Kandydat, terroryści i inne paskudztwa

W Warszawie działa Przychodnia Aborcyjna AboTak – pierwsze (i z tego, co się orientuję, jak dotąd jedyne) takie miejsce w (k)raju nad Wisłą. Potrzebujące kobiety mogą tam otrzymać profesjonalne usługi aborcyjne, z dziedziny aborcji farmakologicznej konkretnie – tak tylko przypomnę, że decyzja, czy rodzić, czy usunąć ciążę, należy TYLKO I WYŁĄCZNIE DO KOBIETY!!! – a oprócz nich, przestrzeń na rozmowy, spotkania i edukację. Celem działania placówki jest pomoc przedstawicielkom płci żeńskiej w taki sposób, aby wiadoma procedura medyczna była maksymalnie bezpieczna oraz nie wiązała się z traumą, wstydem czy upokorzeniem. I żeby nie było, przychodnia działa w pełni zgodnie z prawem, nawet tak poje… znaczy, restrykcyjnym jak w Polsce.

Niestety, od wielu tygodni atakowana jest przez skrajnie prawicowych fanatyków religijnych, czyli po prostu terrorystów antyaborcyjnych. Regularnie urządzają oni pod AboTak swoje spędy, podczas których wywrzaskują jakieś chore, pełne łgarstw hasła, a także nie cofają się przed przemocą fizyczną; dokonali już ataków przy użyciu kwasu masłowego. Innymi słowy, zagrażają ludzkiemu zdrowiu i życiu, w podobnym, a może nawet większym stopniu, co Braun ze swymi zwolennikami w Oleśnicy.

AboTak działa, jak wspomniałem, w Warszawie. A co robi prezydent stolicy naszej kochanej, kandydujący na prezydenta Polski i przedstawiający się jako wielki liberał, demokrata oraz zwolennik praw człowieka, w tym kobiet, czyli pan Trzaskowski Rafał? Czy potępił publicznie ataki na przychodnię? Nie! Czy skierował policję do jej ochrony? Nie! Czy uczynił cokolwiek, aby powstrzymać działania terrorystycznych fanatyków? Skądże! Tak, ten człowiek, który usiłował zakazać pokojowej manifestacji przeciwko ludobójstwu w Palestynie (ostatecznie sąd, na szczęście, uchylił ten jego zakaz), zdaje się w pełni tolerować terroryzm antyaborcyjny w mieście, którym jako prezydent rządzi.

W sumie, nie ma w tym nic zaskakującego. Czegoś takiego należało się spodziewać po panu Trzaskowskim. Polityk ten piękne wygłasza teskty podczas swoich przemówień, ale kiedy zabiera się do działania (lub się nie zabiera), widać, kto zacz. W sprawie Margot bardziej martwił się o uczucia religijne katolików (mimo iż rzekomo jest za świeckim państwem!) niż o aktywistów LGBT+, którzy byli prześladowani przez PiS-owski wówczas aparat terroru po tym, jak nałożyli tęczowe flagi na pomniki postaci z katolickiej mitologii. Nie przyznał PESEL-u dziecku pary lesbijek, skierował to do PiS-owskiego wojewody, który oczywiście odrzucił ich wniosek. O próbie niepodpuszczenia do pro-palestyńskiej manifestacji wspomniałem; z drugiej strony, na neonazistowskie spędy pan Trzaskowski jakoś dziwnie nie reaguje. No, a teraz nie robi nic w sprawie terrorystycznych ataków na AboTak… W ogóle tematyka aborcyjna temu „zwolennikowi praw kobiet” zdaje się ciążyć, bowiem usilnie jej unika. Przykładowo, już dwukrotnie odwołał spotkanie wyborcze w Oleśnicy, gdzie doszło do szturmu Brauna z jego hordą na szpital. Widocznie nie chce narażać się hitlerowcom i katolikom…

W ogóle z tym demokratyzmem pana Trzaskowskiego sprawa jest wielce wątpliwa, skoro jest takim gorącym zwolennikiem rasistowskiej ustawy zawieszającej praw do azylu, czyli będącej zamachem na prawa człowieka, będące wszak fundamentem demokracji.

A w miniony weekend pan Trzaskowski nie popisał się (delikatnie rzecz ujmując) podczas spotkania wyborczego w Poznaniu. I nie chodzi o to, że wygłaszał przemówienia, z jakich wynikało, iż jest stuprocentowo pewien wygranej (czyli lekceważy przeciwników, co z reguły się mści). Otóż, podeszli tam do niego związkowcy i aktywiści zatroskani o Osiedle Maltańskie, należące do jednej z poznańskich parafii… która chce je przehandlować deweloperom, oczywiście wbrew woli mieszkańców; wiadomo, dla kleru liczą się pieniądze, nie ludzie. Związkowcy i aktywiści chcieli po prostu zapytać pana Trzaskowskiego, co o sprawie sądzi, jakie jest jego stanowisko. Nie było im to jednak dane, ponieważ ochroniarze polityka brutalnie ich odepchnęli. Cóż, oni akurat wykonywali swoją pracę (czy nadgorliwie, to inna sprawa), lecz pan Trzaskowski obywateli radośnie sobie olał. Nie poprosił ochrony, aby pozwoliła aktywistom i związkowcom zadać mu pytanie, zamiast tego zgadzał się na to, aby brutalnie ich szarpano oraz popychano. To jeszcze gorzej niż w przypadku takiego jednego neonazisty, co zwiewał przed ludźmi na hulajnodze.

No, ale to „wielki demokrata”, który „musi wygrać z PiS-em”. No dobrze, ale czym on się różni od PiS-owskiego Alfonsa, poza tym, że niczym…?


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wieczór na SOR

Skarga na przestępcze metody stosowane przez zarząd Administracji Domów Mieszkalnych sp. z o.o. w Chełmku

Usiłują mnie zabić