Rozsądek zakutego łba

Przyznam, że śmieszy mnie, kiedy medialne (często zaliczane również do intelektualnych) elity – zazwyczaj pragnące uchodzić za „liberalne”, „nowoczesne” (ostatnio partia o tej nazwie kojarzy mi się ze szmalcownictwem w Łodzi, ale to inna sprawa), „fajne”, a niekiedy wręcz „postępowe”, mówią o zdrowym rozsądku. Najczęściej dochodzi do tego wówczas, gdy temat wywiadu czy innej dyskusji bądź debaty schodzi na zmiany, jakie zachodzą w społeczeństwie, świadomości, a co za tym idzie, języku polskim.

Wówczas to osoby przedstawicielskie (oho, już byłaby obraza z ich strony!) tychże elit, czy raczej elitek, lamentują nad „poprawnością polityczną” (najczęściej oczywiście „lewacką”), która zabrania im mówienia „nienormalny(a)” o osobie w spektrum autyzmu, „Murzyn” (słowo uznane za obraźliwe) o człowieku czarnoskórym, „zdechł” o śmierci psa lub innego zwierzęcia (czyli istoty ludzkiej też, wszak zwierzętami jesteśmy), itd. Elity apelują w takich sytuacjach o zdrowy rozsądek, „bo przecież kiedyś tak się mówiło”… No cóż, kiedyś paliło się żywcem ludzi na stosach, a Żydów wsadzało masowo do komór gazowych; raczej nie są to wzorce godne naśladowania, prawda?

W przypadku medialnych gwiazd uznawanych, słusznie lub nie, za elity intelektualne „zdrowy rozsądek” staje się synonimem nie tyle nawet konserwatyzmu, ile zakutego łba, zaślepienia na to, że świat nasz nieustannie się zmienia, a wraz z nim zmieniają się ludzkie języki, polski oczywiście wliczając (ciekawe, swoją drogą, jaka jest reakcja tychże elit na to, że w Wielkiej Brytanii – nie wiem, jak w innych państwach anglojęzycznych – tłumaczy się dzieła Szekspira na współczesny angielski, po to, by były zrozumiałe dla obecnych osób czytelniczych).

Języki zmieniają się w ten sposób, że pojawiają się nowe słowa, inne wypadają z użytku, a znaczenie jeszcze innych ulega modyfikacji, podobnie jak nacechowanie emocjonalne. Ewolucja owa wynika między innymi z rozrostu stanu wiedzy naukowej, w tym medycznej, psychologicznej, a zatem i społecznej świadomości. Tak zatem, spektrum autyzmu nie jest dziś uważane – w każdym razie, przez ludzi poważnych – za żadną „nienormalność”, a nazywanie dotkniętych nim osób „nienormalnymi”, „wariatami”, itp. faktycznie JEST obraźliwe i świadczy albo o ignorancji, albo o złej woli. „Murzyn” przez długi czas w języku polskim oznaczało człowieka o czarnej/ciemnej skórze, wywodzącego się z Afryki. Jednakże z biegiem dekad nabrało negatywnego, rasistowskiego nacechowania, sugerującego, iż osoby czarnoskóre są „gorsze” od białoskórych, zacofane („sto lat za Murzynami”), czy są/powinny być niewolnikami. Innymi słowy, zmienił się kontekst ewentualny, toteż dziś słowo „Murzyn” rzeczywiście jest obraźliwe, więc używanie go nie jest żadnym „zdrowym rozsądkiem”, lecz przejawem świadomego bądź nieuświadomionego rasizmu.

O osławionej wypowiedzi profesora Bralczyka na temat tego, jak określać śmierć psów i innych zwierząt, rozpisywał się nie będę, ponieważ powiedziano i napisano na ten temat już bardzo wiele, a ja po prostu zgadzam się z jego krytykami. Ano właśnie, była to krytyka, a nie żaden „hate” czy „lincz” na językoznawcy, jak to określiła znana pisarka, Dorota Masłowska, w jednym z wywiadów. Profesora Bralczyka nikt nie zlinczował (na szczęście!), żyje i ma się dobrze, nie wiem, zali robił sobie cokolwiek ze wspomnianej krytyki, media głównego nurtu (czyli wsteczne i zacofane) w większości stanęły po jego stronie, pracy też nie stracił…

Co z tego wynika? Ano to, że można być osobą zaliczaną do elity, gdyż zyskało się – niejednokrotnie zasłużoną, absolutnie tego nie kwestionuję – sławę, popularność tudzież uznanie, ma się tytuł naukowy, a często i realne osiągnięcia na danym polu… a mimo to mieć zakuty łeb. Czyli nie chcieć dostrzec, że świat (w tym język) się zmienia, a to, co sprawdzało się jeszcze rok, dwa, pięć czy dziesięć temu, dziś jest nieaktualne, niekiedy wręcz szkodliwe. Nie ma to nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem; przeciwnie, wsteczna owa postawa jest wyjątkowo NIEROZSĄDNA.

A jeżeli łączy się z chęcią wpajania swoich przekonań młodszym (i w domyśle: „głupszym”), to mamy do czynie z klasycznym przykładem dziaderstwa.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Złodziej, karierowicz, prezes

Zgon fanatyczki

Bez zasług