Refleksja o imperializmie

Wielu ludziom – nie tylko o lewicowych zapatrywaniach – i to, dodać należy, ludziom niegłupim, Rosja wydawała się swoistą tamą dla zbrodniczego amerykańskiego imperializmu oraz światowego kapitalizmu. Było to złudzenie, ponieważ po rozpadzie ZSRR w państwie moskiewskim zapanował kapitalizm właśnie, i to w wydaniu naprawdę dzikim, oligarchicznym (tu mała dygresja – rosyjscy oligarchowie najlepiej czują się w USA, gdzie wspaniale im się robi interesy z lokalnymi kapitalistami, a gadki Joego Bidena o sankcjach spokojnie można umieścić w przegródce z propagandą i bajkami). Poza tym, po dojściu do władzy i wyprowadzeniu kraju z jelcynowskiej wielskiej smuty, Władimir Putin odnowił rosyjskim imperializm w wydaniu carskim, czyli dążącym nie tylko do przejęcia gospodarczej kontroli nad danym krajem/regionem/rynkiem, ale też do militarnego zajmowania określonych terytoriów. I właśnie to jego odnowienie dążeń imperialistycznych, czyli próba (raczej nieudolna, co widać po ataku na Ukrainę) odbudowy pozycji supermocarstwowej, utraconej wraz z kresem Związku Radzieckiego, sprawiła, iż Rosja znalazła się na celowniku USA… od których car Władimir uczył się agresywnej polityki zagranicznej.

Mówiąc krótko, Stany przyjęły wrogą pozycję wobec Moskwy nie dlatego, że zaoferowała ona światu jakąś alternatywę systemową wobec dzikiego kapitalizmu tudzież amerykańskiego imperializmu (taką oferują Chiny), lecz TYLKO z tego powodu, iż stała się konkurencją dla imperialistów zza oceanu, czyli walczy z nimi o obszary, nad którymi chcieliby przejąć kontrolę.

A zatem konflikt USA-Rosja nie jest prostą powtórką z Zimnej Wojny, kiedy to rywalizowały dwa faktycznie odmienne systemy społeczno-ekonomiczne i państwa je wdrażające oraz dążące do ich ekspandowania, lecz pozostaje starciem dwóch identycznych, czyli stricte kapitalistycznych imperializmów, typową walką o neokolonialne strefy wypływów. Ofiarą tegoż stała się swego czasu Gruzja, a w ostatnich tygodniach Ukraina (kilkakrotnie to analizowałem, odsyłam zatem do odpowiednich notek).

To, że imperialne dążenie Putina przybrały tak agresywną formę za sprawą ciągnącej się od wielu lat wrogości ze strony USA i ich prowokacji, jest tematem na oddzielne rozważania, acz odgrywa rolę drugorzędną, jeśli chodzi o ocenę tragicznych skutków wojny.

Ano właśnie, wojna. Największa tragedia ludzkości. Wprawdzie ta, co dotknęła Ukrainę, i tak pochłania znacznie mniej ofiar, niż imperialistyczna agresja na Irak (wczoraj była jej rocznica) oraz na Afganistan, konflikt w Syrii czy w Jemenie… lecz nie zmienia to faktu, iż nigdy nie powinno było do niej dojść, że ludzie giną, a naddnieprzańskie państwo jest niszczone. O zbrodniach wojennych już nie wspominam, bo to oczywiste, że powinny zostać osądzone i ukarane – wszystkie, tzn. niezależnie od strony, jaka je popełnia.

Tragedia Ukrainy (a wcześniej Korei, Wietnamu, Kambodży, Iraku, Afganistanu, Syrii oraz wielu innych krajów na całym świecie) jednoznacznie pokazuje, do czego prowadzą imperializmy i ich rywalizacja, jak wielkie stanowią one zło. Powinna też ona uświadomić, iż jeden imperializm nie może stanowić alternatywy ani tamy dla drugiego; wszystkie bowiem sprowadzają się do siłowego podporządkowania danego obszaru (państwa, regionu, rynku, itd.), eksploatacji tudzież zniewolenia.

Tak zatem, imperium rosyjskie nie powstrzyma imperium amerykańskiego ani odwrotnie; kiedy jedni imperialiści usiłują podporządkować sobie teren, do którego konkurencyjni imperialiści roszczą sobie prawa, śmigać zaczynają pociski, krew się leje, ludzie giną i cierpią, a wojska – niekoniecznie mocarstwa imperialistycznego, bo w konflikt wciągnięte może zostać państwo trzecie, jak to się stało z naszymi naddnieprzańskimi sąsiadami – dokonują straszliwych czynów.

Właśnie do tego doszło w Ukrainie.

Jeżeli sprzeciwiamy się imperializmom, musimy potępiać je wszystkie, zamiast wynosić jeden ponad inne; w takim wypadku stajemy się hipokrytami. Nie zapominajmy również, że imperialistyczne dążenia mocarstw – lub państw za takowe się uważających – stanowią w prostej linii konsekwencją istnienia kapitalizmu; imperializm jest stadium rozwoju tegoż nieludzkiego systemu.

Dopóty zatem istnieją kapitaliści dążący do ekspansji w celu zwielokrotnienia zysków, dopóki ich pachołki w postaci prawicowych polityków będą prowadzić konfliktową politykę, w skrajnej sytuacji prowadzącą do wojen. Toteż bez ogólnoświatowych zmian systemowych, tragedie takie jak ta ukraińska powtarzały się będą aż do wyginięcia gatunku ludzkiego.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor