Niebezpieczni szaleńcy

Człowiek (przynajmniej te nieliczne osobniki gatunku ludzkiego, co korzystają ze zdolności kreatywnego, abstrakcyjnego oraz krytycznego myślenia) od zarania poszukiwał wyjaśnień zjawisk i zagadnień, których nie rozumiał. Temu służyły lub służą baśnie, legendy, mity, religie, filozofie, wreszcie teorie naukowe. Czasami jednak ludzkie myśli błądzą w zaiste dziwnych kierunkach. I tak rodzą się teorie spiskowe.

Niektóre spośród nich są kuriozalne i śmieszne – przykładowo taka, co mówi, iż ludzkością rządzą zmiennokształtni kosmici (zwolennicy tych bredni mają nawet nazwę dla owych istot), przybierający postacie znanych polityków, intelektualistów czy celebrytów. Albo ta o płaskiej Ziemi i Australii jako spisku NASA (no to skąd wzięły się takie na przykład filmy z serii Mad Max?). Albo o UFO w Roswell. I tak dalej.

Są jednak spiskowe teorie dziejów wyjątkowo niebezpiecznie; zaliczają się do nich zwłaszcza te, które wymyślają władcy, politycy i kapitaliści celem podzielenia ludzi i zwiększania swojej władzy oraz wpływów. Dla przykładu, spreparowana przez carską bezpiekę książeczka Protokoły Mędrców Syjonu, zawierająca „informacje” o rzekomym spisku Żydów pragnących władzy nad światem, doprowadziła do licznych pogromów wyznawców religii mojżeszowej w Rosji, a wyszedłszy poza jej granice, stała się ideologiczną podkładką dla europejskiego antysemityzmu oraz dla nazizmu, co ostatecznie poskutkowało Holocaustem. Niestety, nadal masa ludzi wierzy w te brednie, a wypociny owe są wznawiane i dostępne w księgarniach (sprawdzałem, lecz kupować nie zamierzam; pieniędzy szkoda).

Podobnie groźne dla ludzkiego zdrowia i życia są – co widać na przykładzie współczesnej Polski – spiskowe teorie dziejów o gejach chcących przejąć dzieci, szerzone przez prawicę oraz Kościół.

Cała masa bredni o światowym spisku wyrosła przy okazji pandemii COVID-19. Większość z nich mówi, iż żadnej zarazy nie ma, koronawirus ani wywołana przez niego choroba nie istnieją, informacje zaś o nich propagowane są przez kogoś tak w celu osiągnięcia czegoś tam. Niektóre powalają; przykładowo, po Facebooku krąży post, jakoby chodziło o zwiększenie odstępów między ludźmi po to, by niektórzy… pospadali z krawędzi Ziemi. Serio, widziałem coś takiego i mam szczerą nadzieję, iż ktoś sobie po prostu jaja robił… acz żywię też równie szczerze obawy, iż masa debili w tę brednię uwierzy.

Niestety, wśród zwolenników tego typu spiskowych teorii dziejów coraz liczniejsi są tzw. „antymaseczkowcy”. Podnoszą oni, że skoro koronawirus „nie istnieje”, to nie ma najmniejszego sensu (a wręcz nie należy, bo ich zdaniem powodować to może choroby) nosić maseczek, myć czy dezynfekować rąk, zachowywać bezpiecznych odległości od innych ludzi ani stosować pozostałych zalecanych środków ostrożności. Nawet urządzają oni demonstracje (o zgrozo, zyskujące na liczebności!), podczas których pokazują jawne lekceważenie dla walki z epidemią. Mało tego, jak wyznawcy wszystkich bez wyjątku spiskowych teorii dziejów, podają antymaseczkowcy pseudo-naukowe „argumenty” na poparcie swoich tez… „argumenty”, które dla niejednego ucha zabrzmieć mogą wiarygodnie.

Jak łatwo się domyślić, antymaseczkowa spiskowa teoria dziejów zalicza się do tych naprawdę niebezpiecznych, tym razem oczywiście z czysto medycznego i społecznego punktu widzenia (podobnie jak brednie głoszone przez antyszczepionkowców – ta sama zasada). Jak łatwo się domyślić, ostentacyjne lekceważenie zasad bezpieczeństwa w połączeniu z nawoływaniem do takiego zachowania sprzyja rozprzestrzenianiu się koronawirusa. Maseczki, dezynfekcja i dystans wydają się (w połączeniu ze zdalną nauką, a w firmach, gdzie jest ona możliwa, również zdalną pracą) najlepszym sposobem na opanowanie pandemii. Olewanie ich to jeden z czynników, z powodu których zarażonych przybywa. Niestety, wśród antymaseczkowców trafiają się politycy, celebryci i inne osoby kreujące (mimo totalnego braku predyspozycji ku temu) opinię publiczną. Dlatego właśnie rozsiewane rzez nich wirusy głupoty są tak bardzo groźne.

Owszem, można i należy się zastanawiać, czy daleko posunięte restrykcje, dotykające całego społeczeństwa, faktycznie przyczyniają się do ograniczenia zasięgu COVID-19 (coraz więcej lekarzy i innych naukowców uważa, że jednak nie); czy lockout jest dobrą metodą ochrony naszego zdrowia (coraz więcej wskazuje, że nie); jak bardzo i dla kogo w istocie groźny jest koronawirus (na razie medycyna dysponuje na sprzecznymi informacjami na ten temat), itd. Niemniej jednak, zdecydowanie nie wolno wystawiać na ryzyko siebie i innych.

Istnienie COVID-19 jest faktem, podobnie jak to, że są ludzie, dla których choroba owa stanowi śmiertelne zagrożenie. Antymaseczkowcy przykładają ręce do tego, że umrze tym więcej ludzi…

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor