Szacunek dla robotnika

Wychodząc w godzinach przedpołudniowych na spacer z czworonożnym przyjacielem, często natykam się na ekipę śmieciarzy. Jedni opróżniają duży osiedlowy pojemnik na śmiecie, inni zajmują się mniejszymi koszami, rozlokowanymi przy blokach mieszkalnych.

Mam dla tych ludzi ogromny szacunek. Praca to ciężka, może być szkodliwa dla zdrowia, a przede wszystkim bardzo odpowiedzialna i potrzebna. Wszyscy bowiem – poza ewentualnie degeneratami lubiącymi tkwić w syfie – chcemy żyć w czystej okolicy. A żeby utrzymać czystość, potrzebni są do tego wykwalifikowani ludzie.

Podobnie jest ze wszystkimi innymi robotnikami – naprawdę ich szanuję. Z jednej strony jest to szacunek dla ich wysiłku, pracy, umiejętności, kwalifikacji zawodowych… Tak, robotnik zajmujący się wyspecjalizowanymi zadaniami typu naprawa urządzeń mechanicznych lub elektronicznych, wymiana opon, remonty budowlane, fryzjerstwo, itd., musi mieć naprawdę solidną wiedzę oraz zaiste ogromny zakres umiejętności. Kiedyś pisałem, że tacy ludzie stanowią świetne źródło informacji z danej dziedziny – takich, których nie pozyskacie nawet w specjalistycznej prasie, telewizji czy internecie.

Nie oszukujmy się, bez wykwalifikowanych robotników nasze życie nie byłoby możliwe. A tak naprawdę, większość z nas to robotnicy (proletariusze), do tej bowiem grupy zakwalifikować należy każdego, kto utrzymuje się ze świadczenia pracy najemnej.

Pogarda więc dla śmieciarza, fryzjera, mechanika, budowlańca, piekarza, sprzedawcy, górnika, urzędnika, itd. jest nie tylko krzywdząca, ale też bezsensowna. Nie należy gardzić kimś, dzięki komu normalnie egzystujemy – zwłaszcza, jeśli ów ktoś włożył naprawdę solidny wysiłek w samo to, by w ogóle móc uprawiać swój zawód.

No właśnie – śmieciarz czyści moją okolicę ze szkodliwych dla zdrowia odpadów. Mechanik naprawia mój samochód. Informatyk pomóc mi może w problemach z elektroniką. Fryzjerka strzyże mi włosy. Piekarz sprawia, że mogę spożywać chleb i bułki – zasługa w tym również sprzedawcy, który je dystrybuuje. Dzięki górnikowi mam ciepło w domu. Efektem pracy sprzątaczki jest czysta klatka schodowa w moim punktowcu. Drukarzom jestem wdzięczy za książki, gazety i czasopisma, jakie czytam, w równym stopniu, co ludziom, którzy je piszą i redagują. Urzędnik pomaga mi uporać się z jakąś sprawą biurokratyczną. I tak dalej.

Widzimy zatem, jak wielki jest pożytek z robotników wykwalifikowanych i pracowników w ogóle.

A z drugiej strony, co pożytecznego i dobrego wnoszą do naszego codziennego życia burżuje, których, wedle kapitalistycznej propagandy, mamy niby to podziwiać?

Co mi z tego, że ktoś pławi się w luksusie, w 99,9 proc. będącym efektem pracy nie jego, lecz robotników, jakich zatrudnia? Jaki jest pożytek z miliarderów, którzy trzymają gigantyczne, pochodzące z okradania własnych państw i społeczeństw sumy na kontach w rajach podatkowych, sprawiając, że pieniądze te nie biorą udziału w realnym obiegu gospodarczym, skutkiem czego brakuje środków na walkę z takim chociażby głosem czy rozlicznymi chorobami? Tacy ludzie są wręcz szkodliwi dla reszty przedstawicieli naszego gatunku.

Dlatego, kiedy widzę śmieciarza, odczuwam wobec niego większy szacunek niż dla Jeffa Bezosa. Fryzjerka budzi u mnie znacznie bardziej zasłużony podziw niż Kulczykowie. Sprzedawczyni siedząca za ladą w dyskoncie należącym do potężnej, międzynarodowej sieci jest dla mnie osobą wartą o wiele większego uznania za swoją ciężką harówę niż kapitaliści-właściciele tejże sieci. Już nie wspominam o tym, że praca piekarza, cukiernika, rolnika, górnika czy mechanika jest bez porównania bardziej pożyteczna dla społeczeństwa niż pasożytnictwo jakiegoś Janusza biznesu.

Dlatego apeluję: szanujmy wszystkich ciężko pracujących ludzi, dzięki którym możemy w miarę normalnie egzystować. Bo oni naprawdę wkładają wiele poświęcenia w to, co robią, nadto muszą mieć ogromny zasób wiedzy i kwalifikacji. A ich praca jest najzwyczajniej w świecie pożyteczna.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor