie politykę stosuje Rzeczpospolita Polska od wielu miesięcy, w czym sekunduje jej Litwa. Tymczasem rzeczą najzupełniej oczywistą jest, że taka sama pomoc, jaką słusznie otrzymują Ukraińcy, należy się Irakijczykom, Afgańczykom, Kurdom, Syryjczykom, Jemeńczykom, Afrykanom… Ich życie jest tak samo zagrożone, jak życie naszych ukraińskich sąsiadów (a często nawet bardziej!), i ma taką samą wartość – jest bezcenne.

Zdecydowanie mniej zbrodniczym, ale i tak ponurym wariantem tejże postawy jest to, co spotyka obcokrajowców, którzy również uciekają z Ukrainy przed wojną, np. afrykańskich studentów czy Hindusów. Jest wiele informacji, że na przejściach granicznych traktowani są oni gorzej niż biali Ukraińcy (a przecież znajdują się oni w identycznej sytuacji, bo zagraża im ten sam konflikt zbrojny); w sprawie tej interweniował Rzecznik Praw Obywatelskich. Dodatkowo, neonaziści – w tym politykierzy Konfederacji, sojusznicy pana Tuska Donalda – organizują tzw. „patrole obywatelskie” celem dokonywania napaści na tychże uciekinierów (którzy w Polsce raczej nie zostaną; chcą się dostać do swoich państw i szukają bezpiecznej drogi, bo przestrzeń powietrzna nad Ukrainą została, co zrozumiałe, zamknięta).

Rasistowskie owo zjawisko dotyczy nie tylko Polski. I nie chodzi tylko o to, że zbrodniczą politykę wobec uchodźców bliskowschodnich prowadzi również Litwa. Problemem jest swoista segregacja konfliktów zbrojnych, czyli w logicznej konsekwencji również ich ofiar, dokonywana przez światowe ośrodki medialne, a za ich pośrednictwem – społeczeństwa państw zachodnich, przez owe media wszak manipulowane.

Mianowicie, wojna w Ukrainie wywołała przerażenie na Zachodzie. Nic dziwnego. Ale jednocześnie ten sam Zachód o wiele spokojniej, czasami wręcz z ignorancją podchodził i cały czas podchodzi chociażby do: trwającej od dekad izraelskiej okupacji Palestyny (tam też giną ludzie, w tym dzieci!), nieustającej wojny w Syrii (w czasie, kiedy nastąpił rosyjski atak na Ukrainę, Syrię bombardowało izraelskie lotnictwo, a przed rokiem to samo robiły, na inaugurację prezydentury Bidena, USA), katastrofy humanitarnej w Jemenie wywołanej inwazją ze strony Arabii Saudyjskiej (jak myślicie, w którym europejskim państwie wyszkolono saudyjskich pilotów, co zbombardowali Jemen?), niedawnej (nie pierwszej!) wojny azersko-ormiańskiej, Kaszmiru, prześladowania muzułmanów w Indiach, wojny z kartelami narkotykowymi w Meksyku (jeszcze kilka lat temu był to drugi pod względem liczby zabitych ludzi, po syryjskim, konflikt na świecie!), ludobójstwa uskutecznianego przez USA za pomocą dronów, jakie odbywa się od lat na Bliskim Wschodzie…

Ukraina nie jest jakimś światowym wyjątkiem, lecz tocząca się tam wojna pozostaje jedną z wielu takich tragedii… i wcale nie najgorszą. Tymczasem to na niej skupia się medialna uwaga, podczas gdy o innych konfliktach zbrojnych i zbrodniach przeciwko ludzkości media milczą lub co najwyżej informują zdawkowo, co rodzi milczenie świata.

Dzieje się tak, ponieważ Ukraina położona jest w Europie, zamieszkuje ją biała, w większości chrześcijańska ludność, a w roli agresora występuje Rosja (kto naprawdę rozpętał tę wojnę i dlaczego, pisałem w notce Radość imperialisty; gdyby USA bombardowały naddnieprzańskie państwo, świat solidaryzowałby się z amerykańskimi pilotami zrzucającymi bomby). Tymczasem inne spośród wymienionych powyżej tragedii – oraz im podobnych – to efekt zbrodniczej polityki Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników (Izrael, Arabia Saudyjska, Wielka Brytania, Polska, itd.) lub działań koncernów z dawnych europejskich potęg kolonialnych (np. wojny domowe w Afryce), ofiarami padają w większości ludzie ciemno- oraz czarnoskórzy, a ich krew leje się z dala od Europy. Toteż wycena ich życia jest niższa niż życia białych Europejczyków, natomiast o dotykającej ich tragedii Zachód może sobie radośnie pomilczeć…

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor