Kościół zabazgrany

Notka miała być dziś o czymś innym, ale z uwagi na sytuację panującą obecnie w Polsce, na temat, jaki chciałem dziś poruszyć, napiszę w któryś z nadchodzących dni. A teraz przejdźmy do meritum.

Obywatelski bunt przeciwko haniebnemu „wyrokowi” nielegalnie funkcjonującej grupy kolesiów, jaka pod nieświatłymi rządami Bezprawia i Niesprawiedliwości wepchnięta została w miejsce Trybunału Konstytucyjnego – bunt, celem którego pozostaje walka o prawa człowieka w coraz bardziej faszyzującej się Polsce – nie ustaje. Straszenie epidemią, naziolami czy wysłaniem wojska na ulice bynajmniej nie zniechęca protestujących obrończyń oraz obrońców prawa kobiety do decydowania o własnym organizmie. I bardzo dobrze!

Jednym z elementów tegoż buntu jest umieszczanie pro-kobiecych haseł lub wieszaków (symbol sprzeciwu wobec zaostrzenia prawa antyaborcyjnego) na fasadach kościołów. Cóż, nie dziwię się, iż do tego doszło. Kościół katolicki miesza się do polskiej polityki gdzieś tak od czasów Bolesława Śmiałego (wówczas skończyło się to fatalnie dla obu stron), a może i okresu jeszcze wcześniejszego. Kiedy rządzi prawica, żyjąca w patologicznej symbiozie z purpuratami, mieszanie owo przybiera szczególnie dużą skalę, co świetnie widać, odkąd do władzy dopełzło Bezprawie i Niesprawiedliwość. „Wyrok” nielegalnie funkcjonującej grupy kolesiów jest przecież spłacaniem długów instytucjonalnemu Kościołowi, tzn. hierarchii oraz klerowi, za napędzenie wyborców do urn.

Tak naprawdę, prawica postsolidarnościowa, do której wszak PiS się zalicza, Kościołowi katolickiemu zawdzięcza zaiste wiele. To on transferował jej, za pośrednictwem włoskiej mafii i skolonizowanych przez nią banków, pieniądze od CIA w latach 80., to on pomagał tworzyć sztaby wyborcze przed Wyborami Czerwcowymi, to on po 1989 zachęca do głosowania na prawicę, ostatnimi czasy głównie PiS-owską. Katecheza w szkołach, stopniowe zaostrzanie prawa antyaborcyjnego, umieszczanie różnych „chrześcijańskich” przepisów w poszczególnych ustawach, przywileje finansowe dla organizacji kościelnych i pewnego toruńskiego kapitalisty… to tylko niektóre spośród form, w jakich postsolidarnościowa prawica, ze szczególnym uwzględnieniem PiS-owskiej, odwdzięcza się purpurze i czerni. Długi zaciągnięte u mafii trzeba spłacać, mafia bowiem, zwłaszcza purpurowa i czarna, w przeciwieństwie do banku, NIGDY ich nie umarza.

Owo coraz natarczywsze, a zarazem coraz prymitywniejsze wpychanie się Kościoła w sferę polityczną i, szerzej, publiczną, rodzi napięcie społeczne, co jest zjawiskiem stuprocentowo naturalnym oraz zrozumiałym. Obywatele i politycy – głównie lewicowi, ale też liberalni, a nawet umiarkowanie konserwatywni (vide Rafał Trzaskowski) – od lat krytykują klerykalizację Polski, w tym polskiej polityki. Po „wyroku” nielegalnie funkcjonującej grupy kolesiów stało się to, co stać się musiało, czyli kocioł eksplodował niczym w Lśnieniu Stephena Kinga. Wkurzeni (na co złożyła się też frustracja spowodowana rzekomo anty-epidemicznymi obostrzeniami tudzież wywołanym nimi strachem o własnym byt, zwłaszcza w wymiarze ekonomicznym) obywatele płci obojga (wiodącą rolę grają oczywiście kobiety) wyszli na ulicę, a słuszny swój gniew zwrócili nie tylko przeciwko PiS-owskiej, konfederackiej i ogólnie faszystowskiej prawicy, ale też przeciw stojącemu za nią Kościołowi katolickiemu, jego hierarchom i klerowi.

Stąd wypisywanie rewolucyjnych haseł na kościelnych murach czy fasadach, stąd okrzyki wymierzone w biskupów tudzież księży.

Rzecz jasna, na reakcję strony klerykalnej i faszystowskiej nie trzeba było długo czekać. Z ust niektórych purpuratów oraz prawackich politykierów padły obelgi. Graficzne akcje demonstrantek i demonstrantów nazwane zostały chociażby „Barbarzyństwem” czy „dziczą”… mimo iż szafujący takimi określeniami… hm, ludzie, jako przedstawiciele skrajnej prawicy, sami sytuują się poza jakąkolwiek cywilizacją.

Wypisywanie haseł na murach kościelnych może się oczywiście podobać lub nie, lecz co do mnie, to zgadzam się z argumentem, że napis można zmyć, natomiast krzywdy ludzkiej zmyć się nie da. Mnie się to kojarzy z akcją Baby Shoes Remember, mającą za zadanie wykazanie solidarności z ofiarami księżej pedofilii. Teraz ofiarami fanatyków religijnych – w sutannach i świeckich ciuchach – padają kobiety oraz ich prawa, zatem protest wymierzony w odpowiedzialny za ich tragedię Kościół katolicki uważam za słuszny i jak najbardziej uzasadniony.

Powiedzmy sobie szczerze – gdyby Kościół katolicki w Polsce nie uległ hitleryzacji, nie kolaborował ze skrajną prawicą, nie przyłożył łapy do zamachu na demokrację i prawa człowieka (robi to sukcesywnie od lat 80. XX wieku, przypominam), nie obrażał kobiet, itd., żadna fasada żadnej świątyni nie zostałaby zabazgrana. Chcieliście, wy w purpurze i czerni, wojnę, no to ją macie.

Amen.

PS. Galilejski robotnik najemny i rewolucjonista, prekursor lewicy oraz jeden z pierwszych feministów w historii ludzkości, którego rzekomo czci Kościół katolicki, poparłby protestujących, nie biskupów.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor