Scylla i Charybda

W Odysei Homera jest taka scena: Odys wraz ze swoją załogą i okrętem przepłynąć musi między dwoma potworami: Scyllą/Skyllą i Charybdą, które tkwiły po obu stronach mitycznej cieśniny (dlaczego nie wracał do Itaki tą damą drogą morską, jaką dostał się był pod Troję, lecz wybrał szlak znacznie bardziej zawikłany i niebezpieczny, to wiedział chyba tylko Homer…). Oba monstra były wyjątkowo drapieżne. Wielogłowa Scylla pożerała ludzi z przepływających obok niej jednostek, znacznie zaś większa Charybda wsysała wodę morską wraz z żyjącymi w niej stworzeniami oraz statkami, po czym ją wypluwała, odfiltrowana z żarcia. Za radą bogini Kirke zdecydował się Odys płynąć bliżej Scylli – pożarła ona część jego załogi, lecz większość ludzi ocalała, gdy tymczasem kontaktu z Charybdą nie przeżyłby nikt ze statku.

Mit ów, przekazany nam w poetyckiej formie przez Homera, to uniwersalna przypowieść o sytuacji beznadziejnej i ważeniu ryzyka. Czasami bywa w życiu tak, że jakąkolwiek decyzję podejmiemy, to dostaniemy od definiujących nasze zachowanie okoliczności kopa. Innymi słowy, cokolwiek zrobimy, stracimy – a coś zrobić musimy, nie możemy wszak tkwić w miejscu. Rzecz jasna, żadne monstra z greckiej mitologii rodem na nas nie czyhają, ale trudne decyzje podejmujemy często i musimy analizować, co się nam bardziej opłaca.

Politycy też tak mają. Ot, przykładem jest kwestia Europejskiego Funduszu Odbudowy. Czy opozycja sejmowa powinna rozmawiać z PiS-em, stawiając mu warunki, od przyjęcia których zależało będzie jej poparcie dla ustawy ratyfikacyjnej, czy też nie?

Jeśli nie, to… PiS-owcy ustawę ratyfikacyjną i tak przepchną przez parlament, a do Brukseli wyślą dokumenty ze SWOIM planem wydatkowania tych środków, bez uwzględnienia oczekiwać innych ugrupowań, samorządów, organizacji obywatelskich, itd. Jednocześnie będą mogli bić w formacje opozycyjne, że niby takie prounijne, a w istocie torpedujące przyjęcie środków z Unii Europejskiej… i stające tym samym w jednym szeregu ze Zbigniewem Ziobrą i jego partyjką. Taki jest plan Kaczyńskiego – pozyskać pieniądze i dowalić przeciwnikom politycznym, rozgrywając ich jak dzieci. Gdyby zaś ustawy ratyfikacyjnej przepchnąć się nie udało… to prezes Bezprawia i Niesprawiedliwości też będzie zadowolony. Unia stworzy bowiem nowy fundusz dla dwudziestu sześciu państw, Polska natomiast znajdzie się na prostej drodze do wywalenia z jej struktur – taki wypierPol, przypominam, od lat pozostaje celem Kaczyńskiego. No i winę za niego będzie mógł on zrzucić na opozycję, czyli znów zostanie ona przez PiS i jego lidera wyrolowana. Cokolwiek by Kaczyńskiemu zarzucać, jest on mistrzem tego typu gierek. Mamy tu więc Charybdę.

Można też usiąść z PiS-owskim nie-rządem do rozmów, wychodząc z założenia, iż te pieniądze Polsce, a przede wszystkim jej obywatelom są potrzebne do gospodarczego stanięcia na nogi. Trzeba je zatem pozyskać. Niestety, ugrupowanie nie-rządzące składa się z krańcowo nieuczciwych jednostek (wiadomo, prawica), które unijną forsę chciałyby wcisnąć do własnych kieszeni i nachapać się na niej oraz przeznaczyć ją na coraz bliższe kampanie wyborcze. Jeśli nie postawi im się żadnych warunków, to tak właśnie zrobią. Aby do tego nie dopuścić, należy więc określić warunki, pod jakimi środki z Funduszu Dobudowy będą wydawane – zwłaszcza, by swój udział w tym procesie miały samorządy, aby pieniądze trafiły do potrzebujących podmiotów gospodarczych i przysłużyły się realnej odbudowie gospodarki, żeby zasiliły służbę zdrowia, no i konieczna też będzie instytucja kontrolująca ich wydawanie. Przedstawiając te warunki i negocjując ich przyjęcie z PiS-owcami, można dużo stracić wizerunkowo, nadto cały czas trzeba kontrolować mafię/sektę Kaczyńskiego, czy nie składa czasami czczych obietnic odnośnie ich przyjęcia. Jest to proces bolesny… ale może dać dobre efekty. Czyli mamy Scyllę – przepłynięcie obok niej oznacza straty, lecz jest możliwe.

Sejmowa Lewica podjęła racjonalną decyzję i zdecydowała się przepłynąć bliżej Scylli, czyli przedstawić nie-rządowi swoje warunki odnośnie wydatkowania w Polsce pieniędzy z Europejskiego Funduszu Odbudowy. Morawiecki je przyjął, niemniej jednak teraz trzeba trzymać rękę na pulsie, czy faktycznie zostaną one zapisane w dokumentach, jakie polskie władze przesłać muszą do Brukseli. Jednocześnie Lewica nie zadeklarowała poparcia ustawy ratyfikacyjnej. Wbiła tym samym klin w plany Kaczyńskiego.

A reszta tzw. „opozycji”, czyli głównie KO, radośnie pakuje się Charybdzie prościuteńko w mordę. I zdaje się zapominać, że pieniądze te wydawane będą w latach 2022-27. Wybory parlamentarne odbyć się mają w roku 2023, ale sporo wskazuje, iż dojdzie do nich wcześniej. Nawet, jeśli termin zostanie zachowany, to… no właśnie, Bezprawie i Niesprawiedliwość powoli, bo powoli, ale słabnie, w sondażach ma się coraz gorzej, może zatem elekcję przegrać, a wówczas rząd utworzy dzisiejsza opozycja. I to ona finalnie będzie tymi środkami rozporządzała. Nie stawiając PiS-owi warunków w sprawie ratyfikacji Funduszu Odbudowy, kopie więc grób samej sobie… i nam przy okazji.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor