Lata zaniedbań

Nie ma dnia, żeby zarówno media (przynajmniej te nie rządowe) i politycy sejmowej opozycji, o pracownikach służby zdrowia oraz licznych ekspertach nie wspominając, nie wyrzucali rządowi, iż nie przygotował się na drugą falę epidemii COVID-19.

Cóż, sytuacja faktycznie jest niewesoła, bo służba zdrowia wali się pod ciężarem tej choroby. Brakuje lekarzy, pielęgniarek, ratowników, sprzętu, miejsc w szpitalach… Słowem, powtarza się sytuacja z wiosny tego roku, tylko w jeszcze większej, znacznie bardziej bolesnej skali. Żadnej niespodzianki jednakowoż tu nie ma; specjaliści ostrzegali, że tak się może dziać.

Marnym usprawiedliwieniem dla rządu Bezprawia i Niesprawiedliwości jest to, że politycy z innych państw europejskich, a także USA czy Brazylii, też nie wiedzą, jak poradzić sobie z epidemią, i tylko mnożą obostrzenia, które koronawirusa nie zatrzymują, bardzo za to szkodzą obywatelom.

Wszyscy, którzy twierdzą, iż PiS zmarnowało ostatnie pół roku, nie przygotowując się do drugiej fazy rozprzestrzeniania się COVID-19, mają w stu procentach rację. Politykierzy tej formacji walkę z epidemią wyraźnie sobie odpuścili. Zostawili tylko rozwiązania cząstkowe, np. obowiązek zakładania maseczek w sklepach i innych publicznych pomieszczeniach zamkniętych, nie wprowadzili ograniczeń liczbowych dla pielgrzymek, zezwolili na organizację wesel z dużą liczebnością uczestników, nie wdrożyli nauczania on-line od samego początku nowego roku szkolnego, itd. Zamiast tego skupili się na kampanii prezydenckiej, zaszczuwaniu (do spółki z Kościołem katolickim) osób LGBT, wewnętrznej walce o dostęp do koryta, za jakie uważają Polskę… No to mamy teraz skutki.

Ale zaniedbania z kilku ostatnich miesięcy to tylko część obrazu sytuacji. Przecież wszystko złe, co teraz dzieje się w służbie zdrowia, czyli wszelkie te niedobory i braki, to po prostu problemy, z jakimi zmaga się ona od wielu lat, a epidemia tylko uwydatniła je w pełnej krasie.

O tym, że lekarzy – niektórych zwłaszcza specjalizacji – jest w (k)raju nad Wisłą za mało, wiadomo było na długo, zanim ktokolwiek pomyślał o COVID-19. Kolejki, w których pacjenci czekali na wizytę przez długie miesiące, nie wzięły się przecież znikąd. Jeszcze większy problem był – i jest dalej – z kadrą pielęgniarską. Młode adeptki i młodzi adepci owego zawodu po ukończeniu szkół i studiów masowo emigrowali na Zachód, gdzie mieli o wiele wyższe zarobki, podczas gdy pracujące w Polsce pielęgniarki zbliżały się do wieku emerytalnego. Podobnie rzecz się miała z ratownikami medycznymi. Niedobór sprzętu, leków, miejsc w szpitalach to też nic nowego…

Wiele z tych patologii wynika (jak już nieraz pisałem) z bardzo złego, rodzącego niewydolność składkowego systemu finansowania służby zdrowia, wprowadzonego przez rząd AWS-UW na przełomie stuleci. To w tamtym okresie zasiano ziarno, z którego obecnie wszyscy zbieramy plony. Przypomnę, że Bezprawie i Niesprawiedliwość wyrosło z tamtej koalicji, zatem po jego politykierach nie spodziewam się, iż wydumają jakiekolwiek sensowne pomysły na walkę z koronawirusem.

Oczywiście, za obecny, jakże ponury stan rzeczy, odpowiedzialność ponosi rząd. I to jego członkowie, z nowym wicepremierem od resortów siłowych na czele, powinni kiedyś stanąć przed Trybunałem Stanu (oczywiście, jeśli w tym państwie narodzi się demokracja, na co nie ma raczej widoku). Niemniej jednak, wiele z problemów, jakie epidemia koronawirusa uwydatniła, narodziło się znacznie wcześniej, i powinny one być od dawna rozwiązywane.

Nie czarujmy się, wkrótce może pojawić się choroba znacznie bardziej niebezpieczna niż COVID-19. I co wtedy? Jeśli już teraz nie wyciągniemy wniosków i nie zreformujemy systemu publicznej opieki zdrowotnej, katastrofa, z którą teraz się zmagamy, będzie się powtarzała. W znacznie większej niż obecna skali.

PS. Jutro notki prawdopodobnie nie będzie, za co serdecznie z góry przepraszam. Mam kilka spraw do załatwienia :-).  

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor