Połowa drogi do koszmaru

Zaczął się nam sierpień, połowa zatem wakacji – szkolnych przynajmniej – radośnie sobie minęła. Nowy rok szkolny zbliża się wielkimi krokami; biorąc pod uwagę, kto w (k)raju nad Wisłą odpowiada za wątpliwą edukację, i jak bardzo sfera ta została w ostatnich latach zniszczona, spodziewać się należy, że miesiące od września do końca czerwca dla jeszcze większej niż dotychczas liczby osób uczniowskich będą jeszcze gorszym koszmarem, przybędzie młodych ludzi zmagających się z różnorakimi problemami psychicznymi, a nadmiar lekcji tudzież zadań domowych zaszkodzi ich zdrowiu fizycznemu.

Mówiąc krótko, drogie dzieci i młodzieży, szykujcie się na kolejną traumę! Która już się z wami wita, mimo iż w szkolne podwoje wstąpicie dopiero za kilka tygodni.

Oto bowiem branża handlowa na zbliżającym się końcu wakacji JUŻ zaczęła trzepać kasiorę. Popularna sieć dyskontów – zapewne nie ona jedna (innych nie sprawdzałem), a jeśli nawet, to pozostałe na dniach do niej dołączą – już ogłasza wielką akcję sprzedażową zeszytów, plecaków i im podobnych akcesoriów. Tylko czekać, aż półki sklepowe ugną się pod odzieżą dla osób uczniowskich, obuwiem na wuef, tornistrami, podręcznikami i lekturami.

Nic dziwnego, zwłaszcza w kapitalizmie; sieci handlowe chcą jak najwięcej zarobić, jednym ze sposób na co jest ubiegnięcie konkurencji. A że wyprawkę szkolną dzieciakowi nabyć trzeba, to i akcje sprzedażowe rozpoczynają się coraz wcześniej (podobna zasada, co przy „promocjach” świątecznych). Z punktu widzenia robiących takie zakupy może i ma to nawet swoje zalety; lepiej zapatrzyć się (a raczej progeniturę) tydzień czy dwa wcześniej, niż potem stać w kolejkach albo szukać takich rzeczy, jakie dzieciakowi się marzą; bo młode osoby mają swoje wymagania (też miałem w ich wieku).

Wszystko to byłoby w miarę w porządku, nawet uwzględniwszy sztucznie rozbudzony przez kapitalizm i kapitalistów pęd do konsumpcji… gdyby nie PiS i to, co owa mafia/sekta zrobiła z polskim szkolnictwem.

Szkoła w (k)raju nad Wiłą nigdy nie była jakoś szczególnie przyjaznym miejscem (nie wiem, czy gdziekolwiek jest, poza ewentualnie państwami skandynawskimi, przodującymi w postępowych, także pod względem psychologicznym, trendach edukacyjnych), ale pod nie-rządem Bezprawia i Niesprawiedliwości zmieniła się w siedlisko koszmaru; dotyczy to nawet tych placówek, gdzie świadomi dyrektorzy oraz nauczyciele usiłują przeciwdziałać odgórnie narzucanym regulacjom. Nie chodzi tylko o pełen wstecznictwa, nietolerancji tudzież nienawiści, przeładowany treściami fanatycznie katolickimi program, lecz przede wszystkim o rozwalenie całej struktury szkół, poprzez choćby likwidację gimnazjów. Dzieci mają coraz więcej obowiązków szkolnych, przybywa im godzin w ławkach zlokalizowanych w przepełnionych budynkach, po powrocie do domu ślęczeć muszą nad – z reguły niepotrzebnymi i bezsensownymi – zadaniami, nacisk kładziony jest na testy oraz egzaminy i uzyskiwane wyniki, panuje powszechny stres… Do tego szkoła jako system nie radzi sobie z przemocą wśród dzieci i młodzieży (a bywa, że wręcz do niej zachęca, np. wobec osób LGBT+), zwłaszcza cybernetyczną. Klasy są częstokroć przepełnione, toteż nauczyciele nie mają możliwości udzielić odpowiedniej pomocy osobom, które jej potrzebują… Wymieniać można długo. Nic więc dziwnego, że przybywa dzieci i młodzieży z coraz poważniejszymi dysfunkcjami zdrowia psychicznego, a prób samobójczych dokonywanych przez ludzi poniżej osiemnastego roku życia z roku na rok jest więcej i więcej… Do tego – ta z kolei patologia powszechna była na długo przed PiS-em – nieumiejętne podejście licznych belfrów i stosowanie wobec nich przemocy słownej, powodowało i powoduje występowanie u dzieci i młodzieży zespołu stresu pourazowego, takiego, jaki spotykany jest chociażby u weteranów po wojnach.

Polska szkoła przeistacza się w przedsionek piekła, z winy oczywiście nie-rządzącej prawicy. Rodzi się więc pytanie, czy rozpoczynanie związanych z rokiem szkolnym akcji sprzedażowych już w POŁOWIE WAKACJI nie zaszkodzi kondycji psychicznej osób uczniowskich. Nie chcę wyrokować w tej sprawie; wypowiedzieć powinni się ludzie kompetentni, ze szczególnym uwzględnieniem psychologów oraz psychiatrów. Ja, w każdym razie, gdybym był nastolatkiem, nie chciałbym na przełomie lipca i sierpnia w sklepie czy dyskoncie widzieć czegokolwiek, co przypominałoby mi o coraz rychlejszym początku horroru.

No, ale co to obchodzi kapitalistów? Przecież dla nich liczy się jedynie zysk, nawet, jeśli miałby on być maksymalizowany kosztem zdrowia klientów…

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor