Pan Radosław nieetyczny

Czy Zjednoczone Emiraty Arabskie są państwem demokratycznym? Nie.

Czy świadczenie tam – za grube oczywiście pieniądze – usług doradczych przez europosła Radosława Sikorskiego (z Platformy Obywatelskiej, rzecz jasna) można nazwać korupcją? Nie. Rzecz cała odbywała się jawnie i, z tego, co się orientuję, bez naruszania prawa. Sam zainteresowany twierdzi, że nie było nawet lobbingu. Robienie z tego wielkiej afery to po prostu pompowanie balonika, element politycznej ustawki między pokrewnymi sobie ideologicznie partiami, czyli PiS-em i PO. Dla samego pana Sikorskiego świadczenie usług doradczych w Zjednoczonych Emiratach Arabskich to zwyczajny biznes.

A że nieetyczny, jak każda praca dla dyktatur? Nic w tym zaskakującego. Tam, gdzie w grę wchodzą duże, a już zwłaszcza ogromne pieniądze, o etyce, moralności ani uczciwości mowy nie ma i być nie może, podobnie jak o wolności, prawach człowieka tudzież ludzkim życiu – wszystkie one przestają się liczyć.

Owszem, można się wzbogacić – nawet bardzo – w sposób etyczny i uczciwy. Za przykłady służyć mogą chociażby naukowcy otrzymujący za swoje osiągnięcia nagrody pieniężne (z Noblem na czele), gwiazdy sportu, wybitni twórcy i artyści… Z kolei fortuny kapitalistów (nie mylić z przedsiębiorcami) moralne ani etyczne już nie są, zawsze bowiem ich podstawę stanowi wyzysk, będący formą kradzieży, i to na masową skalę, nadto przybierający niekiedy formę wręcz zabójczą. Do tego jeszcze dochodzi rabunkowa eksploatacja zasobów naszej kochanej planety, zatruwanie środowiska naturalnego i wiele innych tragedii, prowadzących do katastrofy klimatycznej, wymierania licznych gatunków oraz zagrażających przetrwaniu ludzkości.

Praca (bez względu na wysokość wynagrodzenia) dla dyktatorów, takich jak szejkowie z Dubaju, też za etyczną, moralną i uczciwą uznana być nie może. Pod warunkiem, oczywiście, że jest dobrowolna – jak to było w przypadku pana Sikorskiego. Dyktatorzy i tyrani mogą bowiem zmusić daną jednostkę lub grupę do działania na swoją rzecz, stosując różne formy szantażu, przemocy czy oszustwa; przymus taki, jak też manipulacja, uniemożliwia moralną ocenę takiej współpracy.

Jeżeli jednak doświadczony polityk, niebędący człowiekiem biednym (nie wypominam Radosławowi Sikorskiemu jego stanu posiadania; po prostu stwierdzam fakt), dobrowolnie, bez żadnego przymusu podejmuje się wykonania solidnie opłaconej usługi dla niedemokratycznych władz państwa raczej niesłynącego z przestrzegania praw człowieka, nie można tego oceniać pozytywnie. Nawet, jeśli rzecz cała odbyła się jawnie i najzupełniej legalnie, w związku z czym o żadnej korupcji ani oszustwie mowy nie ma. Facet zrobił to dla kasy. Tak, wolno mu było, skoro działał legalnie. Nie zmienia to faktu, iż czyn był po prostu zły z czysto moralnego punktu widzenia, toteż nie ma sensu go bronić.

Zastanówmy się, co by było, gdyby pan Sikorski wykonał identyczną pracę dla zbrodniczego wahhabickiego reżimu z Arabii Saudyjskiej? Albo krwawego Netanjahu z Izraela, pod rozkazami którego żołnierze traktują palestyńskie dzieci jak tarcze strzeleckie? Albo dla cara (nieformalnego wprawdzie, lecz faktycznego) Władimira Putina? Albo dla Orbana? Albo dla władz Peru, krwawo tłumiących tamtejsze rozruchy? O Kaczyńskim nie wspominam, gdyż pan Sikorski… już dla niego pracował, był kiedyś przecież PiS-owcem, nawet ministrem w nie-rządzie tej mafii/sekty. Czy wówczas znaleźliby się tacy, co chętnie stawaliby w ordynku, by go usprawiedliwić? No, gdyby działał na zlecenie Netanjahu albo Saudów, pewnie tak, bo to wszak sojusznicy USA.

Mówiąc krótko, nie domagam się, żeby Radosław Sikorski złożył mandat eurodeputowanego i wycofał się z polityki; prawa wszak najprawdopodobniej nie złamał. Z tego samego powodu nie uważam, aby z tej jego pracy w Dubaju należało robić polityczną aferę; są sprawy bez porównania ważniejsze, jak chociażby zbrodnia na granicy z Białorusią, coraz większa liczba prób samobójczych (niestety, również tych skutecznych) wśród dzieci i młodzieży, waląca się gospodarka, itd.

Najzwyczajniej w świecie nie uważam go za uczciwego, postępującego etycznie człowieka. Jako obywatel, nie oddałbym więc na niego głosu w wyborach, gdyby startował z mojego okręgu albo w elekcji prezydenckiej. No, ale gdyby takim był, nie tylko nigdy nie pracowałby dla Zjednoczonych Emiratów Arabskich, nie wstąpiłby do PiS-u i nie zostałby ministrem w jego nie-rządzie, ani też nie obracałby się jak chorągiewka na wietrze – od Kaczyńskiego do Tuska…


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor