W cieniu kaczych skrzydeł

No i się skończyło. Było, minęło – chciałoby się napisać. Chodzi oczywiście o Święto Niepodległości. W tym roku obyło się (przynajmniej w Warszawie, bo o takim na przykład Wrocławiu powiedzieć tego nie można) bez większych burd. Co nie zmienia faktu, że wszystko było dobrze. Przeciwnie, zło też szalało. Nacjonaliści zaatakowali dziennikarkę, spalili flagę Unii Europejskiej (czyli jednocześnie flagę Polski, która wszak jest państwem członkowskim UE), puszczali flary, a włoscy faszyści maszerowali eskortowani przez Wojsko Polskie; ich flagi wraz z ONR-owskimi czerniły się i zieleniły pośród bieli oraz czerwieni, co smutnym było widokiem… No, ale i tak było znacznie spokojniej niż przed rokiem. Wbrew jednakowoż pozorom, spokój ów nie napawa optymizmem, lecz wręcz przeciwnie.
Jasne, z jednej strony fakt, że skrajni prawicowcy: nacjonaliści, faszyści i naziści nie zdemolowali stolicy, cieszy. Podobnie jak to, iż nie eksponowali haseł jawnie rasistowskich, było mniej pobić i polało się mniej ludzkiej krwi (oraz moczu na Moście Poniatowskiego) niż dwanaście miesięcy temu. Nie należy jednak zapominać, że stało się tak dlatego i TYLKO dlatego, iż marsz skrajnej prawicy połączył się z PiS-owskim, w którym udział brali: Jarosław Kaczyński, Andrzej Duda (ksywa Adrian) i Mateusz Morawiecki (swoją drogą, wyrazy współczucia z tytułu obciachu dla pary, która postanowiła zaręczyć się na jego zmrużonych dziwnie oczach). Innymi słowy, burd było relatywnie mało, gdyż nacjonaliści, faszyści oraz naziści maszerowali w cieniu kaczych skrzydeł. I pod ich osłoną.
Bezprawie i Niesprawiedliwość, wraz z rządem i Adrianem, objęło niejako honorowy patronat nad całym tym marszem, w którym udział wzięli także skrajni prawicowcy; Jarosław Kaczyński wyciągnął do nich dłoń, a oni ją ujęli. Sojusznicy kroczyli więc z sojusznikami, no to nic dziwnego, że nie doszło do walk pomiędzy nimi. Swój swojego nie bije. Owszem, PiS przekonało brunatnych, żeby nie eksponowali haseł rasistowskich czy antysemickich i nie demolowali wszystkiego wokół siebie, za to ci mogli wyeksponować swoją symbolikę, np. flagi ONR. Pokazali się również jako – o zgrozo! – pełnoprawny, „normalny” uczestnik polityki, innymi słowy – otrzymali legitymizację dla swoich działań.
Mówiąc krótko, nacjonaliści, faszyści i naziści mogą uznać wczorajszy warszawski marsz za swoje zwycięstwo, podane im na tacy przez Jarosława Kaczyńskiego.
Pojawiają się już w przestrzeni publicznej pytania, czy to początek współpracy Bezprawia i Niesprawiedliwości z ugrupowaniami skrajnie prawicowymi. Odpowiedź brzmi: nie, ponieważ ta współpraca zaczęła się już dawno. Przecież PiS-owcy od lat usprawiedliwiają nacjonalistów tudzież faszystów, a od kiedy dorwali się do władzy, przydzielają ich chorym imprezom policyjną ochronę. Jarosław Kaczyński daje Międlarowi swoją książkę z dedykacją. Osoby, które usiłują powstrzymać wzbierającą brunatną falę, są szykanowane przez państwowy aparat represji. Chory, nacjonalistyczny światopogląd lansowany jest w szkołach i mediach… co zaczęło się to jeszcze pod rządami PO! Mało tego, samo Bezprawie i Niesprawiedliwość coraz ostrzej skręca ku faszyzmowi, dążąc do budowy państwa totalnie kontrolującego życie jednostek za pomocą rasistowskiej ideologii, za to chroniącego kapitalizm w dzikim wydaniu, na czele zaś z partią jednoosobowo sterowaną przez Wodza…
To, że wczoraj PiS-owcy ze skrajnymi prawicowcami szli ręka w rękę, było po prostu potwierdzeniem tego, co dzieje się w (k)raju nad Wisłą od lat.
Nie należy zatem pytać, czy taka współpraca się zaczęła. Należy się obawiać, i to bardzo, do czego ona może doprowadzić.
Podejrzewam, że plan Kaczyńskiego jest taki: ugrupowania skrajnie prawicowe przejmują elektorat Kukiz’15 i jeszcze zdobywają głosy nowych wyborców; na tej bazie wchodzą do Sejmu, gdzie stają się koalicjantem PiS-u (z czasem pewnie zostaną przez PiS wchłonięte), dzięki czemu ten zdobywa większość konstytucyjną, a to oznacza, że Wódz Jarosław będzie mógł zrobić sobie z Polską, co zechce. Jak to będzie wyglądało w praktyce? Ano, poczytajcie sobie, zwracając uwagę na opisy represyjnych ustrojów, komiks V jak Vendetta (i obejrzyjcie jego znakomitą, acz ideologicznie mocno złagodzoną ekranizację), Opowieść podręcznej, Rok 1984… Wolicie mniej literacko, za to bardziej życiowo? No to zapoznajcie się z historią Włoch Mussoliniego, III Rzeszy Hitlera, Hiszpanii Franco, Portugalii Salazara, Chile Pinocheta… Krwawy, brutalny scenariusz podobny do realizowanego w tych państwach może być wdrożony już wkrótce w Polsce; Kaczyński w oczywisty sposób do tego dąży, i chciałby, aby skrajni prawicowcy pomogli mu to urzeczywistnić.
No i nie zapominajmy o jednym. Zarówno nacjonaliści, jak też faszyści i naziści domagają się MORDOWANIA LUDZI, którzy nie pasują do ich chorych ideologicznych wzorców. PiS-owcy do eksterminacji wybranych grup ludności, na razie przynajmniej, nie nawołują… ale z wypowiedzi co niektórych można wywnioskować, iż nie mieliby nic przeciwko. A taki Jarosław Kaczyński jest zwolennikiem kary śmierci… i pewnie chętnie skazałby na nią każdego swojego przeciwnika politycznego. Strach się bać!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor