Tasiemiec w kosmosie

No i stało się! Najbogatszy paso… eee… wyzysk… eee… kapitalista poleciał w kosmos. Choć tu są pewne wątpliwości, bo nie wszyscy naukowcy zaliczają wysokość, na jaką pojazd z tymże burżujem na pokładzie się wzniósł, do przestrzeni kosmicznej; rzecz jest względna. W każdym razie – poleciał, a większość mediów głównego nurtu pieje z zachwytu nad „pierwszym komercyjnym lotem w kosmos”. No cóż, nie taki on do końca komercyjny, wyprawa bowiem ma również cel badawczy, no i, z tego, co się orientuję, nie obyło się bez pomocy i udziału NASA, czyli instytucji jak najbardziej państwowej (zanim prywatny kapitał zdolny będzie do organizowania podróży pozaziemskich, sporo czasu jeszcze upłynie… o ile ludzkość wcześniej nie wyginie).

Czy wszakże jest się czym zachwycać? Zdecydowanie nie! Powiedziałbym wręcz, że jest nad czym zapłakać.

Gigantyczny bowiem majątek miliardera-kosmonauty (o ile miano po pauzie faktycznie mu przysługuje) nie pochodzi z jego pracy, lecz z wysiłku wyzyskiwanych w jego firmach robotników. Zwłaszcza jedna z nich – przedsiębiorstwo logistyczne – cieszy się wyjątkowo złą sławą ze względu na warunki i czas pracy. Nasz dzisiejszy czarny charakter nie stanowi zresztą wyjątku; tak przecież jest ze wszystkimi kapitalistami, ogromnie pieniądze których biorą się z wyzyskiwania pracowników, czyli z płacenia za ich pracę – siłę roboczą wynajętą/kupioną na określony czas – mniej, niż jest ona warta; przykładowo, jeśli taki robotnik pracuje przez osiem godzin dziennie, realnie płacone ma na trzy… dwie… jedną, a resztę kasy (wartość dodatkową) zagarnia dla siebie kapitalista.

Tak zatem „pierwszego komercyjnego lotu w kosmos” nie byłoby, gdyby jego główny uczestnik nie okradał proletariuszy harujących na jego bogactwo, identycznie, jak to czynią wszyscy inni przedstawiciele kasy pasożytniczo-wyzyskującej, do której tenże burżuj przynależy. Mówiąc krótko, tysiące ludzi ciężko na jego podróż pracowało za zaniżone stawki; gdyby nie oni i ich wysiłek, nie ruszyłby się z Ziemi. I nie tylko na nią – w ogóle na każdy z luksusów, w jakich ów wyzyskiwacz się pławi.

To jednak nie wszystko, bo rzecz cała nie ogranicza się do wyzyskiwania pracowników i pasożytowania na ich sile roboczej. Gigantyczne fortuny kapitalistów oraz spełnianie przez nich wydumanych zachcianek, kosmiczne wyloty wliczając, dosłownie toną we krwi.

Przecież to, że 1 proc. ludzkości, czyli garstka najzamożniejszych prywatnych właścicieli środków produkcji, posiada więcej bogactwa niż pozostałe 99 proc., w naturalny sposób powoduje rozrost nędzy w skali świata. W tym tak skrajnej, iż uniemożliwia zaspokojenie najbardziej choćby podstawowych potrzeb życiowych. Innymi słowy, żeby nasz dzisiejszy czarny charakter mógł sobie polecieć w kosmos i ogólnie pławić się w niewyobrażalnych dla niemal każdego przedstawiciela naszego gatunku luksusach, iluś ludzi musiało umrzeć z głosu i chorób nim wywołanych. Inni zmarli z powodu przepracowania w należących do niego zakładach. Jeszcze innych zabiła depresja… Tak, fortuny kapitalistów, w tym nowego „kosmicznego lotnika”, jak też cały nieludzki system ekonomiczny, którego pozostają oni beneficjentami, wyrastają na masowych zgonach. Jak już wielokrotnie pisałem, kapitalizm zabija, podobnie, jak zabijają kapitaliści poprzez sam fakt posiadania niezmierzonych bogactw (konkretnie, chodzi o niedzielenie się nimi; miliardy trzymane na kontach w rajach podatkowych nie trafiają wszak do realnej gospodarki, toteż nie przyczyniają się do ogólnego wzrostu dobrobytu, a wręcz przeciwnie). Kogo zaś ów system i jego pazerni beneficjanci nie zabiją, tego doprowadzą do nędzy lub przynajmniej obedrą go z perspektyw życiowych, dając w zamian przepracowanie, co poskutkuje depresją, czyli chorobą jakże często śmiertelną.

Należy też powtórzyć, że totalnie nieracjonalna, straszliwie rabunkowa gospodarka kapitalistyczna, bazująca na żądzy maksymalizacji zysków jej beneficjentów, może już wkrótce całkowicie unicestwić gatunek ludzki (i, niestety, wiele innych), ponieważ naturalną konsekwencją jej patologii jest rozkręcająca się na naszych oczach katastrofa klimatyczna. Ale o tym również niejednokrotnie na tych łamach wspominałem.

Dlatego też zdecydowanie nie napawa mnie radością fakt, że najbogatszy burżuj świata wybrał się gdzieś bardzo wysoko. Z niepokojem i smutkiem zastanawiam się, ilu ludzi zmarło, by on mógł sobie polatać, i ilu ten lot oraz inne zachcianki kapitalistycznego tasiemca jeszcze zabiją…


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor