Człowiek w III RP

Jakie spojrzenie na człowieka dominuje w kapitalistycznej Polsce (podobnie zresztą rzeczy się mają w większości państw, gdzie panuje nieludzki ów system ekonomiczny)? Otóż, nad wyraz patologiczne.

Ludzie pracy, czyli większość spośród nas, obywateli i obywatelek, traktowani są nie jako osoby, klasa społeczna czy grupa, lecz jako bezosobowa siła robocza. Pracownik zostaje oto zredukowany do jednej ze swoich funkcji, którą sprzedaje kapitalistom, i to po zaniżonych cenach, bo im mniej wyzyskiwacz zapłaci proletariuszowi za jego siłę roboczą wynajmowaną/kupowaną na określony czas, tym większy będzie jego zysk. Mamy zatem być możliwie najtańszymi, a już najlepiej darmowymi narzędziami do maksymalizowania bogactwa przez kapitalistów; naszym jedynym zadaniem jest zasuwać na ich dobrobyt, a jeśli mamy jakieś pieniądze, to kupować to, co nam wciskają, również oczywiście po to, by mieli większe zyski (o tym szerze w dalszej części tekstu).

Co jeszcze paskudniejsze, wielu spośród nas to „wkładki mięsne” do mieszkań w (re)prywatyzowanych kamienicach. Innymi słowy, zaledwie (zbędny) dodatek do sprzedawanych przez gminy zasobów mieszkaniowych. „Wkładce” owej posiadacz budynku lub jego pełnomocnik, korzystając ze „świętego” zdaniem apologetów kapitalizmu prawa własności, może narzucić dowolnie wysoki czynsz, jeśli zaś „wkładka” nie jest w stanie go opłacić, to jest z lokalu usuwana przy pomocy gangsterów zwanych czyścicielami kamienic, stosujących bardzo brutalne metody, zastraszanie, pobicie i morderstwo wliczając. Wszelako nawet, jeśli czyściciele kamienic nie są zatrudniani, to i tak właściciele potrafią eksmitować „wkładki”, naruszając bądź jawnie łamiąc regulujące tę kwestię prawo (właśnie w obronie tak traktowanych ludzi często staje Piotr Ikonowicz). Totalne uprzedmiotowienie, a zarazem łamanie przyrodzonego prawa (to akurat faktycznie JEST święte) do dachu nad głową.

Jeżeli Polka lub Polak chce dzięki swojej ciężkiej pracy uzyskać środki pozwalające na życie, tzn. na dokonanie niezbędnych opłat, kupienie żywności, napojów, odzieży plus obuwia i środków higienicznych oraz zaspokojenie (od czasu do czasu przynajmniej) potrzeb wyższego rzędu, na przykład kulturowych… no to w oczach propagandystów kapitalizmu, reprezentujących interesy klas pasożytniczo-wyzyskujących, z automatu staje się osobą „roszczeniową”. Czyli taką, która – wedle kapitalistycznej propagandy – nie wiadomo, czego chce od pracodawcy. Powinna bowiem radośnie zasuwać za darmochę, a jeśli pan kapitalista cokolwiek osobie takiej zapłaci, będzie to wyłącznie jego „łaska”, „dobra wola”. Człowiek w systemie owym musi dawać z siebie WSZYSTKO, nie oczekując w zamian zupełnie NIC (poza przemęczeniem i wynikającym z niego chorobami); te zaś oczekiwania to właśnie tak znienawidzona przez liberałów „roszczeniowość”. Z reguły nie ma ona nic wspólnego z pragnieniem wyimaginowanych luksusów, lecz sprowadza się do wspomnianej wyżej chęci zapewnienia sobie środków do życia dzięki własnej pracy; ta wszakże w kapitalizmie nie musi, a wręcz nie powinna być opłacana, bo to zmniejszyłoby zysk kapitalisty.

Dalej, jeśli obywatel robił cokolwiek dla Polski – zwłaszcza zaś pracował w organach państwowych – przed 1989 rokiem, to w III RP stał się „wrogiem”, „aparatczykiem komunistycznym”, którego w rzekomo demokratycznym (k)raju nad Wisłą należy zeszmacić, zelżyć, zniszczyć, odebrać emeryturę/rentę, a najlepiej w ogóle zabić. Kapitalistyczną Polską rządzą bowiem chorzy z nienawiści i żądni zemsty prawicowi mściciele, zgrupowani zarówno w PiS-ie, jak też w PO. Nie trawią oni niczego, co wiązało się z poprzednim ustrojem, czyli technokracją biurokratyczną… ani, co gorsza, nikogo. Dlatego nie mają litości dla osób działających na rzecz państwa przed rokiem 1989, mimo iż sami ci prawicowcy (hipokryci jedni!) wówczas studiowali, pracowali, itd. - w instytucjach tamtego ustroju.

No i jeszcze obywatel(ka) kapitalistycznej III RP musi być bezwolnym(ą) konsumentem(ką) dóbr, z reguły tandetnych i coraz droższych, oraz usług wciskanych przez kapitalistów, pod warunkiem rzecz jasna, iż ci zapłacą za robotę (jeśli tak czynią, to właśnie celem pozyskania konsumentów). Bezwolność polega tu na tym, że człowiek kupować ma to, czego życzy sobie kapitalista-producent, a zatem gusta oraz, co jeszcze istotniejsze, potrzeby nie wynikają z autentycznego podejścia do życia obywatela czy obywateli, lecz są od początku do końca kształtowane, poprzez chociażby reklamy. Mamy iść do sklepu albo jakiegoś punktu usługowego i wybulić ciężkie pieniądze na co, czego – gdybyśmy samodzielnie myśleli – w życiu byśmy nie nabyli, bo zwyczajnie to coś byłoby nam zbędne. No, ale kapitalizm jest systemem totalitarnym, a jako taki pozbawia jednostki ludzkie wolności i zdolności do samodzielnego myślenia tudzież decydowania.

Zbierając to wszystko do kupy, okazuje się, iż od czasu transformacji ustrojowej, a konkretnie, odkąd Balcerowicz wprowadził u nas kapitalizm w wyjątkowo dzikiej, totalnie antyludzkiej, neoliberalnej wersji, jesteśmy uprzedmiotawiani i odzierani z godności. Sprowadza się nas do roli ni mniej, nie więcej, a rzeczy, jedynym zadaniem których jest generowanie zysków kapitalistom.

Wszystko to rodzi społeczną frustrację, mniej lub bardziej uzasadnioną, na jakiej korzysta głównie PiS, dawszy sfrustrowanym obywatelkom oraz obywatelom fałszywe poczucie pseudo-godności. Żeby zatem pokonać tę mafię/sektę, opozycja musi zmienić całkowicie swoje spojrzenie na państwo, społeczeństwo i gospodarkę; w centrum tejże optyki nie może dłużej znajdować się kapitał, lecz człowiek, zarówno jako jednostka, jak też ogół społeczeństwa.

Innymi słowy, aby pokonać Bezprawie i Niesprawiedliwość, opozycja musi być lewicowa. Żadna inna tego nie zrobi, ponieważ umiarkowana prawica identycznie jak skrajna stoi po stronie kapitalistycznego totalitaryzmu, a więc twardo opowiada się za uprzedmiotawianiem oraz odzieraniem z godności nas, ludzi.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor