Na pomoc dla uchodźców

Odkąd nastąpiła (odbywająca się oczywiście w interesie USA) agresja Rosji na Ukrainę, Polacy zaczęli masowo pomagać uchodźcom znad Dniepru i Dniestru. W nader zróżnicowany sposób. Wielu ludzi przekazuje dary rzeczowe lub środki finansowe. Inni udostępniają własne mieszkania lub przynajmniej pokoje. Całe grupy wolontariuszy pracują na dworcach, ułatwiając uciekającym przed wojną przemieszczanie się po Polsce, inni pomagają im załatwiać sprawy urzędowe, zajmują się tłumaczeniami, itd. Organizowane są seanse filmów ukraińskich, przedstawiania teatralne i inne akcje kulturalne, dochód z których przeznaczany jest na wsparcie dla wschodnich sąsiadów. Sieci handlowe też prowadzą działania typu Złotówka Dla Ukrainy, wystawiają koszyki na towary dla Ukraińców. Wspaniałą inicjatywą jest Dinozaur z Centralnego. Przykłady można mnożyć. Warto jednak wspomnieć, że za świadczenie takiej samej pomocy bliskowschodnim tudzież afrykańskim uchodźcom na granicy polsko-białoruskiej można iść siedzieć (segregacja rasowa, faszyzm).

W każdym razie Polska nazywana jest „największą organizacją pozarządową świata”. Trafnie, ponieważ to jej OBYWATELE pomagają ukraińskim uchodźcom, co częstokroć wiąże się z naprawdę dużym poświęceniem, również w wymiarze jak najbardziej pieniężnym. PiS-owski nie-rząd tymczasem nie pomaga, tylko grzeje się przy ludziach dobrej woli. Dobrze zresztą, że (chyba) nie przeszkadza…

Owszem, w parlamencie uchwalane są specustawy o pomocy dla Ukraińców, w większości zawierające (co miło zaskakuje) całkiem sensowne rozwiązania… Lecz zanim prawo zacznie działać w praktyce, minie trochę czasu, no i jego wdrażanie nierozerwalnie wiąże się z kosztami. A że uciekających przed wojną wschodnich sąsiadów jest już w (k)raju nad Wisłą grubo ponad dwa miliony (i na tym nie koniec), udzielanie im niezbędnego wsparcia wymaga naprawdę imponujących nakładów pieniężnych, które z nieba się przecież nie leją. Zasoby finansowe obywateli niosących pomoc Ukraińcom też nie są niewyczerpane, zwłaszcza, że w domowe budżety straszliwie boleśnie wali szalejąca inflacja, negatywne skutki Polskiego Ładu oraz neoliberalny model gospodarczy, skutkujący powszechnym zubożeniem; oczywistym jest więc, iż państwo musi ich wspomóc.

No i tu dochodzimy do problemu pod tytułem: „Czy budżet państwa to wytrzyma?”. Przecież sytuacja finansowa kapitalistycznej Polski do wesołych zdecydowanie nie należy: deficyt, niemożliwe do spłacenia zadłużenie, kiepska ściągalność podatków i zwalnianie z nich najbogatszych graczy rynkowych oraz hierarchów kościelnych, okradanie państwa przez kapitalistów transferujących swoje fortuny na konta w rajach podatkowych (tracimy na tym więcej kasy, niż otrzymujemy z Unii Europejskiej!), wstrzymanie funduszy unijnych z winy PiS-owców łamiących praworządność, kary za złą politykę energetyczną, itd. Tymczasem oczywistym jest, że skoro uciekający przed wojną Ukraińcy się u nas pojawili, to nasze państwo musi im udzielić pomocy. A zatem powinno znaleźć na to środki w taki sposób, by nie pogarszać i tak marnej sytuacji finansowej nas wszystkich.

Czy jednak stojące u steru władzy Bezprawie i Niesprawiedliwość robi cokolwiek w tym zakresie? Nie wygląda na to.

Świetną okazją do podjęcia takiego działania byłaby dzisiejsza wizyta w (k)raju nad Wisłą prezydenta USA, Joego Bidena. Gdyby PiS-owcy byli istotami myślącymi oraz politykami troszczącymi się o dobro Polski (niestety, jak wszyscy inni prawicowcy, są zdrajcami), właśnie od amerykańskiego krwawego imperium zła próbowaliby wyciągnąć jak najwięcej forsy na omawiany dziś cel. Powody ku temu są dwa:

1) wojna rosyjsko-ukraińska toczy się w interesie USA, zatem państwo to powinno pomagać Ukraińcom finansowo, skoro umierają, tracą dobytek i muszą uciekać po to, by wzbogacili się amerykańscy kapitaliści, a Demokraci poprawili sobie sondaże;

2) spośród wszystkich państw członkowskich NATO Polska ponosi największe koszta tego konfliktu zbrojnego oraz ogromne ryzyko, że rozprzestrzeni się on na jej terytorium, toteż główny „sojusznik” powinien ją wesprzeć finansowo sam z siebie.

Niestety, poszedł komunikat, że PiS-owcy na ten temat z Bidenem rozmawiali nie będą. Nic dziwnego. Jako prawicowcy postsolidarnościowi, są oni wasalami i marionetkami USA, zaś wasalom i marionetkom się nie dopłaca, lecz zmusza ich do płacenia, np. zawyżonych cen za uzbrojenie i surowce, które Biden zalewne przyleciał nam wepchnąć.

W (k)raju nad Wisłą działa wszelako instytucja dysponująca gigantycznymi pieniędzmi i ogólnie przeogromnym majątkiem, stale zresztą rosnącym, bo kolejne ekipy prawicy/targowicy postsolidarnościowej sukcesywnie go powiększają, odkąd obóz ten zdradziecki i zbrodniczy dopchał się do władzy w 1989 roku. Mowa, rzecz jasna, o Kościele katolickim. W cywilizowanym państwie i społeczeństwie związek wyznaniowy o takiej pozycji, jaką ten ciszy się w Polsce, byłby główną instytucją świadczącą pomoc dla potrzebujących, w tym oczywiście dla uchodźców. U nas – poza indywidualnymi inicjatywami poszczególnych księży i biskupów – nie widać, by Kościół transferował swą fortunę na zapewnienie bytu ludziom uciekającym przed największą możliwą tragedią. Władza państwowa nie podejmuje również żadnych kroków, by rzeczony związek wyznaniowy zaprząc do takiej pomocy. Nie mówię już nawet o rekwirowaniu nienależnie i nielegalnie przyznanego po 1989 roku majątku, ale przecież można by uchwalić specustawę o współpracy państwa i Kościoła w dziedzinie udzielania pomocy uchodźcom. Nie tylko byłaby ona dzięki temu skuteczniejsza, ale też odciążyłaby budżet. No, ale klerykalna prawica postsolidarnościowa czegoś takiego nie zrobi. Jest bowiem wasalem i marionetką nie tylko USA, lecz także Kościoła katolickiego.

No i nie zapominajmy o środkach unijnych. Te pieniądze czekają, lecz, aby zostały odblokowane, PiS-owcy musieliby zacząć przestrzegać praworządności i zlikwidować nielegalną Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego. Jeżeli tego szybko nie zrobią, wkrótce nas finansowo zajadą. A politycznej woli w tym zakresie nie widać…

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor