Ideologia praw zwierząt

Pewien PiS-owski politykier, usadzony – o zgrozo! – w Ministerstwie Ciemnoty (formalnie Edukacji i Nauki), stwierdził niedawno, że prawa zwierząt to „ideologia”, w związku z czym informacje o nich zniknąć powinny ze szkolnych podręczników. Jak łatwo się domyślić, prawak ów powołał się w swoim idiotycznym twierdzeniu na Boga. Bóg, swoją drogą, musi być zaiste cierpliwy, skoro pozwala, by tak często powoływali się na niego degeneraci intelektualni…

Cóż, ideologia to system poglądów jednostki lub grupy. Innymi słowy, usystematyzowany światopogląd dotyczący danej kwestii. Każdy zaś system prawny bazuje ni mniej, ni więcej, a światopoglądzie, za wszystkimi bowiem normami prawa – czy to stanowionego, czy to zwyczajowego, religijnego czy jakiegokolwiek innego – stoi określony system wartości, bazujący na takim czy innym światopoglądzie właśnie: lewicowym, liberalnym, konserwatywnym, itd. Prawo tworzą wszak i stosują ludzie, a ci mają swoje wizje świata i opinie o nim.

W tym kontekście prawa zwierząt, podobnie jak i prawa człowieka, też mają podstawy ideologiczne; u genezy ich spisania stała wszak ideologia głosząca, że wszystkie istoty żywe zasługują na dobroć i szacunek ze strony gatunku ludzkiego, ponoć najwyżej ze wszystkich rozwiniętego, nie mogą być bezzasadnie krzywdzone, okrutnie traktowane czy mordowane. Nie kryje się jednak za tym – jak zdaje się sugerować wspomniany wyżej PiS-owiec – żadna fanaberia. Każde bowiem prawo powstaje przecież w tym celu, by regulować i chronić nasze życie. Praw zwierząt też to dotyczy.

Przecież one tak samo czują, jak i my, a jeśli chodzi o myślenie, to u wielu gatunków jest ono może i lepsze niż u Homo podobno sapiens. Jasnym więc jest (lub przynajmniej powinno być), że jako istoty czujące, zasługują one na ochronę ze strony nas, ludzi, i tworzonych przez nas organizacji tudzież instytucji. Uznaje to większość osób myślących… a zatem nic dziwnego, że skrajni lub ku skrajności się skłaniający prawicowcy, często będący nadto fundamentalistami religijnymi, z akceptacją praw zwierząt mają problem, o ich przestrzeganiu nie wspominając. Skrajnie prawicowe doktryny polityczne oduczają wszak ich wyznawców myślenia oraz pozbawiają ich wrażliwości na ból i cierpienie inne niż własne.

Dalej, prawica chroni interesy wielkiego kapitału, w tym prywatnych właścicieli hodowli przemysłowych. Tymczasem obrońcy zwierząt domagają się praw nie tylko dla zwierzaków domowych i dzikich, ale też hodowlanych. Przybywa postulatów (jak najbardziej słusznych), autorzy których domagają się wręcz zakazania wielkich, przemysłowych hodowli na mięso, gdzie trzoda chlewna, bydło lub drób cierpią katusze o wiele większe niż u rolnika; nie wspominam już o fermach futerkowych, będących działalnością wręcz zbrodniczą. Przemysł hodowlany – mięsny oraz futerkowy – przyczynia się również do niszczenia środowiska poprzez zanieczyszczanie go tudzież marnowanie zasobów wodnych, warto dodać. Skoro zaś prawa zwierząt naruszają lub przynajmniej mogą naruszać interesy tychże kapitalistów, naturalnym jest, iż prawica kwestionuje istnienie tychże praw, dezawuuje je albo przynajmniej uznaje je tylko wobec niektórych braci mniejszych, np. psów czy kotów.

Rzecz cała nie sprowadza się jednak tylko do realizowania finansowych interesów klasy pasożytniczo-wyzyskującej. Kiedy czytam zamieszczane na portalach społecznościowych posty politykierów prawicowych, szczególnie tych skrajnych, odnoszę wrażenie, że nie brak wśród nich sadystów, którym znęcanie się nad zwierzętami (a nie zdziwił bym się, gdyby również nad kobietami i dziećmi) sprawia zwyrodniałą przyjemność. Odmianą takich degeneratów emocjonalnych, moralnych i etycznych są zapaleni myśliwi (ci dopiero kierują się zaiste porąbaną ideologią!), lubiący dla samej tylko rozrywki przelewać zwierzęcą krew. Wiadomo, że prawa zwierząt stoją na przeszkodzie uskutecznianiu tego typu chorych pasji, i jest to kolejne przyczyna, dla której prawactwo je kwestionuje.

No i jeszcze jedno. Z reguły, jeśli ktoś jest w stanie skrzywdzić zwierzę (w celach innych niż obronne), to może identycznie postąpić z człowiekiem. Jeżeli zatem dana osoba nie szanuje tego, że pies, kot, rybka akwariowa, jeleń, żubr, dzik, świnka wietnamska, krowa, itd. mają identyczne prawo do życia i dobrostanu, co człowiek, to i człowiekowi prawa owego odmówią. Od łamania praw zwierząt do łamania praw człowieka tylko jeden krok. Mordowanie innych gatunków dla przyjemności lub pieniędzy doprowadzi do tego, że tak samo będzie z ludźmi… a raczej doprowadza.

A jeśli nasze prawa będą łamane, z automatu staniemy się niewolnikami. I tak właśnie dzieje się w kapitalizmie, zwłaszcza, jeśli funkcjonuje on w wariancie faszystowskim czy nazistowskim.

Toteż prawa zwierząt są tak ważne nie tylko ze względu na nasz humanitaryzm tudzież wrażliwość, ale też z tej przyczyny, iż ich przestrzeganie stanowi swoisty test dla polityków oraz organów państwa; mianowicie, jeśli państwo nie będzie chroniło wszystkich organizmów żywych, to nas, ludzi, też nie ochroni.

Dlatego powiedzieć można tylko jedno: TAK dla ideologii praw zwierząt!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor