Społeczeństwo wypalonych

Zaliczamy się do najdłużej pracujących (w REALNYM wymiarze godzinowym, często-gęsto znacząco przekraczającym ustawowy czas pracy) społeczeństw Unii Europejskiej oraz świata, co na zarobki oczywiście się nie przekłada, a na pewno nie pozytywnie. Jak łatwo się domyślić, skutkuje to tym, iż wielu z nas jest przepracowanych, przemęczonych i nadmiernie zestresowanych, zwłaszcza, że harówa czy to w wielkich korporacjach, czy to januszexach z dobrą atmosferą, satysfakcją czy ogólną przyjemnością z wykonywania obowiązków z reguły niewiele ma wspólnego.

Nic więc dziwnego, że nawet dwie trzecie polskich pracowników ma objawy wypalenia zawodowego (diagnozuje się je zresztą również u… dzieci i młodzieży, które przecież są nadmiernie obciążone liczbą lekcji, zadaniami domowymi, zajęciami dodatkowymi, itd.). Jest to po prostu stan psychicznego oraz fizycznego wyczerpania, jakie wynika z przeciążenia obowiązkami, zadaniami czy problemami występującymi w miejscu pracy lub powiązanymi z zatrudnieniem. Co ciekawe, osoba wypalona najczęściej jest lub wydaje się ogólnie zdrowa.

No dobrze, jakie to dziadostwo ma objawy? Do fizycznych zaliczają się: bóle głowy i żołądka, problemy ze snem, podwyższone ciśnienie tętnicze, chroniczne zmęczenie tudzież większa podatność na choroby. Psychiczne z kolei to: chwiejność emocjonalna, drażliwość, obniżona samoocena, przygnębienie, poczucie bezradności i pustki, pesymizm, anhedonia (obniżona zdolność, a wręcz niemożliwość odczuwania przyjemności oraz radości), brak chęci do działania, wycofywanie się z kontaktów towarzyskich, itd.

Jak łatwo zauważyć, wiele z nich pokrywa się z objawami depresji. Nic dziwnego, ponieważ wypalenie czy przepracowanie jak najbardziej prowadzić mogą do depresji (wiem coś o tym).

Obecnie z wypaleniem zawodowym się, na szczęście, nie zmagam (depresja to co innego), niemniej, jak przypuszczam, dotknęło mnie ono w liceum oraz kiedy pracowałem jako agent ubezpieczeniowy. Teraz nie mam z tym syndromem problemu dlatego, że swoją pracę lubię, a jej charakter sprawia, iż kiedy się zmęczę, mogę po prostu zrobić sobie przerwę, wstać od komputera, pójść na spacer z pieskiem, wybrać się do kina czy odpocząć w inny sposób. Pod tym względem jestem prawdziwym szczęściarzem lecz zdaję sobie sprawię, że wiele osób podobnych możliwości nie ma.

Przyczyny wypalenia mogą być różne, od jednostkowych (cechy psychiczne, fizyczne, ogólny stan zdrowia) po czysto zawodowe: zbyt dużo obowiązków, mało (a bywa, że w ogóle brak) czasu na odpoczynek, niemiła atmosfera, mobbing i inne patologie…

O ile przypomnę sobie własne doświadczenia, polskie problemy z tymże syndromem brać się mogą nie tylko z samego, nader często rzeczywiście nazbyt długiego czasu pracy, ale i z jej złej organizacji w wielu przedsiębiorstwach. Chodzi o tzw. dupogodziny, czyli zjawisko polegające na tym, że pracownik, który wykonał swoje zadania na dany dzień, trwa na miejscu pracy do końca zmiany, nie mając co robić, lub jest obładowywany przez przełożonych sztucznymi wypełniaczami czasu, jakie nic nie wnoszą ani dla niego, ani dla firmy. Dupogodziny, wbrew pozorom, są naprawdę męczące i potrafią być nieźle frustrujące, toteż wcale bym się nie zdziwił, gdyby właśnie przez nie tak wielu proletariuszy w (k)raju nad Wisłą czuło się wypalonych.

Jaki jest najlepszy sposób na zredukowanie skali wypalenia zawodowego? Oczywiście, skracanie czasu pracy przy zachowywaniu bądź zwiększaniu wynagrodzeń, a także wdrażanie lepszej jej organizacji. Zdrowiej jest pracować krócej, lecz mądrzej i wydajniej. Przełoży się to pozytywnie również na jakość funkcjonowania przedsiębiorstw.

Niestety, w (k)raju nad Wisłą dominuje ideologia neoliberalna/neokonserwatywna, jaka promuje wzorzec zatrudnienia oparty na stosunkach bliskich niewolnictwu, zaś samo sformułowanie „skrócenie czasu pracy” traktuje jak herezję. Tymczasem w państwach wysokorozwiniętych jest to coraz powszechniejszy trend, przynoszący nader pozytywne rezultaty, nie tylko na polu walki z wypaleniem zawodowym, lecz ogólnogospodarcze.

W Polsce jednakże (i to jest oczywiście dobra wiadomość) też z wolna się on zarysowuje. Niektóre przedsiębiorstwa, jak na przykład Herbapol, eksperymentalnie skracają czas pracy. Podobnie zachowuje się część urzędów publicznych. Rząd zapowiada reformę w tym zakresie.

Póki co jednak, wielu spośród nas w większym bądź mniejszym stopniu zmaga się z syndromem wypalenia. Można wręcz stwierdzić, iż jesteśmy społeczeństwem wypalonych pracowników. Nie dziwota, skoro po 1989 roku zapanował w (k)raju nad Wisłą wyjątkowo dziki kapitalizm, nastawiony głównie na eksploatację siły roboczej.

Jeżeli czegoż z tym nie zrobimy, konsekwencje będą fatalne.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Złodziej, karierowicz, prezes

Zgon fanatyczki

Bez zasług