Urlop z przyjacielem

Wakacje w pełni, wyjazdy urlopowe w toku (niestety, nie dla wszystkich, bo wielu Polaków na spędzenie urlopu poza miejscem zamieszkania zwyczajnie nie stać, a i są tacy, co wolnego nie dostaną, ponieważ zasuwają na śmieciówkach – dziękujemy, pani Balcerowicz!), toteż należy wspomnieć o pewnej związanej z tym patologii (już kiedyś, zdaje się, o tym pisałem, ale warto do rzeczy całej wrócić).

Otóż, zdarzają się (jak przypuszczam, wcale nie takie rzadkie, niestety) przypadki porzucania zwierząt domowych na wakacje; głównie dotyczy to psów i kotów. Bo nagle okazuje się, że z pupilem nie wszędzie można pojechać, nie wszędzie go wpuszczą, toteż co poniektórzy wybierają – wczasy albo zwierzak, i wolą poświęcić tego drugiego na rzecz tych pierwszych.

Dobrzy ludzie oddają na czas urlopowej (wynikającej np. z obowiązków służbowych też to dotyczy) nieobecności czworonoga swoim bliskim lub sąsiadom, jeśli kogoś stać, to korzysta w tym celu z hoteli dla zwierząt (są takie). Smutne wszelako, że nie brak takich, co wolą oddać psa czy kota do schroniska – i to nie na okres urlopu, lecz na zawsze – lub nawet po prostu go wyrzucić. Najczęściej wynika to z wygodnictwa i totalnego braku wrażliwości; o nieodpowiedzialności nie warto wspominać.

Ano właśnie, odpowiedzialność. Skoro przygarniam zwierzę, to poczuwam się do obowiązku zapewnienia mu opieki oraz dobrostanu. Elementem tego drugiego jest nieporzucanie pupila, bo takie mam widzimisię. Dotyczy to również czasu wolnego. Jeśli zatem mam psa, kota lub inne zwierzę, a muszę wyjechać z takich czy innych powodów, zapewniam mu opiekę, jeśli zaś wyjazd zależy od moich chęci, jak w przypadku urlopu właśnie, to tak go organizuję, by móc zwierzęcego przyjaciela zabrać ze sobą. Nie wybieram się więc tam, gdzie go nie wpuszczą; takie miejsce są dla mnie najzwyczajniej w świecie nieatrakcyjne jako punkty docelowe wakacyjnych wojaży. Samą podróż staram się zaplanować w taki sposób, by na przykład nie spożywać po drodze posiłków w lokalach gastronomicznych, co oznaczałoby zostawienie pieska w zaparkowanym w nasłonecznionym miejscu samochodzie – to jest już zbrodnia, może bowiem doprowadzić wręcz do zgonu zwierzaka (lub dziecka, a niestety nie brak idiotów, co także dzieci zostawiają w autach, nieraz na wiele godzin).

Swoją drogą, powinny działać lokale, gdzie można wprowadzać psy, koty czy im podobne zwierzaki, przynajmniej do wyznaczonych sektorów. Nie wiem, przyznam, jak jest z tym w Polsce, lecz czytałem, iż we Włoszech i innych państwach europejskich takie punkty funkcjonują. Jest to bardzo dobre rozwiązanie dla osób podróżujących w zwierzęcym towarzystwie.

Najważniejsze jest to, że skoro pies, kot czy inny zwierzak to przyjaciel, może on jedynie uprzyjemnić nasz czas wolny. Toteż, jeżeli mamy psiaka, to urlop spędzony w jego towarzystwie będzie o wiele lepszy niż urlop bez niego.

No i dla własnego wygodnictwa nie porzuca się przyjaciół, zwłaszcza tych najlepszych, co nigdy nie zdradzą, w odróżnieniu od ludzi.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor