Mój potwór kontra twój potwór
Trzeba uczciwie zauważyć, że dwaj kandydaci, którzy przodują w prezydenckich sondażach, a zatem mają największe szanse dostać się do drugiej tury, nie różnią się od siebie niczym… no, może w drobnych zaiste szczegółach.
Obaj są radykalnymi prawicowcami, przy czym jeden udaje, że nie jest, a drugi swego faszystowskiego nachylenia bynajmniej nie kryje. Jeden niby nie jest klerykalny, ale przed Kościołem klęka, drugi to klerykał pełną gębą. Obaj działają w interesie kapitalistów, obaj też są wrogami kobiet (aczkolwiek jeden twierdzi, że nie jest), osób LGBT+ (jw.), uchodźców i obcokrajowców (poza ewentualnie białymi Europejczykami). Obaj popierają kapitalizm w jego najdzikszej, skrajnie wolnorynkowej wersji. Jeden ma nad sobą przewodniczącego Donalda, drugi prezesa Jarosława. Obaj mają dziwne związki z mafią, jeden mieszkaniową, drugi sutenerską. I tak dalej…
Każdy z nich ma też zaprzysięgłych wyznawców. No właśnie – wyznawców, nie wyborców. To bowiem nie tyle nawet osoby, które popierają jednego czy drugiego kandydata i chcą na niego głosować, ile fanatycy, jacy oprócz chęci głosowania na swojego wybrańca, chcą do tego przymusić innych. Najczęściej posługują się argumentem: „Głosuj na jednego, bo wygra ten drugi”. I nie dociera do nich, że wobec braku poważnych różnic między kandydatami, tak naprawdę nie ma większego znaczenia, który z nich osiągnie zwycięstwo – Polska i tak będzie cofała się w rozwoju, zwłaszcza mentalnym, pozostanie rezerwuarem taniej siły roboczej dla międzynarodowego kapitału, a zagraniczni partnerzy nie będą traktowali jej poważnie. Bo i jak traktować poważnie państwo, które – dla przykładu – zamiast rozwijać własne technologie IT (a mamy po temu zaplecze), buli ciężkie pieniądze amerykańskim koncernom z tejże branży? Do tego dojdzie dalsze niszczenie przyrody i przestarzała, „brudna” energetyka.
Nadal kwitły będą rasizm i ksenofobia, a Pałac Prezydencki będzie wspomagał ich rozwój. Nadal prześladowane grupy nie otrzymają od prezydenta żadnego wsparcia. Żaden z owych kandydatów w razie zwycięstwa nie zrobi nic, aby przerwać popełnianie masowej zbrodni na granicy polsko-białoruskiej; przecież im obu bardzo się ona podoba. Nie będzie co liczyć na prezydencką inicjatywę ustawodawczą w sprawie, powiedzmy, liberalizacji zalegalizowanego bezprawia antyaborcyjnego czy legalizacji związków partnerskich, o małżeństwach jednopłciowych nie wspomnę.
Z punktu widzenia wyborcy niepodzielającego światopoglądu obu kandydatów i ich wizji Polski, wybór jednego czy drugiego nie jest nawet wyborem mniejszego zła (to, czy można je w ogóle stopniować, to temat na inne rozważania). Tak naprawdę, mamy do czynienia z pojedynkiem jednego potwora z innymi potworem, przy czym każdy z nich jest jednakowo potworny. Żaden nie niesie ze sobą nic dobrego, poza ewentualnie tym, że jeden mówi lepszą polszczyzną i ma ogólnie ładniejszy, przynajmniej w oczach burżuazji, styl.
Oczywiście nie mam nic przeciwko zachęcaniu do głosowania na swojego ulubionego kandydata. Można chwalić jego/jej zalety, mówić, dlaczego samemu popiera się tę, a nie inną osobę. W tym nie ma nic złego. Czym innym jednak jest popieranie kogoś i promowanie tejże kandydatury, czym innym stosowanie szantażu emocjonalnego, by zmusić innych ludzi do głosowania na tę osobę, i to wbrew ich przekonaniom. Szantaż ów, dodajmy, nader często połączony jest z fałszywą argumentacją, że to akurat ten polityk skutecznie zwalcza przeciwnika. Może i zwalcza, ale problem w tym, że reprezentuje sobą dokładnie tę samą prawicową ideologię oraz wykazuje niemal identyczne postawy moralno-etyczne… a raczej niemoralne i nieetyczne.
Wyjątkowo podłe z kolei jest obrażanie tych, co nie chcą głosować na żadnego z potworów. Tacy wyzywani są, przed wyznawców każdej ze stron, od „zdrajców”, „szkodników”, itd. Cóż, jacy politycy, taki elektorat.
Poza tym, w pierwszej turze jest wiele osób kandydujących, toteż można głosować w stu procentach zgodnie z własnym światopoglądem oraz sumieniem. W drugiej zresztą też. Wystarczy oddać głos nieważny.
Komentarze
Prześlij komentarz