Jak nic nie zmienić

Jak wiemy, ustawa o dekryminalizacji aborcji przepadła w Sejmie. Wina spoczywa na osobach poleskich z Konfederacji, PiS-u tudzież innych przedstawicielach skrajnej prawicy, jak również na klerykałach z PSL-u, co poniektórych z Polski 2050 oraz KO (tych, co nie przyleźli na głosowanie). Innymi słowy, w kwestii praw kobiet nie zmieniło się nic… bo i zmienić się nie mogło, skoro rządy nadal (tylko pod innym obecnie logiem partyjnym) sprawuje klerykalna prawica, zaś o uprawnienie przedstawicielek płci żeńskiej do decydowaniu o własnym zdrowiu walczą jedynie Lewica oraz Zieloni, przy czym ci drudzy stłamszeni są przez klerykalną PO. Jasne, Donald Tusk i inni politycy PO/KO wiele w tym względzie obiecywali, okazało się to wszelako (cóż za zaskoczenie!) jednym wielkim oszustwem, jakże typowym dla ryżego miłośnika haratania w gałę. Pan premier i jego akolici w żadnym razie nie planowali odchodzić od hitlerowskich praktyk PiS-u, gdyż są one na rękę i Kościołowi katolickiemu, i świeckiemu wielkiemu kapitałowi.

Polska wciąż zatem ma jedno z najokrutniejszych ustawodawstw antyaborcyjnych na świecie, natomiast aparat terroru (wymiarem sprawiedliwości nazwać się tego nie da) wobec kobiet tudzież osób, które pomagają im w zadbaniu o swoje zdrowie, zachowuje się iście po gestapowsku. W tym właśnie zakresie zwrócił się Donald Tusk do pana Adama Bodnara, byłego Rzecznika Praw Obywatelskich, a obecnego ministra sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego w jednego osobie, aby opracował wytyczne dla prokuratorów w kwestii aborcji. Pan minister z zadania się wywiązał. Z jakim efektem?

Na początek stwierdzić trzeba jedno – wytyczne NIE MOGĄ ZMIENIĆ prawa, więc go nie zmieniają. Ustawodawstwo antyaborcyjne w Polsce jakie było hitlerowskie, takie jest nadal. To, co wyszło z biura Prokuratora Generalnego, jest jedynie zbiorem ZALECEŃ dla gestapowców… eee… prokuratorów, jak MOŻNA interpretować przepisy penalizujące aborcję. Wszelako nawet mając świadomość nikłego z formalnego punktu widzenia znaczenia owego dokumentu, efekt uznać trzeba za rozczarowujący.

No dobra, jest wytyczna w kwestii indywidualnego badania społecznej szkodliwości czynu w konkretnym przypadku: Wnioski dotyczące kary winny uwzględniać dyrektywy jej wymiaru określone w art. 53 k.k. Przy ocenie stopnia społecznej szkodliwości czynu należy uwzględnić w szczególności sposób i okoliczności popełnienia czynu oraz motywację sprawcy. Przykładowo, inaczej należy ocenić udzielenie pomocy kobiecie w trudnej sytuacji rodzinnej i osobistej, inaczej zaś – sprzedaż środków wczesnoporonnych w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Wymiar i rodzaj wnioskowanej kary winny uwzględniać stopień społecznej szkodliwości, cele zapobiegawcze i wychowawcze, jakie ma ona osiągnąć w stosunku do oskarżonego, jak również potrzeby w zakresie kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa. Należy pamiętać, że aborcja często jest osobistym dramatem nie tylko samej kobiety ciężarnej, ale równie osób jej najbliższych, a jednocześnie mogących zostać uznanymi za sprawców przestępstwa z art. 152 (pisownia oryginalna). Innymi słowy, fajnie by było, gdyby gestapowiec… eee… prokurator nie wnioskował o karę w sposób automatyczny, lecz dogłębniej przyjrzał się danej sprawie. Jeśli jednak tego nie zrobi i sporządzi akt oskarżenia po łebkach, bez uwzględniania sytuacji… to z punktu widzenia prawa (a raczej zalegalizowanego bezprawia) nic się nie stanie. Uznaniowość pełną gębą.

Pan Bodnar raczył też zachować dotychczasową interpretację zwyrodniałych pseudo-przepisów dotychczasowych pomocy w przerwaniu ciąży za granicą – wciąż jest to czyn karalny, nawet, jeśli dokonany został w kraju, jaki na aborcję zezwala, i polskie gestapo… znaczy, prokuratura ma go bezwzględnie ścigać.

Jeżeli jednak zakładacie, że w swoim dokumencie pan Prokurator Generalny nie wykazał się humanitaryzmem, to się mylicie. Otóż, wprost stwierdził, iż nawet obecne polskie przepisy stanowią, w jakich sytuacjach aborcja jest legalna i przypomniał, że za jej odmowę w takich przypadkach lekarz powinien ponieść konsekwencje. No, super!

Mówiąc krótko, wytyczne owe to jedna wielka ściema; najwyraźniej mają one za zadanie li tylko ubrać w ładniejsze słówka dotychczasowy, wyjątkowo patologiczny, a wręcz zbrodniczy (są wszak ofiary śmiertelne!) stan rzeczy, który PO/KO i Trzecia Droga z premedytacją utrzymują. Owszem, jak pisałem wyżej, nie mogły one zmienić prawa/zalegalizowanego bezprawia, niemniej powinny były zostać sformułowane w sposób znacznie bardziej zdecydowany.

Co gorsza, powtarzają stare katolickie brednie, szerzone przez kościelną propagandę, jak na przykład tę: Należy pamiętać, że aborcja często jest osobistym dramatem nie tylko samej kobiety ciężarnej, ale równie osób jej najbliższych (…), czy: Dla większości kobiet ciężarnych przerwanie ciąży jest doświadczeniem traumatycznym. Żadne badania naukowe nie potwierdzają czegoś takiego, nie ma dowodów na istnienie „traumy aborcyjnej”, o której tyle trąbi Kościół katolicki wraz z powolną sobie prawicą.

Mówiąc krótko, po kim jak po kim, ale po Adamie Bodnarze należało się spodziewać więcej.

Skonkludować trzeba, iż na ekipę PO/KO, Polska 2050 i PSL nie ma co liczyć, jeśli chodzi o poprawę stanu praw kobiet i w ogóle praw człowieka w (k)raju nad Wisłą. Tylko Lewica może coś zmienić, zatem wyłącznie na nią warto głosować.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Złodziej, karierowicz, prezes

Zgon fanatyczki

Bez zasług