Groźba na rok szkolny

Już za kilka dni koniec wakacji, rozpocznie się nowy rok szkolny. Szkoła polska miejscem przyjaznym i bezpiecznym nie była chyba nigdy (acz oczywiście różniło się to w zależności od placówek; podejrzewam, iż jakoś tam, gdzieś tam udało się stworzyć takie, co były zarówno przyjazne, jak i bezpieczne), ale pod PiS-owskim wszelako nie-rządem zmieniła się w istny koszmar, nie tylko za sprawą patologicznych, faszystowskich zmian w programach nauczania, ale też deform, które poskutkowały chaosem, przeciążeniem osób uczniowskich i niszczeniem ich zdrowia, zarówno fizycznego, jak też psychicznego. A wygląda na to, że od września na młode pokolenia w placówkach wątpliwej edukacji czyhała będzie nowa groźba.

Oto Ogólnopolski Związek Zawodowy Psychologów, a w ślad za nim inicjatywa NIE Dla Chaosu w Szkole, informuje, iż od września na stanowiskach psychologów szkolnych będą pracowały osoby z takim wykształceniem, jak: magister zarządzania, technik rolniczy czy teolog. Przechodzą one, już po przyjęciu do pracy jako „psychologowie”, krótkie przekwalifikowanie; albowiem w roku szkolnym 2022/23 kuratoria pseudo-oświaty wydały rekordową liczbę zgód na zatrudnienie na stanowiskach psychologów szkolnych osób bez wyższego wykształcenia psychologicznego. Przyczyna? Braki kadrowe, jak łatwo się domyślić… niechęci PiS-owców do zatrudniania wykwalifikowanych specjalistów też bym nie wykluczał. O ile takowi chcieliby urabiać sobie ręce za marne grosze (z tego powodu brakuje również nauczycieli).

I nie, żebym deprecjonował osoby z takim wykształceniem jak technik rolniczy, magister zarządzania (fajna dziedzina wiedzy, swoją drogą) czy nawet teolog. Problem tkwi gdzie indziej. Otóż, udzielanie pomocy i wsparcia osobom w trudnych dla psychiki sytuacjach – a tym zajmują się psychologowie, szkolni tudzież wszyscy inny – wymaga znaczącej SPECJALISTYCZNEJ wiedzy i znacznego wyczucia, jak też doświadczenia; z fachem tym wiąże się ogromna odpowiedzialność, nie umiejąc bowiem pomóc, można zaszkodzić, a nawet zabić (serio!). Przykładowo, nie mając wykształcenia psychologicznego ani praktyki w tym zawodzie, w życiu nie podjąłbym pracy na takim stanowisku – ani w szkole, ani nigdzie indzie; raz, że by mnie to przerosło, dwa, że mógłbym – choćby działając w dobrej wierze – nieświadomie wyrządzić komuś poważną szkodę.

Tymczasem, jak wiemy, przybywa dzieci i młodzieży z dysfunkcjami zdrowia psychicznego; wiele z nich jest bardzo poważnych, nawet śmiertelnie niebezpiecznych, np. depresja (cierpiące na nie osoby potrzebują pomocy nie tylko psychologicznej, ale przede wszystkim psychiatrycznej… no, ale psychiatria dziecięca również znajduje się w stanie bliskim agonalnego). Liczba takich przypadków znacząco się zwiększyła wraz ze wdrażaniem PiS-owskich deform szkolnictwa, w czym, obawiam się, nie ma przypadku. Stres, obawa o to, co będzie dalej (na kolejnych etapach kształcenia), przeładowanie materiałem do opanowania, brak czasu wolnego, nadmiar godzin lekcyjnych, użeranie się z niekompetentnymi, często sadystycznymi pseudo-nauczycielami (wielu kompetentnych zmieniło zawód na lepiej płatny), przemoc rówieśnicza (której kadra tzw. pedagogiczna nie potrafi ani – co chyba bardziej prawdopodobne – nie chce zaradzić) i wiele innych czynników mogą dowalić ludzkiej psychice, zwłaszcza na etapie, kiedy dopiero się ona rozwija.

Dlatego też KOMPETENTNI i potrafiący pracować z dziećmi oraz młodzieżą psychologowie są w szkołach niezbędni, z roku na rok coraz bardziej, gdyż nie widać nadziei, że stan dziecięcej tudzież młodzieżowej psychiki miałby ulec poprawie w jako tako przewidywalnej przyszłości. Mówiąc krótko, tacy specjaliści potrzebni są – i coraz bardziej będą – aby ratować ludzkie ŻYCIE. Często to właśnie oni będą stali między młodym człowiekiem a jego próbą samobójczą, to do nich należało będzie określenie, czy osobie uczniowskiej pomoże seria szczerych, merytorycznych rozmów w przyjaznej atmosferze, czy też bez terapii psychiatrycznej się nie obejdzie. Z takimi i podobnymi zadaniami nie poradzą sobie najwybitniejsi nawet fachowcy z dziedzin innych niż psychologia. Mogą wręcz – całkowicie mimowolnie i wbrew swoim dobrym intencjom – wyrządzić niesamowitą krzywdę.

Przyznam, że w swoich szkolnych czasach z pomocy psychologa nie korzystałem, nie zaistniała bowiem taka potrzeba. Korzystam z niej wszelako obecnie, podobnie jak z terapii psychiatrycznej – bez tego z depresji nie wyjdę (nabawiłem się jej już jako dorosły człowiek, na skutek patologii polskiego kapitalizmu oraz rządów PO i PiS-u, przy czym te drugie doprowadziły mnie w zeszłym roku do próby samobójczej), wiem zatem, jak ważna jest kompetencja udzielającej jej osoby. A sytuacja z psychologiami szkolnymi rodzi u mnie przerażenie, gdyż najprawdopodobniej doprowadzi do licznych tragedii, tzn. zgonów, w nadchodzących latach.

No, ale tak to jest, kiedy o wiele więcej pieniędzy ładuje się w katechezę niż w to, co w szkole NAPRAWDĘ ważne…

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor