Wojny dwie

Supermocarstwo atomowe, rządzone przez oderwanego od rzeczywistości przygłupa, dokonuje, wespół z koalicjantami zanęconymi oszukańczą propagandą, inwazji na państwo uznane za wrogie. Trwają bombardowania – również przy użyciu zakazanych prawnie pocisków, np. ze zubożonym uranem – całe miasta obracane są w gruzy, giną tysiące ludzi, w tym kobiety i dzieci. Dochodzi do licznych zbrodni wojennych, okupacyjni żołnierze popisują się okrucieństwem wobec ludności cywilnej, a jednocześnie rabują, co tylko się da. Konflikt grozi militarną i polityczną destabilizacją całego regionu, w skrajnym zaś przypadku doprowadzić może wręcz do wybuchu III wojny światowej. Wszystko to jest oczywiście propagandowo uzasadnione szczytnymi celami, przekaz medialny krajów dokonujących inwazji od lat obrzydzał na całym świecie obraz ich ofiary. Tak naprawdę chodzi o położenie łapy na lokalnych surowcach i innych bogactwach, zwiększenie zysków koncernów zbrojeniowych, poprawę notowań polityków imperialistycznych tudzież umożliwienie neoliberalnym ekonomistom testowanie nowego ładu gospodarczego, jaki wdrożony zostanie na podbitych terytoriach…

Ukraina 2022? Nie, Irak zaatakowany w marcu 2003 roku przez koalicję USA, Wielkiej Brytanii, Australii i Polski, jak również innych krajów znajdujących się w amerykańskiej strefie wpływów. Ale do inwazji dokonanej przez cara Władimira opis ten również pasuje, wojny te bowiem wykazują nader liczne podobieństwa.

Obie mianowicie uznać należy za niezgodne z prawem międzynarodowym publicznym akty agresji na suwerenne państwo. Obie stanowiły efekt imperialistycznych dążeń oderwanych od rzeczywistości prezydentów supermocarstw. Obie przysporzyły i nadal przysparzają ogromnych zysków kapitalistom, zwłaszcza właścicielom koncernów paliwowych i zbrojeniowych, tudzież firmom zrzeszającym najemnych morderców. Lipne propagandowe uzasadnienie też jest zbliżone: George W. Bush głosił konieczność zapobieżenia użyciu przez Irak broni masowego rażenia (której ten nie posiadał, jak się okazało), podczas gdy Władimir Putin za cel swojej inwazji stawia denazyfikację i demilitaryzację Ukrainy. Charakter obu tych wojennych działań był i jest stricte imperialistyczny; USA chciały włączyć Irak do swojej strefy wpływów, Rosja usiłuje nie dopuścić, by Ukraina z jej strefy wpływów wypadła (co oznaczałoby jej dalszą kolonizację przez krwawe imperium amerykańskie). Zarówno Bush, jak i Putin zamierzali również wykorzystać podczas zbrojnego ataku wewnętrzną destabilizację podbijanych państw. Podobny jest styl zbrodniczych działań: bombardowania (w tym obiektów cywilnych), masowe morderstwa, niszczenie infrastruktury, wywoływanie katastrofy humanitarnej, stosowanie nielegalnego uzbrojenia (imperialiści – na pewno, Rosja – prawdopodobnie); przy czym skala zniszczeń i żniwo śmierci w Iraku były o wiele większe niż w Ukrainie. I tak dalej…

Owszem, da się wskazać i różnice.

Rosja do wojny wciągnęła tylko jednego koalicjanta – Białoruś, podczas gdy krwawe amerykańskie imperium zła zawiązało zbrodniczy sojusz z licznymi swoimi wasalami.

Mimo dozbrojenia swojej armii w ostatnich latach, Rosja wyraźnie nie jest w stanie pokonać Ukrainy, wyekwipowanej z kolei przez USA, toteż najprawdopodobniej już przegrała wojnę. Wynika to zapewne z faktu, iż zarówno Putin, jak i dowódcy jego wojska mentalnie tkwią w XIX wieku, podczas gdy ukraińska myśl strategiczna jest znacznie nowocześniejsza. Tymczasem imperialiści dosłownie zmiażdżyli Irak swoją przewagą militarną, zrównali go z ziemią i wymordowali, wedle różnych szacunków, od kilkuset tysięcy do kilku milionów jego mieszkańców; dalsze ofiary pociągnęła za sobą wojna domowa, jaka wybuchła wskutek inwazji, a także ekspansja ISIS.

Bliskowschodnie państwo nie stanowiło zagrożenia dla swoich sąsiadów, podczas gdy Rosja jak najbardziej mogła obawiać się rozmieszczenia w Ukrainie amerykańskich pocisków, a także przebudzenia żywiołu banderowskiego, jaki nastąpił po 2014 roku. To drugie nie usprawiedliwia jednak bombardowania miejsc, gdzie banderowców akurat nie ma lub są oni bardzo nieliczni oraz mordowania Ukraińców niebędących banderowcami. Zbrodniarze z Odessy czy Donbasu powinni, rzecz jasna, zostać ukarani, ale wykorzystywanie ich krwawych czynów jako uzasadnienia do zbrojnej inwazji to propagandowe kłamstwo, takie samo, jak oskarżanie Husajna o posiadanie broni masowego rażenia.

Wołodymyra Zełeńskiego trudno też uznać za zbrodniarza; owszem, wsadza opozycjonistów do pierdla i nie pozwala na funkcjonowanie mediów nieprzychylnych wobec siebie i swojego obozu politycznego, ale raczej nie zabija ludzi, jak to czynił Saddam Husajn. Lecz zbrodnie tego drugiego zachodnim imperialistom nie przeszkadzały, dopóki nie postanowili oni położyć łapy na irackiej ropie.

Skrajnie różna jest także reakcja szeroko pojętego Zachodu na każdą z tych wojen. Mimo iż zbrodnie imperialistów w Iraku znacząco przewyższyły swą skalą te, jakie wojska rosyjskie popełniają w Ukrainie, nikt nie domagał się objęcia sankcjami USA, Wielkiej Brytanii, Polski, Australii i innych uczestników haniebnej inwazji z 2003 roku, nie było apeli o bojkotowanie produktów i usług generowanych przez firmy z tychże państw, o przejęcie majątku ich kapitalistów czy o ukaranie George’a W. Busha za zbrodnie przeciwko ludzkości; odbywały się co najwyżej społeczne protesty przeciwko wojnie (w Rosji też trwają, ale ich uczestnicy poddawani są brutalnym represjom ze strony aparatu terroru). Tymczasem na Putinowską inwazję Zachód reaguje w sposób alergiczny, co stanowi – podobnie zresztą jak podejście do uchodźców Ukraińskich i bliskowschodnich – dowód na jego straszliwą hipokryzję.

Dlaczego hipokryzję? Bo owszem, wszczęta przez Rosję wojna z Ukrainą jest zbrodnią, za którą Władimira Putina trzeba osądzić, podobnie jak oligarchów, którym jako prawicowiec służy. Ale reakcja świata zachodniego na imperializm amerykański powinna być jeszcze surowsza, gdyż lokatorzy Białego Domu mają na sumieniu o wiele więcej ofiar śmiertelnych i zniszczeń niż car zasiadający na Kremlu. Powinni być zatem jeszcze surowiej niźli Putin i jego kraj traktowani przez społeczność międzynarodową – oni sami i krwawe imperium zła, którym rządzą w interesie gigantycznych koncernów oraz korporacji.

Nie zapominajmy też, że Putin, atakując Ukrainę, wzorował się na poczynaniach George’a W. Busha i innych imperialistycznych prezydentów. A że okazał się niezbyt pojętnym ich uczniem, to już inna para kaloszy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor