Ukraina i dwa imperia

Rośnie napięcie między USA i Rosją. Oba bowiem państwa, a raczej imperia, zamierzają położyć łapę na Ukrainie. I tak, wojska Federacji Rosyjskiej gromadzone są wzdłuż granicy z Ukrainą, co jest odpowiedzią na zwiększenie liczby amerykańskich okrętów na Morzu Czarnym i kręcenie się wokół prezydenta Zełenskiego doradców wojskowych ze Stanów Zjednoczonych rodem. Czyli znów ożył konflikt rozpoczęty swego czasu kontrrewolucją na Majdanie w Kijowie.

Cóż, w sumie nie dzieje się nic, co nie wynikałoby z prawideł imperializmu, będącego, jak trafnie stwierdził Lenin, najwyższym stadium kapitalizmu. USA stopniową tracą na rzecz Chin – zwłaszcza gospodarczo, ale militarnie powoli też – pozycję globalnego gracza numer jeden. Chińska Republika Ludowa ma lepszy model ekonomiczny, jej gospodarka staje się coraz bardziej innowacyjna (i ekologiczna, w przeciwieństwie do amerykańskiej), jakość produktów rośnie, to i nic dziwnego, że tamtejsze koncerny (państwowe oraz prywatne) ekspandują na kolejne rynki, wypierając z nich europejską czy amerykańską konkurencję. Z kolei gospodarka USA nie może wyjść z kryzysu, gwałtownie pogłębionego pandemią koronawirusa, rośnie tam lawinowo liczba biednych, jeśli zaś chodzi o produkty, to te przegrywają z chińskimi, japońskimi, koreańskimi czy europejskimi pod względem nowoczesności i jakości. Do tego dochodzi agresywna polityka zagraniczna, przejawiająca się w rozpętywaniu kolejnych wojen, których USA nie mogą wygrać (właśnie ponieśli polityczną klęskę w starciu z talibami afgańskimi), za to niosą gigantyczne cierpienia i zniszczenia w poszczególnych państwach i zniechęcają potencjalnych partnerów do tegoż imperium. Nic więc dziwnego, że Stany mają coraz mniej do zaproponowania światu (głównie bomby na łeb), ich kapitał napotyka kolejne bariery w ekspansji; każde zaś imperium, które przestaje ekspandować, zaczyna obumierać. W Waszyngtonie doskonale o tym wiedzą, toteż szukają rynków/państw, jakie amerykańskie korporacje mogą jeszcze skolonizować i wyeksploatować. Do tego nadają się, niektóre przynajmniej, państwa poradzieckie, w tym Ukraina, i to ona właśnie znalazła się na jankeskim celowniku,

Pozostaje ona jednak w sferze (słabnących) gospodarczych oraz politycznych wpływów Rosji; kiedyś były jeszcze wpływy europejskie, ale Unia naddnieprzańskie państwo sobie odpuściła. Gospodarka zaś rosyjska utraciła konkurencyjność po rozpadzie ZSRR; państwo to ma do zaproponowania głównie surowce z ropą i gazem na czele, technologię kosmiczną oraz uzbrojenie. Polityka Władimira Putina jest, identycznie jak amerykańska, imperialistyczna, przy czym rosyjski imperializm obejmuje terytorium dawnego ZSRR oraz państw, z którymi w czasach Zimnej Wojny on współpracował. Są to prawdopodobnie granice możliwości rosyjskiej ekspansji, i tym bardziej państwo to nie może pozwolić sobie na uszczuplenie strefy wpływów; stanie się wówczas obumierającym imperium – jeszcze bardzo silnym militarnie (w ostatniej dekadzie armia rosyjska została mocno zmodernizowana), ale szybko słabnącym ekonomicznie. Proces ten zresztą już zachodzi, a Putin i jego ludzie robią wszystko, żeby nie przyspieszył.

Stąd konflikt o Ukrainę – kapitał amerykański bardzo chce ją skolonizować, z kolei kapitał rosyjski nie może stamtąd wyjść. Nadto obie strony mają wspólnego konkurenta w postaci Chin, które gospodarczo coraz mocniej rozpychają się w państwie nad Dniestrem i Dnieprem.

Toteż Rosjanie i Amerykanie machają ku sobie szabelkami, manifestując blisko ukraińskich granic potęgę militarną. Obie strony dążą do tego, by nad Dnieprem wybuchła woja domowa (w zasadzie od lat tam na trwa, ale obejmuje jedynie Donbas i teraz imperialistom chodzi o rozszerzenie jej na cały kraj), która doprowadzi do interwencji politycznej, a może i militarnej USA oraz Rosji, i wytyczenia przez te imperia nowych stref wpływów u naszych wschodnich sąsiadów.

Kto na tym cierpi? Oczywiście Ukraińcy, bo to oni ubożeją na skutek wywołanego przez amerykański imperializm kryzysu gospodarczego, z jakim ich państwo zmaga się od czasu majdanowej kontrrewolucji, oni też giną w Donbasie, gdzie wojna to wygasa, to znów się rozpala. A w każdej chwili ich sytuacja może się jeszcze pogorszyć, ponieważ relacja między USA a Rosją jest napięta i nie wiadomo, czy konflikt między nimi nie wymknie się czasem spod kontroli.

Oczywiście liberalne, czyli prokapitalistyczne, a zatem proamerykańskie media o to, co dzieje się w Ukrainie, oskarżają Putina. Ten, owszem, robi wiele złych rzeczy. Niemniej jednak, kreowanie go na sprawcę całego zła tego świata jest naiwnością i dziecinadą. Prawda wygląda tak, że głównym destabilizatorem światowego pokoju, a zarazem największym zagrożeniem dla wolności poszczególnych państw i społeczeństw pozostaje od 1945 roku amerykański imperializm. Jego najnowszą ofiarą staje się Ukraina.

Co przerażające, my również możemy oberwać, ponieważ Polską rządzą marionetki Waszyngtonu, które już opowiedziały się po jankeskiej stronie w konflikcie o naddnieprzańskie państwo. Polskiego powrotu na kresy oczywiście nie będzie; możemy za to otrzymać potężnego politycznego, gospodarczego, a nawet militarnego łupnia od obu wojujących imperiów…

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor