Przeciw lockdownowi

Polskie media (co w pełni zrozumiałe) poświęcają uwagę trwającym od tygodnia protestom przeciwko zaostrzeniu i tak nazbyt restrykcyjnego prawa antyaborcyjnego. Są one, rzecz jasna, stuprocentowo słuszne i koniecznie. Niemniej jednak, nie tylko kobiety i obrońcy praw człowieka protestują.

Swoje demonstracje mieli również przedsiębiorcy i pracownicy branży gastronomicznej – sprzeciwiali się w ten sposób rządowemu lockdownowi, nakazującemu zamknąć większość lokali, a działalność innych ograniczając do serwowania dań na wynos. Jest to już drugi taki lockdown (pierwszy był wiosną), a dotknięci nim ludzie podkreślają, że ów sektor gospodarki może go nie przetrwać. W samym tylko Krakowie, wedle szacunków (moim zdaniem, naprawdę ostrożnych) upaść może 70 proc. restauracji, knajp i innych lokali; chodzi oczywiście o małe rodzinne interesy, bo wielkie międzynarodowe sieci kryzys ów przetrwają… a potem wejdą w miejsce zwolnione przez wymarłą konkurencję (czyżby o to chodziło?).

Protesty restauratorów i innych osób z branży gastronomicznej trwają również we Włoszech; też wywołał je kolejny już lockdown. W Hiszpanii (jeśli się nie mylę) z kolei zaprotestowali hotelarze. W Niemczech obywatele są coraz bardziej niezadowoleni z zamknięcia sklepów sprzedających artykuły „nie pierwszej potrzeby”. W Republice Czeskiej doszło nawet do zamieszek podczas protestu przeciwko lockdownowi. Niedługo cała Europa – Polskę wliczając – może zostać ogarnięta przez rewolty, rządy bowiem wielu państw powtarzają błędy z wiosny, czyli zamykają, co się da (co ciekawe, PiS-owcy tym razem nie posunęli się tak daleko… jeszcze; inna bajka, że ich dotychczasowe działania przeciwko COVID-19 trudno uznać za sensowne i pożyteczne), zmuszając przy tym ludzi do zostawania w domach.

Tymczasem taka właśnie izolacja jest śmiertelna, znacznie bardziej niż koronawirus. Szwedzi, którzy z początku poszli na żywioł i nie zastosowali praktycznie żadnych ograniczeń, po gwałtownym wzroście liczby zachorowań zdecydowali się na politykę izolacji osób starszych. Teraz z niej rezygnują, ponieważ okazuje się, iż szwedzkich seniorów zabija nie koronawirus, lecz depresja wywołała poczuciem osamotnienia i odcięcia od świata; a nawet jeśli nie zabija, to w połączeniu z przymusowym domowym bezruchem, znacząco osłabia ich organizmy, czyniąc tych ludzi znacznie bardziej podatnymi na wszelkie choroby, w tym na COVID-19.

O tym, że przymusowa domowa izolacja (nie chodzi tu o kwarantannę, lecz o zakazy przemieszczania się lub znaczące ograniczenia w tym względzie) jest zabójcza, świadczą zresztą przykłady ze wszystkich państw, gdzie wprowadzono lockout. Kilkukrotne wzrosty liczby zgonów na zawały, udary, wylewy, niewydolność nerek i tym podobne choroby, o depresji nie wspominając, nie wzięły się znikąd. ONZ już wiosną tego roku raportowała o znaczącym zwiększeniu się skali przemocy domowej podczas takiej izolacji; pojawiała się ona nawet w tych familiach, gdzie wcześniej nie występowała.

O skutkach gospodarczych lockdownu – właśnie przeciwko nim nasilają się protesty w coraz liczniejszych krajach – napisano już wiele. To jasne, iż może on spowodować zapaść gospodarczą, bezrobocie, powszechną nędzę i całą masę zgonów; jedynie właściciele największych światowych koncernów nie ucierpią ekonomicznie. Dlatego protesty przeciw niemu są słuszne i uzasadnione.

Zwłaszcza, że dane wskazują, iż lockdown do spowolnienia epidemii COVID-19 bynajmniej nie prowadzi; wręcz powoduje jej rozrost, bo bloki i punktowce, gdzie zamyka się ludzi, stają się wylęgarniami koronawirusa. Sąsiedzi się wszak nawzajem odwiedzają (po to chociażby, żeby nie zwariować), a w takich okolicznościach łatwiej się zarazić niż na ulicy, w kinie/teatrze/filharmonii, w sklepie czy na demonstracji. Jeśli do tego dołączymy zgony na inne niż COVID-19 choroby…

Jasne, koronawirusa NIE WOLNO lekceważyć. TRZEBA podejmować przeciwko niemu środki zaradcze. Najlepsze są maseczki, dezynfekcja rąk, zachowywanie około dwumetrowej odległości od osób, jakie spotykamy poza domem, no i oczywiście ochrona ludzi z grup ryzyka (seniorów i cierpiących na choroby przewlekłe); jakkolwiek szwedzki przykład wskazuje, iż ta ostatnia niekoniecznie winna być oparta na izolacji.

Jednakże już wiosną było widać, że zamykanie sklepów, lokali gastronomicznych, hoteli oraz innych instytucji epidemii nie zatrzymuje, za to utrudnia ludziom życie oraz doprowadza do kryzysu gospodarczego. A teraz coraz wyraźniej obserwujemy, iż niesie ze sobą także nader poważne skutki zdrowotne, znacznie grosze niż zarażenie koronawirusem.

Dlatego nie zdziwię się, że jeśli europejscy politycy wciąż będą stosowali lockdown, czyli kurację gorszą od choroby, Europę ogarnąć może fala buntu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor