Pana(i) godność

Pierwsza refleksja po wyborach do Parlamentu Europejskiego jest taka: znów się potwierdziło, że większość z nas, osób obywatelskich Polski, nawet tych głosujących, wciąż jeszcze kieruje się stanowiącym ponure dziedzictwo pańszczyzny etosem parobka, który nakazuje popierać ciemiężycieli i wyzyskiwaczy oraz ich reprezentantów. Nie dotyczy to jedynie osób wyborczych Lewicy i ewentualnie Zielonych (a na Śląsku jeszcze Łukasza Kohuta). Co do tej pierwszej, to powinna ona jak najszybciej zradykalizować swój przekaz, zerwać samobójczy sojusz z liberałami/konserwatystami i poszukać lepszych sposobów łączności ze społeczeństwem, nie może bowiem polegać na libkowych mediach, które dążą do zniszczenia wszystkiego, co lewicowe i postępowe, za to lansują nazistów z Konfederacji.

Na razie tyle w tym temacie, pora przejść do meritum.

Chyba nie ma w Polsce osoby pełnoletniej, która przy takiej czy innej okazji nie usłyszałaby pytania: „Pana(i) godność?”. Oczywiście chodzi o personalia; tak po prostu się mówi, owa forma pytania świadczy, a w każdym razie ma świadczyć o szacunku pytającego wobec osoby pytanej; zwłaszcza, jeśli tym pierwszym jest funkcjonariusz publiczny. Tyle, że gdy słyszę takie pytanie właśnie od ludzi reprezentujących aparat państwowy (samorządowy – w mniejszym stopniu), oczywiście się przedstawiam, ale mam też często ochotę wybuchnąć ponurym śmiechem.

A to z tej przyczyny, iż w pięknym naszym języku słowo „godność” ma też znaczenie: nieusuwalna i niestopniowalna, zasługująca na szacunek własny i innych ludzi wartość człowieczeństwa, przysługująca każdemu człowiekowi bez wyjątku (wg słownika PWN). I tejże oto godności jakże wielu spośród nas (mnie wliczając) pozbawia kapitalistyczna III RP: system społeczno-ekonomiczny, klerykalni politykierzy z prawicy postsolidarnościowej (dzisiejszy POPiS) tudzież mianowani przez nich urzędnicy, tacy jak wspomniany w jednej z wcześniejszych notek Sławomir Kalemba.

Cóż bowiem jest godnego w zasuwaniu za marne (nieraz tak, że trzeba jeszcze do pseudo-interesu dopłacać) pieniądze na jakiegoś kapitalistę, który nad Wisłą szuka jedynie taniej (a wręcz darmowej) siły roboczej, czy dla Janusza biznesu – nieuczciwego pseudo-przedsiębiorcy, zyski którego pochodzą wyłącznie z oszukiwania pracowników i klientów. Cóż jest godnego w byciu bezpłatnym stażystą albo bezrobotnym? Wierzcie mi, że nic. Odzieraniem z godności jest harowanie do utraty sił bez nadziei na zarobek pozwalający się utrzymać.

Potęgują to jakże często patologie, panujące w licznych miejscach pracy, zarówno w sektorze publicznym, jak i prywatnym. Wymienić tu można chociażby: mobbing (prawda, Tomaszu Lisie?), brak poszanowania dla ludzkiego wysiłku, narzucanie dodatkowych obowiązków za to samo wynagrodzenie, ciągła inwigilacja pracowników, szykany, molestowanie seksualne…

Jeszcze gorzej jest z wpychaniem tysięcy osób w kryzys bezdomności, za co odpowiadają nie tylko władze i mafie kamieniczników, ale również sektor bankowy.

W pozbawianiu ludzi godności wyspecjalizowani się prawicowi politykierzy, w szczególności oczywiście skrajni. Chodzi o szerzoną przez nich nietolerancję tudzież nienawiść wobec osób LGBT+, przedstawicieli mniejszości, cudzoziemców, wyznawców innych niż katolicyzm religii, przeciwników politycznych, kobiet… Dzielnie sekunduje im w tym obrzydlistwie Kościół katolicki.

Niejedno upokorzenie zaserwować też potrafi administracja publiczna. Niechęć do załatwiania spraw, olewanie petentów, okradanie/oszukiwanie obywateli i nasyłanie na nich policji przez złodziei, doprowadzanie do załamań i depresji, poniżające traktowanie… To tylko wybrane przykłady patologii. Na szczęście, nie stanowią one normy (znam wielu kompetentnych urzędników, chętnych do pomocy, a nawet chwalę sobie kontakt z Urzędem Skarbowym w swoim powiecie; przy czym sama forma rozliczania podatków wymaga moim zdaniem głębokiej reformy), lecz jednak często się zdarza, z winy solidaruchów oczywiście.

O tym, że szkoła potrafi pozbawić osoby uczniowskie godności – i poczucia własnej wartości – napisano oraz powiedziano już dużo. Chyba zresztą nie ma takich, co nie doświadczyliby na własnej skórze patologii systemu wątpliwej oświaty III RP. A potem wielkie zdziwko u licznych dorosłych, że dzieci i młodzież zmagają się z depresją, wypaleniem czy załamaniami psychicznymi

Kiedy człowiek dowiaduje się z różnych źródeł (jest ich sporo), jaki koszmar przechodzą kobiety, które muszą poddać się aborcji, włosy dęba stają. Ustawodawstwo antyaborcyjne w Polsce – jedno z najbardziej restrykcyjnych (hitlerowskich) na świecie – jest nie tylko źródłem tragedii, ale też straszliwych upokorzeń, porównywalnych z tymi, jakie przechodziły więźniarki w Birkenau.

Oczywiście dodać do tej listy trzeba zbrodnię na granicy polsko-białoruskiej, wymierzoną w osoby uchodźcze. Są one wszak poniewierane, torturowane, zabijane, brutalnie przerzucane do Białorusi, no i właśnie pozbawiane ludzkiej godności. Polski aparat terroru, sterowany przez prawicowych polityków, obecnie na czele z ksenofobem i rasistą, Donaldem Tuskiem, traktuje tych ludzi gorzej niż śmiecie.

Są oczywiście też jednostkowe przypadki skrajnego poniżenia człowieka przez polskie państwo i system. Chyba najgłośniejszą, a zarazem najbardziej tragiczną była sprawa Tomasza Komendy.

Mówiąc krótko, kapitalistyczna Polska rządzona przez solidaruchów jest świetna w tytłaniu ludzi w gnoju i pozbawianiu ich poczucia własnej wartości.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Złodziej, karierowicz, prezes

Zgon fanatyczki

Bez zasług