Zieloni i szczepionka

Dziś muszę pochwalić Partię Zieloni za ich nowy pomysł. A jest nim postulat wprowadzenia obowiązkowych szczepień przeciwko COVID-19.

Jasne, wątpię, by rozwiązanie takie weszło w życie, niemniej jednak jest to idea, którą jak najbardziej warto rozważyć. Dlaczego? Powodów jest kilka.

Pierwszy, najbardziej oczywisty (dla ludzi myślących, w każdym razie), jest taki, że masowe szczepienia są najlepszym sposobem na walkę z chorobami zakaźnymi; wiele zaraz pomogły one wyrugować lub przynajmniej osłabić na tyle, że przestały dziesiątkować nasz mało wspaniały gatunek; niestety, sytuacja od pewnego czasu znów się pogarsza na skutek działań antyszczepionkowców. Są one też jedynym jak na razie sposobem na zakończenie pandemii COVID-19. Leku bowiem na tę chorobę jeszcze nie wynaleziono (być może skuteczny jest jakiś już obecny na rynku farmaceutycznym, ale bez testów klinicznych nie da się tego określić), toteż tylko szczepienia pozostają, jeśli nie chcemy, by kolejne fale pandemii oznaczały kolejne śmiertelne żniwa koronawirusa. Ten wszak już z nami zostanie i będzie mutował, taka albowiem jest natura WSZYSTKICH wirusów, a zatem wyłącznie masowe przyjmowanie szczepionek sprawi, iż będziemy się na niego stopniowo uodparniali, przechodzili chorobę coraz lżej i w malejącym stopniu zarażali innych ludzi.

No i tu dochodzimy do powodu numer dwa. Otóż, kiedy pod koniec zeszłego roku zaczynały się szczepienia, na serio bałem się, że PiS-owski nie-rząd sprawę spierniczy i mnóstwo wody w Wiśle tudzież innych rzekach upłynie, nim zdołam się zaszczepić; później obawy takie powodowały we mnie kłopoty z dostawami szczepionek wywołane chciwością Big Pharmy. Nic takiego, na szczęście, się nie stało, pierwszą dawkę Moderny przyjąłem końcem maja, drugą natomiast pod koniec czerwca. Obecnie zaszczepić się można praktycznie z marszu… lecz chętnych ubywa. Polacy nie chcą się szczepić, skutkiem czego dużo nam jeszcze brakuje do osiągnięcia odporności zbiorowej/stadnej. Co gorsza, nie stanowimy pod tym względem wyjątku w skali Europy oraz świata. I to jest tenże drugi powód, dla którego wprowadzenie obowiązkowych szczepień przeciwko COVID-19 jak najbardziej należy rozważyć.

Skąd się owa niechęć wzięła, mimo strat w ludziach czynionych przez pandemię, czyli ogromnych tragedii po prostu? Ano, wydaje się, iż główną przyczyną jest tutaj zmasowana działalność ruchów antyszczepionkowych; posługują się one nawet rozmaitymi pseudo-medycznymi „autorytetami”, szerzącymi ubrane w niby-naukowy język (co czyni ich chorą argumentację na pierwszy rzut oka wiarygodną) brednie za pośrednictwem internetu, mediów tradycyjnych – główne stacje radiowe i telewizyjne wliczając – a nawet związków wyznaniowych, w tym Kościoła katolickiego. Jako się rzekło, język, którym antyszczepionkowcy przemawiają, nosi pozory naukowości, trafia więc do osób, które się wahają w kwestii przyjęcia szczepionki, nader łatwo przekonując je, iż przyjmować jej nie należy. Rodzi to, rzecz jasna, ogromne zagrożenie dla całej populacji (im mniej osób się zaszczepi, tym mniej skuteczne okażą się szczepionki, a zatem tym bardziej dotkliwe będą skutki kolejnych fal COVID-19), a to trzeci powód, dla którego zaproponowany przez Zielonych obowiązek szczepienia przeciw koronawirusowi jawi się jako opcja nad wyraz atrakcyjna; być może nawet nie tyle opcja, ile konieczność.

Jest i czwarty, taki mianowicie, że idiotom nie da się niczego wytłumaczyć, z powodu bowiem swej degeneracji intelektualnej odrzucają oni wszelką racjonalną argumentację z przyczyny jej racjonalności właśnie. Jedną z immanentnych cech głupoty pozostaje opór wobec wiedzy i mądrości. No i właśnie – część spośród obywateli niechętnych szczepieniu to ofiary antyszczepionkowej manipulacji (zmanipulować, przypominam, można nawet bardzo inteligentnego człowieka!), cała wszelako reszta to osoby, co nie chcą przyjąć szczepionki z powodu dogłębnego zidiocenia i bezmyślności. Skoro zaś wszyscy chcemy być w miarę bezpieczni przed koronawirusem, takich właśnie degeneratów intelektualnych należałoby do zaszczepienia się zmusić, w czym pomocny byłby zaproponowany przez Zielonych obowiązek, a zwłaszcza surowe kary, np. finansowe, za niewywiązywanie się z niego.

Jak to miałoby wyglądać w szczegółach, pozostaje oczywiście kwestią do dyskusji. Czy ów obowiązek szczepienia miałby objąć całe społeczeństwo, tzn. wszystkich obywateli w wieku umożliwiającym przyjęcie preparatu, czy też jedynie grup wiekowych najbardziej narażonych na ciężkie przebycie choroby i powikłania, oraz osób, których praca wiąże się z częstym kontaktem z innymi ludźmi, co w naturalny sposób zwiększa ryzyko zarażenia i zarażania, określić powinni specjaliści. Należałoby również przypomnieć, iż są osoby, jakie nie szczepią się nie dlatego, że nie chcą, ale nie mogą z powodu medycznych przeciwwskazań; ludzie tacy winni zostać spod obowiązku wyłączeni i być traktowani przez organa państwa, UE czy innych organizacji międzynarodowych jak osoby zaszczepione.

Tak czy owak, absolutnie nie mam nic przeciwko obowiązkowym szczepieniom na COVID-19, toteż pomysł Zielonych oceniam naprawdę wysoko.

Szczepienia jako takie w normalnych czasach i okolicznościach są, owszem, kwestią osobistego wyboru. Lecz nie w okresie pandemii – wówczas powinny być obowiązkowe po to, by powstrzymać zarazę, skoro nie ma na to innego sposobu (lockdown, jak wskazują statystyki, takowym zdecydowanie nie jest; przeciwnie, powoduje zwiększoną śmiertelność).

Szczepmy się!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor