Brunatny spęd w klasztorze

W minioną niedzielę na Jasnej Górze (klasztor paulinów w Częstochowie, gdyby koś nie wiedział) zgromadzili się naziole i kibole, czyli – mówiąc nieco ładniej, aczkolwiek osobnicy owi na ładne określenia zdecydowanie NIE zasługują – skrajni prawicowcy. Przemawiał do nich, rzecz jasna z ambony, niejaki Nawrocki, czyli kandydat (jakoby „obywatelski”) na prezydenta z ramienia Bezprawia i Niesprawiedliwości. Facet ten, dodać trzeba, miał i pewnie nadal ma silne związki ze środowiskami skrajnie prawicowymi, a także, wedle niektórych mediów, z sutenerstwem. Paulini dziękowali mu za wizytę. Na terenie zaś klasztoru „pielgrzymi” wywiesili transparenty wzywające do mordowania ludzi, konkretnie komunistów.

Cytując biblijnego Koheleta, „nic nowego pod Słońcem”. Jasna Góra od dawna zasługuje raczej na miano Brunatnej, od lat bowiem przyciąga skrajnych prawicowców, od kiboli po jawnych neonazistów, którzy robią tam sobie spędy pod postacią niby-pielgrzymek. Są, rzecz jasna, witani z otwartymi ramionami przez zakonnych gospodarzy i bez żadnych przeszkód głoszą mowę nienawiści. Miejsce owo częstokroć odwiedzają również prawicowi politycy, nie tylko skrajni (zresztą w Polsce nawet umiarkowana prawica to w większości straszliwie klerykalny, mentalnie zacofany o setki lat i też nie wolny od ciemnoty oraz nienawiści beton), manifestując swą pobożność, a często urządzając sobie mniej lub bardziej oficjalną kampanię wyborczą, dokładnie tak, jak to uczynił Nawrocki.

Jasnogórscy paulini do skrajnej prawicy czują zresztą silny pociąg. W 1939 roku też gościnnie przyjęli tam hitlerowskich okupantów, Himmlera wliczając (serio!).

Rzecz jasna, te prawackie spędy, zwłaszcza popierane przez polityków, są ogromnie groźne i w żadnym wypadku nie wolno ich lekceważyć. Wszak skrajnie prawicowe ideologie – nacjonalizm, faszyzm i nazizm w różnych odmianach – bazują na nietolerancji oraz nienawiści, zakładają tudzież postulują mordowanie ludzi uznanych za „gorszych” lub „wrogich”. Czym stosowanie w politycznej tudzież społecznej prkatyce owych zwyrodniałych treści zawsze się kończyło, wiemy z historii Europy oraz świata.

Dlatego nie ma usprawiedliwienia dla brunatnych spędów na Jasnej Górze… ani nigdzie indziej.

Dlaczego jednak tamtejszych zakonników aż tak bardzo ciągnie do wyznawców ideologii już na pierwszy rzut oka sprzecznych z Chrystusową ideą miłości bliźniego? Ano, powód jest prosty. Paulini (w każdym razie, ci jasnogórscy; nie wiem jak inni) zaliczają się do radykalnego, o ile nie fanatycznego skrzydła polskiego duchowieństwa katolickiego… a to w większości ideologicznie przechylone jest mocno na prawo, poglądy nacjonalistyczne, faszystowskie czy wprost nazistowskie wcale nie są wśród nadwiślańskich księży tudzież zakonników rzadkością. Jedni po prostu wyrażają je głośniej, inni ciszej, jeszcze inni pozwalają publicznie takie chore treści wygłaszać osobom świeckim; z tym ostatnim mamy do czynienia na Jasnej Górze. Księża jako tako otwarci, tolerancyjni i w miarę postępowi stanowią wyjątki, bywają też, nierzadko zresztą, wykorzystywani przez Kościół jako listki figowe… bądź zmuszani do wystąpienia ze stanu duchownego.

Pamiętać należy, że hierarchia i duchowieństwo Kościoła katolickiego miały poważny kłopot z ustrojem demokratycznym, odkąd ten zaczął się rodzić na przełomie XVIII i XIX wieku. Papieże, purpuraci i kler uważali go za zagrożenie dla swoich majętności, jak również dla rządu dusz, który sprawowali nad ludem. Dopiero Sobór Watykański II w drugiej połowie XX stulecia zaakceptował, jakkolwiek z wielkim trudem i nie bez zastrzeżeń, demokrację jako ustrój. Niemniej, tendencje antydemokratyczne w Kościele pozostały, zwłaszcza w państwach, gdzie ów związek wyznaniowy wciąż ma znaczne wpływy oraz wielką kasę i boi się je utracić, czyli m.in. w Polsce. Tendencje owe przejawiają się przykładowo we wspieraniu środowisk domagających się obalenia demokracji, czyli właśnie skrajnej prawicy; inna bajka, że w (k)raju nad Wisłą nawet umiarkowana prawica nie jest demokratyczna. Forma takich działań widoczna jest na Jasnej Górze.

Za wszystkim, jak łatwo się domyślić, stoi kasa. Kościół katolicki – szczególnie radykalne jego skrzydło, w tym paulini – uważa, niebezpodstawnie, prawaków za gwarantów utrzymania wpływów majątkowych, ekonomicznych i ideologicznych w Polsce, a nawet ich zwiększenia. Toteż wspiera politycznie takie właśnie, a nie inne środowiska.

A że nijak się to ma do nauk głoszonych przez Jezusa z Nazaretu? Katolickich hierarchów i duchownych to nie obchodzi, zwłaszcza, że nie ma pewności, czy Jezus był postacią historyczną, czy mityczną. Amen.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wieczór na SOR

Skarga na przestępcze metody stosowane przez zarząd Administracji Domów Mieszkalnych sp. z o.o. w Chełmku

Usiłują mnie zabić