Żale pasożyta
Jedno z najbardziej znanych – a dla liberałów/konserwatystów stanowiące jedną z wyroczni – polskich mediów podało, że flipperzy mają problem z dochodami.
Przypomnijmy, że chodzi o ludzi, którzy posiadają co najmniej dwa mieszkania (często kupują je po zaniżonych cenach), z czego minimum jedno wynajmują, najczęściej licząc sobie za to zbójeckie czynsze, a jeśli lokatorowi powinie się noga i nie jest w stanie wymaganej kwoty uiścić, flipperzy usuwają go przy pomocy gangsterów zwanych czyścicielami kamienic, acz czasami korzystają też z oficjalnych procedur urzędowych.
Flipping jest jedną z paskudniejszych form kapitalistycznego pasozytnictwa także z innych jeszcze powodów. Otóż, nie jest to żadna przedsiębiorczość, lecz ni mniej, ni więcej żerowanie na osobach, które potrzebują dachu nad głową, a z różnych przyczyn nie mogą ani wziąć kredytu hipotecznego, ani liczyć na lokal komunalny. Do ludzi takich z ofertą swą przychodzi flipper, ofertą na pierwszy rzut oka atrakcyjną. W praktyce jednak szybko okazuje się, iż skorzystanie z niej dobrym rozwiązaniem nie było. Zwłaszcza, jeśli czynsz ni z tego, ni z owego skacze w górę niczym pasikonik na amfetaminie, a do mieszkania pukają byczki z gazrurkami w łapach.
Nawet, jeśli flipperzy nie sięgają po gangsterskie metody, to i tak pasożytują na ludziach, chociażby sztucznie zawyżając czynsze. Nie ma to też nic wspólnego na przykład z wynajmem pokoju czy wręcz całego mieszkania studentom (ma to z definicji charakter tymczasowy i nie jest aż tak obciążające finansowo).
Jeszcze kilkanaście czy kilka miesięcy temu flipping promowany był – chociażby w świeżo przejętej przez nową koalicję rządową TVP – jako świetny sposób na „biznes”. Bo można szybko, łatwo tudzież bardzo dużo zarobić, niewiele inwestując (bądź wręcz nic, jeśli jedno z mieszkań się odziedziczyło), a i z podatkami jest luźno (Lewica chciała wprowadzić ustawę opodatkowującą flipperów; na razie chyba nic z tego nie wyszło, acz mogę się mylić). Aż tu nagle okazuje się, że… Coraz mniej osób chce wynajmować od flipperów lokale, niektórzy twierdzą wręcz, że jeśli zostaną na nich nałożone podatki, przyjdzie zwinąć działalność.
Cóż, ludzi – zwłaszcza młodych, często z rodzinami, a także emerytów oraz rencistów, bo takie właśnie osoby najczęściej padają ofiarami flipperów – po prostu nie stać na uiszczanie zbójeckich, nadto szybko rosnących kwot wynajmu. Polskie dochody wciąż są przecież jednymi z niższych w Europie, a co gorsza, przeżera je inflacja. Do tego dochodzi stagnacja gospodarcza (nie tylko u nas, lecz na całym Zachodzie, co na Polskę oczywiście się przekłada!) i coraz mniejsza stabilność bytowa. Nie zdziwiłbym się też, gdyby rynek zwyczajnie się nasycił – kto miał wynająć mieszkanie, już wynajął, kto miał kupić, już kupił, toteż na razie nie ma popytu.
Tak czy owak, flipperów mi nie żal. Tyle jest uczciwych form zarobku, niech wezmą się do pracy, zamiast żerować na ludziach potrzebujących miejsca do zamieszkania. Gdyby naprawdę byli przedsiębiorcami, otworzyliby sklepy, warsztaty albo inne podobne firmy.
Pasożyty powinny najzwyczajniej w świecie zniknąć z rynku, i tyle. A jeśli chodzi o wynajem mieszkań, to budować je w tym celu powinno państwo, sam zaś wynajem musi być korzystny cenowo. Dokładnie tak, jak chcą tego Lewica oraz Razem.
Komentarze
Prześlij komentarz