Prawica i zacofanie

W kulminacyjnej scenie znakomitego filmu Konopielka (reż. Witold Leszczyński), na podstawie prozy Edwarda Redlińskiego, podlascy chłopi kłócą się o to, czy żniwa przeprowadzać należy kosą – jak chce „postępowy” (akcja rozgrywa się w okresie PRL, kiedy traktory i kombajny mocno się upowszechniły) Kaziuk (Krzysztof Majchrzak), czy też – jak każe wioskowa tradycja – sierpem… a w tle słychać przelatujący odrzutowiec. Jest to chyba najgenialniejszy w polskiej kinematografii – i kulturze w ogóle – portret polskiego zacofania, dotykającego bynajmniej nie tylko wsi. Dziś bardziej niż technologiczne, dotyka nas zacofanie mentalne, znacznie od technologicznego gorsze.

Przykładowo, niejaki Czarnek Przemysław, minister ciemnoty w nie-rządzie Bezprawia i Niesprawiedliwości, zamiast troszczyć się o to, by polska nauka się rozwijała, domaga się, żeby lansowała ona konserwatywne wzorce społeczne. I propaguje nową dziedzinę… hm… wiedzy, czyli biblistykę. Cóż, Biblię, podobnie zresztą jak każde inne dzieło literackie, oczywiście można czytać, studiować i badać, niemniej jednak, jeżeli taki ma być główny cel polskich naukowców, to nasza nauka nigdy się nie rozwinie, doprowadzając do tego, że zawsze będziemy za innymi państwami Europy, o Chinach, Japonii czy Korei nie wspominając. Jak bowiem doskonale wiemy, rozwój nauki idzie w parze z rozwojem technologicznym gospodarczym, społecznym, itd., co oznacza chociażby, iż bez wysoko rozwiniętej nauki nie będzie wysoko rozwiniętej gospodarki; a wątpić należy, by akurat biblistyka miała przyczynić się do progresu gospodarczego. Lansowanie tejże dyscypliny świadczy po prostu o zacofaniu mentalnym nie tylko samego Czarnka, ale i całego obozu politycznego, z jakiego się on wywodzi, czyli klerykalnej prawicy post-solidarnościowej (PiS, część przynajmniej PO, itd.).

To nie wszystko. Od lat na jednym z polskich uniwersytetów – publicznych! – wykładana jest… demonologia, jako kurs na kierunku teologicznym. Myliłby się jednak ten, kto zakładałby, że studnia w tym zakresie polegają na, przykładowo, analizie tekstów, dzieł sztuki, legend, mitów, itd. poświęconych istotom demonicznym, po to, by studenci mogli dojść do wniosku, iż demony w religii i kulturze to jedynie symbole zła tkwiącego w nas, ludziach. Nie, kurs ów uczy, że istoty te są prawdziwe i realnie oddziałują na nasze życie. Poważnie! W czasach, kiedy chińscy naukowcy dotarli na dno Rowu Marjańskiego, a pojazdy amerykańskie eksplorują powierzchnię Marsa.

Takie właśnie zacofanie mentalne, przystające raczej jaskiniowcom niż współczesnemu człowiekowi, prezentuje współczesna skrajna, klerykalna prawica. Ale ta bardziej umiarkowana też bynajmniej nie jest nowoczesna. O ile bowiem PiS, Konfederacja i pozostałe ugrupowania prawackie zatrzymały się, wraz z licznymi członkami polskiego Episkopatu oraz duchowieństwa, w mentalnej jaskini, o tyle prawicowcy umiarkowani, np. ci z PO czy partyjki Hołowni (piszę tu zarówno o politykach, jak też o wyborcach) zamarli umysłowo gdzieś na przełomie lat 80. i 90. XX wieku, zwłaszcza, jeśli chodzi o ekonomię i inne nauki społeczne. Dawno już obalone – przez Stiglitza czy Piketty’ego chociażby – teorie Miltona Friedmana i innych neoliberałów/neokonserwatystów uważają ci nasi umiarkowani prawicowcy za wciąż obowiązujące i jedynie słuszne, usilnie też chcą je wdrażać w praktyce, mimo iż cały świat (Polska po 1989 roku też) źle na tym wyszedł. Stąd nie ma się co dziwić, że ich ekonomicznym guru pozostaje Balcerowicz, a postępowe pomysły polityków lewicowych, np. tych z Razem, uważają oni za herezję lub przynajmniej utopię. To przez nich (k)raj nad Wisłą zamarł w gospodarczym marazmie i gdyby nie środki z Unii Europejskiej, bylibyśmy czarną dziurą świata po tym, jak Balcerowicz zrujnował nam gospodarkę. Mentalne zatrzymanie się ekonomiczne umiarkowanych prawicowców powoduje przy tym, że nie zdają sobie oni sprawy ze społecznej szkodliwości dzikiego kapitalizmu… czym generują frustrację obywateli, na jakiej korzysta prawica skrajna, w polskim przypadku PiS. Już nie wspominam o tym, że obie partie post-solidarnościowe, PO i PiS, lansują w zasadzie tak sam prymitywny, iście totemiczny klerykalizm, co oznacza, iż w identyczny sposób opowiadają się za zacofaniem oraz ciemnotą, dokładnie taką, jak ta wyszydzona we wspomnianym na początku notki filmie.

Wstecznictwo – umysłowe, naukowe, ekonomiczne, społeczne, polityczne – jest cechą KAŻDEJ polskiej odmiany prawicy, odkąd ona nad Wisłą powstała, czyli od zawiązania Konfederacji Targowickiej w 1792 roku. Od tamtej pory polscy prawicowcy, bez względu na barwy partyjne, sprzeciwiają się postępowi społecznemu, intelektualnemu, politycznemu i cywilizacyjnemu; jeśli akceptują jakikolwiek progres, to co najwyżej technologiczny, nie rozumiejąc wszelako, że bierze się on z rozwoju mentalnego. Dlatego sami tkwią w ciemnocie i wstecznictwie, zmuszając do tkwienia w nich społeczeństwo. A to z tej przyczyny, że ciemni i uwstecznieni ludzie to niewolnicy, którymi się łatwo rządzi oraz łatwo wyzyskuje, ciemnota więc i wstecznictwo służą interesom zarówno politycznej prawicy, jak też kapitalistów.

Dlatego właśnie prawicowcy postsolidarnościowi, dorwawszy się do władzy w 1989 roku, zniweczyli wszelkie dotychczasowe wysiłki zmierzające do wyrwania Polaków z ciemnoty oraz zacofania, rozpoczęte jeszcze pod zaborami w XIX wieku, a najintensywniejsze w okresie Polski Ludowej – uwsteczniając nasze państwo.

Dlatego nie ma się co łudzić – dopóki Polską rządziła będzie jakakolwiek prawica, zawsze będziemy jak ci chłopi z Konopielki, dla których kosa to postęp, podczas gdy reszta ludzkości skolonizuje inne planety…

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor