Umierająca psychika

Naukowcy z University of Queensland zweryfikowali dane zebrane przez World Health Organisation’s World Mental Health Survey w latach 2001-2022 (badania zdrowia psychicznego), pochodzące od 150 tys. ludzi z 29 krajów. To, co określili, budzi zgrozę.

Coraz mianowicie częściej, u coraz młodszych osób diagnozuje się schorzenia psychiczne (i neurologiczne, którymi dziś zajmowali się nie będziemy). Już wkrótce u połowy (TAK!!!) ludzi poniżej siedemdziesiątego piątego roku życia w każdym społeczeństwie występowała będzie przynajmniej jedna taka choroba, najczęściej: depresja, alkoholizm, fobie i zespół stresu pourazowego. Przypomnijmy, że w Polsce JUŻ TERAZ co czwarta osoba zmaga się z problemami psychicznymi – wskazują na to oficjalne dane, które najprawdopodobniej są niedoszacowane. A będzie jeszcze gorzej.

Naukowcy postulują przeznaczenie większych środków na badania neurologiczne, celem wykrycia przyczyn owej tragicznej sytuacji i leczenia chorób. Oczywiście, jest to konieczne.

Nie jestem specjalistą w tej dziedzinie – jedynie pacjentem, który sam zmaga się z depresją – ale wiem, że schorzenia psychiczne często mają podłoże genetyczne lub właśnie neurologiczne; mogą przykładowo wynikać z uszkodzeń układu nerwowego. Przyczyn może być zresztą multum; nawet trudno się czasem domyślić, jakie. Ale nie oszukujmy się – system, w którym żyjemy, wybitnie sprzyja druzgotaniu ludzkiej psychiki. Oczywiście nie tylko w Polsce, lecz we wszystkich państwach kapitalistycznych.

Ciągły stres, strach o jutro (obawa, czy mi szef zapłaci wynagrodzenie, czy zdołam zarobić na utrzymanie, czy spłacę ten przeklęty kredyt?, itd.), przemęczenie i przepracowanie, poczucie bezsensu życia (wywołane albo całkowitym jego podporządkowaniem pracy, albo bezrobociem) tudzież braku własnej wartości, mobbing, stałe niedostatki… To wszystko sprawia, że bardzo łatwo jest się nabawić depresji (lub wydobyć ją z głębin podświadomości, jeżeli wcześniej się tam kryła), fobii, zespołu stresu pourazowego (choroba wywołana bardzo silną traumą, często dotyka żołnierzy walczących na wojnach czy ofiary wypadków) czy innego schorzenia, albo też sięgnąć po flaszkę albo prochy. Do tego dochodzić mogą jeszcze inne czynniki stresogenne, takie jak: użeranie się z biurokracją, inflacja, fatalne szkolnictwo (problem nie tylko dla dzieci i młodzieży, ale też rodziców), zrujnowane „elastycznym czasem pracy” lub migracją zarobkową życie osobiste… i psychika radośnie się sypie, a my popadamy w różnorakie schorzenia, w tym śmiertelne (depresja).

W Polsce, dodajmy, kapitalizm jest bardzo dziki, a jego patologie nasilone, ze względu na wprowadzony przez prawicę/targowicę postsolidarnościową neoliberalny model gospodarczy. Jesteśmy też państwem pół-peryferyjnym, rezerwuarem TANIEJ (co zdrowiu psychicznemu wszak NIE SPRZYJA) siły roboczej dla międzynarodowych koncernów i korporacji, z niestabilnym zatrudnieniem (obecne niskie bezrobocie to wyjątek od reguły ostatnich przeszło trzydziestu lat, no i nie czarujmy się – umowy śmieciowe mają się doskonale), szczątkowymi świadczeniami socjalnymi, bardzo wysokimi (w stosunku do dochodów) kosztami życia, Na kondycji naszej psychiki takie warunki pozytywnie odbić się nie mogą. Do tego dochodzi finansjera, która może z nami robić ,co chce (oszukańcze kredyty, zwłaszcza hipoteczne, żeby daleko nie szukać), fatalne systemy biurokratyczne (np. składowe ubezpieczenie zdrowotne), utrudnienia na każdym kroku…

Ale nie tylko patologie wynikające z kapitalizmu tudzież fatalnej polityki społecznej (o ile można w Polsce takową znaleźć) dewastują zdrowie psychiczne osób obywatelskich i ogólnie mieszkających w (k)raju nad Wisłą.

Wystarczy uczęszczać do szkoły, by narazić się na zespół stresu pourazowego; serio, coraz częściej diagnozowany jest on u dzieci i młodzieży szkolnej! Nic dziwnego, skoro chaos edukacyjny za PiS-u, psychopatyczna postawa licznych nauczycieli (niejedna osoba wykonująca tę pracę nigdy nie powinna się za nią brać, albowiem upodobanie znajduje w gnojeniu dzieciaków), przeładowany program, stres, wszechobecna przemoc, z którą nauczyciele sobie nie radzą (a bywa, że wręcz do niej zachęcają) i inne patologie zaiste mogą wywołać traumę, a ta przełożyć się na wspomniane schorzenie.

Jeśli jest się osobą LGBT+ lub przynależącą do jakiejkolwiek innej mniejszości, praktycznie codziennie pada się ofiarą mowy nienawiści ze strony PiS-u, pozostałych ugrupowań skrajnie prawicowych, licznych hierarchów tudzież duchownych katolickich, a także osób, którym zwyrodniała owa propaganda zdegenerowała wiedzę i warstwę emocjonalną. Na słowach – które same w sobie niszczą psychikę ofiar – nie zawsze się kończy, bo dochodzi również do fizycznych napaści, te zaś nie tylko ciału szkodzą. Samobójstwa osób LGBT+, nierzadko wręcz dzieci, to z czego się, jak myślicie, biorą?

Jak wygląda depresja spowodowana patologiami kapitalizmu, na czele ze śmieciowym zatrudnieniem, do którego trzeba dopłacać, aż za dobrze wiem z własnego doświadczenia. Z kolei PiS-owska inflacja i jej skutki bytowe doprowadziły mnie w zeszłym roku do próby samobójczej (nieudanej, bo krew mi zbyt szybko krzepła; za to dowiedziałem się, jak to jest spoglądać z nadzieją na koniec koszmaru ne jej strumień sikający z rozciętego nadgarstka). Toteż jestem ostatnią osobą, która lekceważyłaby sygnały naukowe o chorobach psychicznych i rosnącej skali powodowanego przez nie zagrożenia. Tak swoją drogą, o mało nie wykorkowałem też na COVID-19 (no właśnie, liczne skutki pandemii też z pewnością fatalnie odbiły się na kondycji psychiki wielu spośród nas) i muszę przyznać, że wolałbym sto razy zarazić się tą chorobą, niż zmagać się z depresją.

Pamiętajmy, że jeżeli nabawiliśmy się jakiejkolwiek dysfunkcji zdrowia psychicznego, NIGDY nie jest to nasza wina. Ta spada na kapitalistów, polityków, ekonomistów i innych twórców obecnego zbrodniczego systemu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor