Emerytura hitlerowca

Marek Jędraszewski, metropolita krakowski, arcybiskup, co krzyż zamienił na swastykę, znany z mowy nienawiści – zwłaszcza homofobii – pazerności, zarządzania podległymi sobie kościelnymi strukturami poprzez ucisk, a zarazem dawny protestowany niejakiego Paetza, przechodzi na emeryturę. Liczni księża, jak również świeccy katolicy, odetchnęli z ulgą.

Czy jednak jest się z czego cieszyć? Na pierwszy rzut oka – jak najbardziej. Ale gdy przyjrzymy się rzeczy nieco dogłębniej, nie będzie już tak wesoło.

Otóż, Jędraszewski spędzi emeryturę w luksusowych warunkach, ufundowanych nie tylko przez katolików, ale w ogóle wszystkich podatników; Kościół katolicki jest przecież w Polsce finansowany z publicznych pieniędzy. Jako emeryt, będzie też mógł odprawiać msze czy wypowiadać się publiczne przy najróżniejszych okazjach – a jestem pewien, iż często korzystał będzie z tej możliwości, dalej szerząc nienawiść, nietolerancję i ciemnotę.

Nie ma się też co oszukiwać; jeśli chodzi o wyznawanie zwyrodniałej, skrajnie prawicowej ideologii, to Jędraszewski wśród polskich hierarchów kościelnych oraz duchownych zdecydowanie nie zalicza się do mniejszości. Po prostu wygłasza pełne nienawiści treści głośniej niż większość jego kolegów, a także śmielej, bowiem nie kryje się z nimi, ani nie usiłuje ich tonować. Innymi słowy, jest szczery pod tym względem. Przejście na emeryturę tego hitlerowca raczej więc nic nie zmieni w przekazie ideologicznym Kościoła katolickiego w Polsce (a jeśli już, to zaiste bardzo niewiele). Pozostanie on wsteczny, pełen ciemnoty, nietolerancji oraz zaszczuwania wszystkich, którzy nie pasują do wzorca białego hetero katolika.

A kto zostanie następcą Jędraszewskiego? Nie wiadomo jeszcze, całkiem wszak możliwe, że będzie to jakiś dość bezbarwny biskup, co spowoduje, iż rzeczony hitlerowiec nadal sprawował będzie władzę w archidiecezji, aczkolwiek z tylnego siedzenia.

W tym miejscu zaznaczyć warto, iż struktura osobowa władz kościelnych wcale nie zmienia się na lepsze. Otóż, awanse odbywają się najczęściej z grona biskupów pomocniczych, ci zaś dobierani przez swoich przełożonych (metropolitów) podług określonego klucza. Mianowicie, nie mogą być zbyt głupi czy niekompetentni, gdyż nie poradziliby sobie z wyznaczonymi zadaniami, ani też nadmiernie inteligentni czy cwani, ponieważ zagroziliby pozycji szefa. Metropolita mianuje więc biskupów pomocniczych nieco głupszych niż on sam… i tak z generacji na generację, jakość hierarchii się więc obniża. Jest to kolejna przyczyna, dla której emerytura Jędraszewskiego sama w sobie symptomu zmian na lepsze, o przełomie nie wspominając, nie stanowi.

Tamą postępu pozostaje także ściśle hierarchiczna, totalitarna wręcz struktura organizacyjna korporacji, jaką jest Kościół katolicki. Niższy szczebel jest bezwzględnie podporządkowany wyższemu, wszystko odbywa się na rozkaz, nikt nikomu nie podskoczy, za to mechanizmy kontroli wzajemnej funkcjonują z matematyczną precyzją.

Skostnienie ideologiczne też swoje robi. Ciemnota i nienawiść, które głosi Jędraszewski, biorą się nie tylko z jego osobistych przekonań, ale również z tego, iż Kościół katolicki, którego ów hitlerowiec pozostaje wiernym funkcjonariuszem oraz wzorcowym elementem, jest organizacją z dawna intelektualnie zamkniętą na świat i wrogo traktującą zachodzące przemiany społeczne, polityczne, światopoglądowe, naukowe, itd. Sobór Watykański II miał to zmienić i wydawało się, że początkowo się udało, częściowo przynajmniej, lecz progres w znacznej mierze zastopował Paweł VI, a niemal całkowicie – wyjąwszy utrzymanie pozytywnych zmian w liturgii i częściowy ekumenizm – Jan Paweł II.

Nadto w (k)raju nad Wisłą ów związek wyznaniowy po 1989 roku zajął dominującą pozycję ideologiczną w sferze polityki, mediów oraz w znacznej mierze kultury (między innymi tym odwdzięczyły się solidaruchy), a to przyczyniło się do jego dalszego zabetonowania ideologicznego. Ten, kto narzuca, a raczej usiłuje narzucić ogółowi swój światopogląd, światopoglądu owego nie zamierza zmienić.

Podsumowując – jeśli z Jędraszewskim-emerytem Kościół katolicki w Polsce w ogóle stanie się lepszy, to w znikomym jeno stopniu. Jasne, hierarcha ów hitlerowski uosabia większość kościelnych patologii. Ale wraz z jego przejściem w stanie spoczynku bynajmniej one nie zanikną.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Złodziej, karierowicz, prezes

Zgon fanatyczki

Bez zasług