Uczciwość i kompetencja

Wobec organów samorządu i państwa, z jakimi się stykam lub przynajmniej mogę zetknąć (urzędy, sądy, policja, gminne spółki, itd.) mam prawo żywić pewne oczekiwania – jak każda osoba obywatelska. Wynika to z tego, że posiadam polskie obywatelstwo i płacę w Polsce podatki.

A czego oczekuję od tychże organów? W zasadzie dwóch jedynie rzeczy: uczciwości i kompetencji.

Ta pierwsza polega głównie na przestrzeganiu prawa oraz procedur. I elementarnej zasady uczciwości. Innymi słowy, poszczególne instytucje, urzędy, spółki, itd. publiczne nie mogą ani mnie, ani nikogo innego oszukiwać, okradać, manipulować, orzynać czy traktować z buta. W żadnym razie nie wchodzi w grę upokarzanie. Korupcja we wszelkich swych formach (łapownictwo, kumoterstwo, nepotyzm) w ogóle odpada.

Elementem tejże uczciwości jest i to, że jeśli w wyniku działań danej instytucji publicznej zostanę w taki czy inny sposób poszkodowany, otrzymam od niej rekompensatę. Niekoniecznie pieniężną; często wystarczyć może zwykłe „przepraszam”. Przy czym, jeśli szkoda negatywnie oddziała na zdrowie bądź zagrozi życiu, odszkodowanie lub zadośćuczynienie byłyby wielce wskazane.

Mówiąc krótko, mam prawo oczekiwać, że nie będę okradany, bezzasadnie represjonowany ani poniżany przez instytucje publiczne.

Co do kompetencji, to rzecz cała sprowadza się do rzeczowego, odpowiedniego załatwienia konkretnej sprawy. Do tego, bym w danym urzędzie, sądzie, spółce, itd. uzyskał niezbędną w określonej sytuacji pomoc formalną, informację, poradę, a jakość samej usługi stała będzie na solidnym poziomie. Przy czym oczywiście urzędniczki i urzędnicy też są ludźmi, mogą się pomylić, czegoś nie wiedzieć, potrzebować czasu, albo w danym dniu mieć zły nastrój. To wszystko jest normalne, dlatego ze swojej strony też muszę zachować uprzejmość i wyrozumiałość (identycznie, jak np. w sklepie).

Czym innym wszelako jest popełnienie pomyłki, a czym innym jawna niekompetencja, nieznajomość rzeczy lub chamskie olewanie petenta. Niestety, patologie takie zdarzają się wśród urzędasów zatrudnianych po znajomości (kumoterstwo) albo z klucza rodzinnego (nepotyzm). I są absolutnie niedopuszczalne.

Czy w swoim życiu obywatelskim spotkałem się w instytucjach publicznych z uczciwością oraz kompetencją? Tak, i stwierdzić muszę, że jakkolwiek nigdy nie jest idealnie, jak dotąd raczej nie uznaję ich za wyjątki. Za stycznością z szeroko pojętą biurokracją raczej nie przepadam (coś mi się wydaje, że zaliczam się pod tym względem do większości), ale generalnie moje sprawy załatwiane są na całkiem niezłym poziomie. Może zabrzmi to masochistycznie, lecz jak na razie całkiem sobie chwalę współpracę z… urzędem skarbowym w moim powiecie; inna bajka, że sposób rozliczenia podatków w Polsce jest do zmiany, PIT-ów bowiem serdecznie nie cierpię i uważam je za rozwiązanie wadliwe, ale to już od ustawodawcy zależy. Nie jest też źle, jeśli chodzi o urząd miejski. Co zaś do Administracji Domów Mieszkalnych (niedawno pisałem o jej byłym już – na szczęście! – prezesie) w mojej miejscowości, to odnoszę wrażenie, iż stanowi ona potwierdzenie tego, że człowiek tym różni się od psa, że ten drugi rozumie, co się do niego mówi.

Są oczywiście instytucje publiczne, z usług których nigdy więcej nie chciałbym korzystać (urząd pracy, MOPS), z tego chociażby powodu, iż samo w sobie jest to upokarzające oraz negatywnie wpływające na stan mojego zdrowia psychicznego, niezależnie od kompetencji czy dobrej woli pracujących tam osób. Z kolei wydział komunikacji w lokalnym starostwie powiatowym przekonał mnie do jednej rzeczy: nigdy więcej używanego samochodu! Zarejestrowanie nowego jest o wiele mniej kłopotliwe.

Zdecydowanie NIE narzekam na Pocztę Polską. Na Pocztex też nie.

Cóż, mam nadzieję, że wakacje będą dla nas wszystkich odpoczynkiem od wszelkiej biurokracji, ale jeśli przyjdzie nam coś załatwić, to oby pomogli w tym uczciwi oraz kompetentni urzędnicy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Złodziej, karierowicz, prezes

Zgon fanatyczki

Bez zasług