Sklonowany dinozaur

Kapitalista Elon Musk kojarzony jest, trafnie zresztą, z wyjątkowo tandetnymi, do tego wyposażonymi w powodujące zagrożenie na drodze systemy „bezpieczeństwa” samochodami elektrycznymi marki Tesla, czy też z prywatnymi lotami w kosmos (firma SpaceX, bazująca na technologii ze złomowiska NASA; niedawno rozbiły jej się dwie rakiety), ale to niejedyne dziedziny, w jakie ładuje pieniądze. Jest też założycielem przedsiębiorstwa Neuralink, opracowującego interfejs mózg-komputer; ostatnio zaprezentowało ono film przedstawiający małpę podłączoną do gry wideo i grającą z pomogą własnego mózgu (cóż, gdyby Musk podłączył do tejże gry samego siebie, eksperyment chyba by się nie powiódł, bo miliarder nie miałby czym grać). Owo przedsiębiorstwo znów zabłysnęło.

Otóż, współzałożyciel Neuralink, a zarazem bliski współpracownik Muska, Max Hodak, ogłosił, że chciałby… sklonować dinozaury i stworzyć autentyczny Park Jurajski, taki jak ten opisany w powieści Michaela Crichtona i pokazany w filmie Stevena Spielberga na jej podstawie. Park Hodaka zamieszkiwać miałyby nie odtworzone w stu procentach stworzenia sprzed milionów lat, lecz ich zmodyfikowane genetycznie wersje (czyli dokładnie tak, jak to przedstawił Crichton w Jurassic Park) oraz wyhodowane całkowicie od podstaw nowe gatunki. Kapitalista ów twierdzi, że rzecz cała jest technologicznie możliwa.

Biorąc pod uwagę postęp naukowo-technologiczny zachodzący we wszystkich dziedzinach wiedzy (co wszelako nie przeszkadza odradzaniu się ciemnoty w umysłach zdecydowanie zbyt wielu ludzi na całym świecie), w tym w inżynierii genetycznej, sklonowanie i wyhodowanie dinozaura czy też jakiegokolwiek innego wymarłego zwierzęcia prawdopodobnie byłoby wykonalne, pod warunkiem oczywiście pozyskania materiału DNA. Ale… czy warto?

Dinozaury pojawiły się w epoce triasu, około 237 mln lat temu. W następnej erze geologicznej, jurze (201-145 mln lat temu) stały się dominującą grupą kręgowców na Ziemi; status ten utrzymały aż do końca kredy, kiedy to wymarły – stało się to przed około 65 mln lat, na skutek uderzenia w naszą planetę ogromnego meteorytu lub masowych erupcji wulkanów (albo obu tych czynników naraz). Niektóre ich gatunki wszelako przetrwały i żyją sobie do dziś, jako wróble, sikorki, orły, sokoły, strusie, kury… Tak, ptaki są ni mniej, ni więcej, a potomkami dinozaurów.

Nauka zainteresowała się dinozaurami w XIX wieku i od tamtej pory kolejne odkrycia oraz stałe unowocześnianie technik badawczych pozwoliły nam zdobyć znaczącą wiedzę na ich temat… acz wieku rzeczy prawdopodobnie nie dowiemy się nigdy. Na przestrzeni lat obraz dinozaurów zmieniał się zarówno w opracowaniach naukowych, jak też w masowej wyobraźni. Stwory owe wkroczyły bowiem do kultury popularnej i mają się w jej dziełach świetnie. Jeśli chodzi o literaturę, to najsłynniejszymi traktującymi o nich powieściami są: Świat zaginiony Arthura Conan Doyle’a (tego od Sherlocka Holmesa), Jurassic Park i Jurassic Park. Zaginiony Świat wspomnianego wyżej Michaela Crichtona oraz Carnosaur Harry’ego Adama Knighta (pod którym to pseudonimem skrywał się australijsko-brytyjski pisarz John Brosnan); dzieła te inspirowały, wielokrotnie zresztą, filmowców. Warto dodać, że Artur Conan Doyle opisywał dinozaury, które przetrwały do przełomu XIX i XX wieku podczas gdy Harry Adam Knight i Michael Crichton (w tej, nie innej kolejności chronologicznej) fabuły swoich powieści oparli na idei klonowania tychże stworzeń. Czyli na tym, co chciałby urzeczywistnić Hodak.

Cóż, jak wspomniałem, technologicznie pewnie byłoby to wykonalne, niemniej poważni naukowcy zwracają uwagę, jak niebezpieczne dla ekosystemu byłoby przywracanie do życia dawno wymarłych gatunków; mogłyby one zachwiać równowagą biologiczną, zwłaszcza, że według Hodaka, miałyby to być genetycznie zmodyfikowane zwierzęta, a zatem takie, co NIGDY po Ziemi nie stąpały.

Moim zdaniem, gdyby faktycznie udało się firmie Muska sklonować dinozaury, warianty sytuacji byłyby dwa, przy czym oba pesymistyczne. Pierwszy, bardziej tragiczny, jest taki, iż zwierzęta owe po prostu by nie przeżyły. Od czasu bowiem, kiedy wymarły, na planecie naszej wielokrotnie zmienił się klimat, skład atmosfery, ekosystem… i wszystko inne. Świat, w którym żyły dinozaury, od milionów lat nie istnieje, toteż prawdopodobnie udusiłyby się one w dzisiejszym powietrzu, a nawet jeśli nie, to nie ma składników, którymi się żywiły. Bez daleko idących modyfikacji genetycznych nie udałoby się zapewnić im zdolności do egzystencji. No i tu przechodzimy do drugiego, nieco bardziej optymistycznego wariantu – sklonowane dinozaury przeżywają, ale z wielu powodów stają się zagrożeniem i zaczynają zabijać ludzi, tak, jak to opisali Knight czy Crichton.

Mówiąc krótko, rzecz cała w najlepszym razie oznaczałaby wyrzucenie gigantycznych pieniędzy w błoto.

Tak oto doszliśmy do sedna sprawy. Otóż, pomysł Hodaka – podobnie jak większość działań podejmowanych przez firmy Muska – jest tylko jednym z wielu dowodów na to, że z istnienia kapitalistów jako klasy społecznej ludzkość (o przyrodzie nie wspominając) nie ma absolutnie ŻADNEGO pożytku. Nie dość bowiem, że ich gigantyczne fortuny pochodzą z pasożytowania na ludzkiej pracy (czyli z wyzyskiwania proletariatu), to jeszcze albo trzymają owe fortuny na kontach w rajach podatkowych, ewentualnie ładując je w spekulacje finansowe (na czym realna gospodarka nie korzysta), albo pakują je w bezsensowne inwestycje, skazane na niepowodzenie lub potencjalnie niebezpieczne. Przez kapitalistów zatem ludzie umierają masowo z głodu i chorób nim wywołanych, albo też z przepracowania i przemęczenia, przyroda zaś jest niszczona.

Zamiast walić kasę na klonowanie zwierząt, o wymarciu których zdecydowała Natura, Musk i Hodak lepiej przeznaczyliby ją na realne inwestycje, przyczyniające się do ogólnospołecznego dobrobytu. Bo na razie ukradzione robotnikom pieniądze „inwestują” we własne fanaberie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor