Klerykalny i zbrodniczy

Władysław Kosiniak-Kamysz, przewodniczący Polskiego Stronnictwa (niezbyt) Ludowego, został ostatnio mocno skrytykowany, również przez wyborców obecnej koalicji rządowej, za to, że wraz ze swoją partią uniemożliwia liberalizację, minimalną chociażby, nieludzkiego ustawodawstwa antyaborcyjnego. Krytyka ta jest oczywiście w pełni uzasadniona i ze wszech miar słuszna. Jak wiemy, Władysław Kosiniak-Kamysz oraz większość prominentów jego partii, to zapiekli klerykałowie, bliscy fanatyzmowi religijnemu, co czyni z nich śmiertelnych wrogów kobiet i ich praw. Podobnie też jak wszyscy prawicowcy, stoi na przeszkodzie postępowi oraz rozwojowi Polski.

Ale to niejedyne, co można, a wręcz trzeba liderowi PSL-u zarzucić.

Polityk ów jest przecież ministrem obrony w obecnym rządzie Donalda Tuska. Dlaczego otrzymał tę akurat funkcję, pozostaje zagadką. Z wojskiem czy obronnością Kosiniak-Kamysz raczej nie miał dotąd wiele wspólnego, z wykształcenia i zawodu jest lekarzem, stoi zaś na czele partii rzekomo rolniczej (w istocie PSL od dawna nie reprezentuje ludu wiejskiego, a co najwyżej rolniczych kapitalistów-latyfundystów). Jak ją pełni? Ano, tak, że skóra cierpnie.

Jasne, nie jest AŻ TAK porąbany, jak Antoni Macierewicz, poczytalność którego wzbudzała (i zapewne nadal wzbudza, tyle że facet funkcji ministerialnej już, na szczęście, nie pełni) poważne wątpliwości. Ale z Mariuszem Błaszczakiem jak najbardziej może Władysław Kosiniak-Kamysz rywalizować na podłość i represjonowanie ludzi w tragicznej sytuacji.

Chodzi rzecz jasna o osoby uchodźcze: mężczyzn, kobiety i dzieci z Bliskiego Wschodu oraz Afryki, które, uciekając przed wojnami, terroryzmem, polityczno-religijnymi represjami tudzież głodem, usiłują dostać się do Unii Europejskiej przez granicę polsko-białoruską (wcześniejsza trasa wiodła przez Morze Śródziemne, które pochłonęło ponad 21 tys. ofiar, zmieniając się w gigantyczne cmentarzysko). Nie-rząd Bezprawia i Niesprawiedliwości postawił tam mur oraz drut kolczasty, przez który strażnicy graniczni przerzucali (dosłownie!) nawet kobiety w ciąży. Jeśli zaś dany uchodźca nie został poddany takiemu push-backowi do Białorusi, to trafiał do jednego z polskich obozów koncentracyjnych, gdzie traktowano go jak najgorszego kryminalistę, lecz bez postawienia zarzutów. Do tego dochodzili ludzie umierający w lesie z zimna, ran, zatruć pokarmowych… Aktywiści niosący pomoc też poddawani byli brutalnym represjom. Okraszała to załgana, odrażająca propaganda. W głównej mierze odpowiadał za to Błaszczak właśnie, działając oczywiście na rozkaz Kaczyńskiego i Morawieckiego.

Rząd Donalda Tuska popełniania owej masowej zbrodni niestety nie zaprzestał; nic dziwnego, skoro obecny premier jest takim samym rasistą, ksenofobem tudzież wrogiem praw człowieka oraz demokracji, jak Kaczyński. Gorzej, jest ona eskalowana.

I tu dochodzimy do ponurej roli Kosiniaka-Kamysza jako ministra obrony. Otóż, posyła on na granicę coraz więcej żołnierzy wraz z coraz cięższym uzbrojeniem; w ostatnich dniach w jego skład weszły… czołgi. Nie, nie grozi nam atak wojsk białoruskich; cały ten złom ma „bronić” nas przed wygłodzonymi, poranionymi, ledwo trzymającymi się na nogach (o ile obrażenia stóp im na to pozwalają) ludźmi, którzy chcą tylko ratować swoje życie. Wśród nich są, przypominam, dzieci. Szykuje się jeszcze większa niźli dotychczas jatka, bo władza ustawodawcza (niestety, większość posłów Lewicy też stanęła tu po złej stronie) przyznała polskim służbom, z wojskiem na czele, prawo do swobodnego otwierania ognia – innymi sowy, do traktowania osób uchodźczych, w tym dzieci, niczym tarcz strzeleckich.

Na polecenie premiera Tuska rozbudowuje także Kosiniak-Kamysz umocnienia na rubieży (jakby były one potrzebne do czegokolwiek poza mordowaniem wycieńczonych ludzi). To już nie tylko drut kolczasty (zabójczy również dla lokalnych zwierząt) czy mur, ale też chociażby miny.

Przewodniczący PSL-u nie tylko zatem stopuje demokratyzację Polski i postęp, uniemożliwiając (z czego zresztą klerykał Tusk też się cieszy) liberalizację praw kobiet oraz uwolnienie (k)raju nad Wisłą z kościelnego jarzma, lecz – co jeszcze gorsze – eskaluje masową zbrodnię, popełnianą na ludziach potrzebujących pilnej pomocy. Przez niego (działanie na rozkaz Tuska wcale go nie usprawiedliwia!) z polskich rzek nadal wyławiane są i będą trupy, coraz częściej, obawiam się, podziurawione pociskami z karabinów naszych żołnierzy (ciekawe, ilu z nich będzie waliło do uchodźców z nudy, tak jak terroryści z IDF robią z Palestyńczykami?). A wystarczyłoby na bieżąco przyjmować i rozpatrywać wnioski azylowe...

Kiedy aktywiści znajdą w lesie kolejne zwłoki, bogobojny katolik Kosiniak-Kamysz uklęknie przed ołtarzem, wykonując znak krzyża ręką unurzaną we krwi. Obok niego to samo zrobi Donald Tusk. A potem obaj, szeroko uśmiechnięci, staną przed kamerami i będą opowiadali swoim wyborcom, jaka to Polska jest „demokratyczna”…

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Złodziej, karierowicz, prezes

Zgon fanatyczki

Bez zasług