Pachołki finansjery
W
medialnych analizach ładnie się nam rozwijającej afery KNF (mam
nadzieję, że będzie ona śmiertelnym ciosem dla Bezprawia i
Niesprawiedliwości, poczucie wszelako realizmu podpowiada, że
PiS-owcy ukręcą jej łeb) dominują pytania i próby odpowiedzi,
kto kogo skorumpował, jaka w tym rola polityków, czy „partia”
(a w zasadzie mafia) rządząca ucierpi, powołać komisję śledczą
azali nie, itd. To wszystko, owszem, są rzeczy ważne w całej tej
jakże poważnej (co piszę bez najmniejszej kpiny) sprawie…
niemniej jednak istota tych wydarzeń nie jest wyłuszczana, a
szkoda.
O
co bowiem chodzi? Ano, upraszczając, o to, że jeden bank miał
upaść i zostać za grosze przejęty przez inny, większy bank, na
czym skorzystać miał nie tylko przejmujący, ale też, jak można
się domyślić, PiS-owscy urzędnicy państwowi i politykierzy.
Mówiąc krótko, lewe interesy w ramach finansjery pod polityczną
osłoną, polegającą na tym, że ni z gruchy, ni z pietruchy
PiS-owscy posłowie zabrali się szybciutko za przygotowywanie
ustawy, mającej podobne machloje ułatwić i uczynić legalnymi.
Jasne,
korupcja to rzecz straszna, ogromna patologia i fajnie, że media się
na niej skupiają. Drugim wszakże, mulistym dnem afery z udziałem
Komisji Nadzoru Finansowego oraz Bezprawia i Niesprawiedliwości są
relacje na linii wielki kapitał (konkretnie, w tym wypadku
finansjera) – państwo (rządzący nim politycy plus urzędnicy
zawiadujący głównymi instytucjami państwowymi). Relacje
oczywiście patologiczne… niemniej jednak w kapitalizmie zupełnie
normalne, należące do głównych reguł gry owego ze wszech miar
paskudnego systemu.
Jak
wielokrotnie pisałem, władze państwa kapitalistycznego, zwłaszcza
prawicowe, mają za zadanie dbać o to, by wielki kapitał mógł
spokojnie robić geszefty. Dlatego politycy tworzą sprzyjające
kapitalistom-właścicielom największych koncernów prawo,
przyczyniają się (wraz oczywiście z mediami i różnymi
„autorytetami”) do rozpowszechniania prokapitalistycznej
propagandy i implementowania jej w ludzkich głowach, no i prowadzą
taką politykę społeczną, czy raczej anty-społeczną, by
obywatele państwa pozostawali rezerwuarem taniej siły roboczej,
totalnie podporządkowanej kapitałowi.
W
aferze KNF jak na dłoni widać przede wszystkim to zabezpieczanie
geszeftów – finansiści mają zarobić, choćby na lewo, politycy
(w tym przypadku z PiS-u, ale gdyby rządziła PO, sprawy najpewniej
przybrałyby podobny obrót) zaś umożliwić owo zarabianie,
natomiast jeśli obywatele, klienci banków stracą… no to co z
tego? Liczy się miliardowy zysk kapitalistów i nic poza tym.
Naturalnie, politycy nie robią tego za darmo, finansjera potrafi się
im przecież odwdzięczyć.
Z
moralnego punktu widzenia wygląda to, rzecz jasna, obrzydliwie, lecz
jako się rzekło, w kapitalizmie tego typu powiązania
finansjera-władza są zupełnie naturalne, typowe, cały system na
nich się właśnie opiera. Politycy pełnią w tymże systemie
funkcję buforu; jeżeli kapitalistyczne interesy wykraczają poza
sferę prawa i okazują się na tyle patologiczne, iż nie da się
ukryć ich przed opinią publiczną, właśnie politycy obrywają i
ponoszą odpowiedzialność, czasami nawet karną, chroniąc przed
jej poniesieniem kapitalistów, którzy ucierpieć wszak nie nogą.
Tak
to wygląda w Polsce od 1989 roku, zwłaszcza pod rządami
postsolidarnościowej prawicy, w USA, Wielkiej Brytanii, Brazylii,
Rosji, Francji… Wszędzie, gdzie zawitał nieludzki system
kapitalistyczny; poza może Chinami, bo tam akurat wielki kapitał
podporządkowany jest władzy politycznej, nie odwrotnie (stąd
chińskie sukcesy gospodarcze). W państwach, gdzie kapitalizm
istnieje dłużej, a demokracja jest bardziej ugruntowana, i
politycy, i kapitaliści, robiąc interesy, przestrzegają wszelako,
przynajmniej pozornie, pewnych standardów natury estetycznej, by nie
wzburzyć zanadto opinii publicznej.
Afera
KNF nie jest więc niczym niezwykłym z czysto kapitalistycznego
punktu widzenia. Jej wypłynięcie to po prostu efekt uboczny
systemu, niepożądany z puntu widzenia polityków i obojętny z
punktu widzenia kapitalistów (chyba, że sprawa zajdzie tak daleko,
iż odbije się negatywnie na ich zyskach). W wyścigach Formuły 1
od czasu do czasu któryś bolid też wypadnie z toru, nie da się
tego uniknąć. Pozytywnym jej efektem może być – choć, obawiam
się, nie będzie – upadek przestępczych rządów Bezprawia i
Niesprawiedliwości. Lecz kapitalistycznych reguł gry afera owa NIE
ZMIENI.
Politycy,
zwłaszcza prawicowi, nadal będą wysługiwali się kapitalistom, a
już szczególnie tym z branży bankowej, bo to oni trzymają łapy
na forsie. Tak właśnie wygląda kapitalizm od politycznej kuchni.
Państwami skolonizowanymi przez ów system rządzą ludzie, dla
których liczy się interes najgrubszych kapitalistycznych ryb,
gotowi sprzedać tymże rybom swoje kraje i zamieszkujące je
społeczeństwa. Czyli płatni zdrajcy, pachołki finansjery. W
Polsce dorwali się oni do władzy w 1989 roku i rządzą do dziś.
Komentarze
Prześlij komentarz