Pan Rafał po złej stronie

W Warszawie, pod ambasadą Izraela odbyć się miała demonstracja pod hasłem: ANI JEDNEJ BOMBY WIĘCEJ! WOLNA PALESTYNA! Oczywiście pokojowa, domagająca się przerwania wojny i ludobójstwa w Strefie Gazy. Ale zakazał jej stołeczny ratusz, gdzie na poczesnym miejscu, czyli w fotelu prezydenta miasta, zasiada nie kto inny, a pan Rafał Trzaskowski, cieszący się opinią polityka wielce demokratycznego, postępowego, nowoczesnego i otwartego. Cieszy się nią, dodajmy, mimo iż parę ładnych razy ją nadszarpnął, a teraz czyni to po raz kolejny.

Powodem zakazu jest jakoby obawa przed zamieszkami. Niby bierze się ona stąd, że na którejś z poprzednich manifestacji wspierających Palestynę (żadna nijakich zamieszek nie wywołała) pojawił się, bez wiedzy oraz zgody organizatorów zresztą, nieprzyjemny transparent.

Nie wiem, czy pan Trzaskowski zdaje sobie sprawę, że pro-palestyńskie wydarzenia społeczne (demonstracje, manifestacje, koncerty i wiele innych) obywają się w nader licznych miejscach na naszym globie zmaltretowanym, a uczestnikami oraz organizatorami wielu spośród nich są Żydzi (pisałem o tym kilka razy). Najczęściej przebiegają one spokojnie, chyba, że władze usiłują je zakłócać lub podpuszczają jakichś prowokatorów. W Polsce też było pod tym względem jak na razie wszystko w porządku, nie licząc owego nieszczęsnego transparentu, który mógł przecież stanowić prowokację.

Za tą, której pan prezydent zakazał, również nie kryły się ani żadne złe zamiary, ani nijakie złowrogie siły. Jej celem miało po prostu być postulowanie pokoju i zakończenia straszliwej rzezi, jaka pochłonęła już życie ponad 12 tys. osób (w każdej chwili ich przybywa), w tym blisko 6 tys. dzieci. Rzezi, dodajmy, oznaczającej jaskrawe łamanie prawa międzynarodowego i wojennego, a także odbywającej się przy użyciu zakazanych tymże prawem środków, na czele z morderczym białym fosforem. Na portalach społecznościowych bez najmniejszych problemów można zobaczyć, co się tam dzieje, są bowiem upowszechniane co dnia dokumentacje fotograficzne i filmowe. Tylko ostrzegam – krew, rany, porozrywane tudzież spalone na węgiel ciała ludzkie są prawdziwe, podobnie jak wszechobecne gruzy i płomienie. Niemniej, pan Trzaskowski powinien to obejrzeć, żeby wiedział, przeciwko czemu zabronił protestować, a zarazem, z kim się solidaryzować.

Przypomnijmy, że po zeszłorocznym ataku Rosji na Ukrainę też odbyło się wiele antywojennych i solidarnościowych manifestacji. Wznoszono podczas nich różne hasła, niektóre wprost rusofobiczne, czyli manifestujące nienawiść/pogardę nie wobec Putina czy władz w Moskwie, lecz Rosjan jako społeczeństwa, ich kultury, języka, itd. Przy całym szacunku dla Ukrainy, jej walki z najeźdźcą, przy uznaniu wielkiej tragedii Ukraińców (acz i tak proporcjonalnie o wiele mniejszej niż ta palestyńska), pełna nienawiści rusofobia stanowiła nadużycie, i to poważne, niemniej większość środowisk demokratycznych w Polsce ją usprawiedliwiała, a nawet pochwalała i szerzyła.

Oczywiście nie uważam, aby sprzeciw wobec prowadzonemu przez Izrael ludobójstwu Palestyńczyków miał się wiązać z antysemityzmem. Przeciwnie, stanowczo twierdzę, iż antysemityzm, podobnie jak każdą inną formę nienawiści oraz nietolerancji, należy bezwzględnie piętnować i zwalczać. Jednakże stosujmy równe standardy. Jeśli osoby obywatelskie protestowały przeciwko zbrodni jednego państwa, mają dokładnie takie samo prawo zaprotestować przeciwko jeszcze gorszej zbrodni popełnianej przez inne państwo. Oraz solidaryzować się z ofiarami.

Zakaz wydany przez warszawski ratusz jest antydemokratyczny, łamie bowiem wolność słowa i wolność zgromadzeń; manifestacja miała być pokojowa, a wszelkie prawne przesłanki jej zakazania wydają się wątpliwe. Pan Trzaskowski, kreujący się i kreowany na wielkiego demokratę, wyszedł więc na obłudnika. Nie po raz pierwszy, niestety. Jego obłudę podkreśla to, że nazistowskie marsze nienawiści, odbywające się każdego 11 listopada, raczej mu nie przeszkadzają. A to w ich trakcie dochodzi do burd, awantur oraz aktów wandalizmu, zaś wznoszone okrzyki i hasła wprost nawołują do mordowania ludzi. Tak, treści antysemickie, i to osiągające straszliwy poziom zwyrodnienia, też tam są.

Tyle że, jak wspomniano, zakazana przez pana Trzaskowskiego manifestacja nie miała być skierowana przeciwko Żydom, lecz przeciw ludobójstwu i wojnie, czyli krwawych dziełach sojusznika USA. I w tym chyba upatrywać trzeba tajemnicy zakazu…

Sprawa jest rozwojowa, bo nastąpiło odwołanie. Mam nadzieję, że demokracja, wolność słowa i wolność zgromadzeń jednak zatriumfują. Co do pana prezydenta Warszawy, to jeśli znowu będzie za dwa lata kandydował na analogiczny urząd krajowy, warto będzie mu przypomnieć tę decyzję. I parę innych, którym nie po drodze było z demokracją.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor