Produkt klerykalizacji

Kilka dni temu grupka młodych ludzi prowadziła przed Ministerstwem Ciemnoty protest przeciwko Czarnkowi i stosowaniu przez niego mowy nienawiści wobec chociażby osób LGBT. A to tylko jednak z wielu akcji wymierzonych w tegoż PiS-owskiego ministra-neonazistę. I dobrze, bo ktoś taki absolutnie nie powinien zajmować żadnego ministerialnego stanowiska, zwłaszcza takiego, co wiąże się z edukacją, czyli wpływa na kształtowanie życiowych ścieżek młodych pokoleń.

No właśnie, ale jakim cudem ten facet – skrajny prawicowiec, mizogin, homofob, fanatyk religijny i totalny reakcjonista – w ogóle robi karierę polityczną (a wcześniej robił, o zgrozo, uniwersytecką!)? W każdym normalnym państwie traktowany byłby albo jako – w najlepszym przypadku – folklor polityczny, którego nikt nie bierze na poważnie, albo siedziałby w więzieniu za głoszenie poglądów żywcem wyjętych z ulotki NSDAP. W Polsce tymczasem jest ministrem odpowiedzialnym za edukację, przez długie lata pozostawał wykładowcą akademickim (współczuję serdecznie jego studentom)… a co totalnie przerażające, pod względem światopoglądowym bynajmniej nie różni się od reszty PiS-owców, Kukizowców, Konfederacji, niejednego Platformersa… Słowem, Czarnek stanowi na polskiej scenie politycznej nie wyjątek, lecz regułę. I to budzi prawdziwą zgrozę. Jakież wszelako jest źródło tej patologii?

Ano, nie byłoby kariery (uczelnianej ani politycznej) Czarnka i jemu podobnych indywiduów, gdyby nie przeszło trzy dekady intensywnej klerykalizacji.

Jak wiemy, w 1989 roku do władzy w (k)raju nad Wisła dorwała się, oszukawszy społeczeństwo, klerykalna prawica zgrupowana wokół NSZZ „Solidarność”; od niej to wywodzą się dzisiejsze PiS, PO, częściowo PSL, itd. Już pierwszy jej rząd, pod przewodnictwem Tadeusza Mazowieckiego, zaczął dawać Kościołowi katolickiemu – konkretnie zaś hierarchom – nie tylko ogromne przywileje finansowe i prawne, ale też ideologiczne. Purpuraci zyskali mianowicie wpływ na prawo stanowione, a jeszcze większy – na dominujący światopogląd, lansowany przez prawicę postsolidarnościową za pomocą mównicy sejmowej, mediów… czy ambon. Dobre i słuszne były jedynie te poglądy, które głosili lub przynajmniej akceptowali zawodowi funkcjonariusze Kościoła katolickiego; z kolei myśl lewicowa oraz świecka liberalna były i dalej są rugowane z dyskursu publicznego, jeśli w ogóle przyznaje się im miejsce, to marginalne. Co istotne i złe, kościelny przekaz ideologiczny w Polsce jest przeładowany treściami skrajnie prawicowymi: nacjonalizmem (a wręcz faszyzmem), antysemityzmem, islamofobią, homofobią, rusofobią, ksenofobią, mizoginizmem, itd. Dlatego też klerykalizacja Polski łączyła się z jej faszyzacją. Miała ona element nie tylko światopoglądowy, lecz także personalny – skoro bowiem prawicowe partie były i cały czas są w mniejszym lub większym stopniu powiązane z Episkopatem i klerem, jasnym zatem pozostaje, iż karierę w polityce lub w instytucji państwowej typu uczelnia wyższa, zwłaszcza taka, na której łapę swa pazerną trzyma Kościół, najłatwiej było i jest zrobić komuś, kto ma światopogląd odpowiedni z biskupiego punktu widzenia, czyli oczywiście prawicowy – im bliższy skrajności, tym lepszy.

Efektem tego jest właśnie obecność w głównym nurcie polskiej polityki takich kreatur jak Przemysław Czarnek, Mikołaj Pawlak, Andrzej Duda, Krystyna Pawłowicz, a wcześniej chociażby Roman Giertych. Ludzie, którzy, jako się rzekło, w państwach zachodnioeuropejskich (USA to inna sprawa) byliby w najlepszym dla nich wypadku na marginesie polityki, u nas zajmują zaszczytne urzędy… dające im wpływ na jakość życia obywateli, w tym dzieci i młodzieży. Niestety, konsekwencje tego często są tragiczne: zniszczone perspektywy życiowe, pozbawienie godności, stopniowe odbieranie praw, samobójstwa z powodu zaszczucia, itd.

Kiedy więc jakieś dziecko LGBT odbiera sobie życie, bo nie wytrzymało mowy nienawiści, inne z powodu deformy systemu edukacji będzie miało spapraną przyszłość, a ofiara księdza pedofila nie otrzymuje należytej pomocy od państwa, pamiętajmy, że drogę dla winnych tego stanu rzeczy, w tym oczywiście Czarnka i jemu podobnych brunatnych stworów, otworzyła prawica postsolidarnościowa na przełomie lat 1989 i 1990. To wtedy wydany został wyrok na młode pokolenia Polek i Polaków, a kariery mogły zacząć robić najbardziej zdegenerowane intelektualnie i moralnie, skrajnie prawackie jednostki.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor