Zabić wilka

Jedną z ulubionych rozrywek części przynajmniej burżuazji (a także głów licznych państw, zarówno republikańskich, jak i monarchicznych) są polowania, czyli mordowanie zwierząt dla przyjemności. Ludzie (no, powiedzmy), którzy nie mają co zrobić z nadmiarem pieniędzy, wydają je na broń palną, noże, ciuchy, jakiś tam sprzęt, często samochody terenowe (do prawdziwego off-roadu, nie żadne SUV-y), i hajda w las, rozlewać krew. Zabijają, bo to daje im euforię, jak narkotyk; znajdują w ten sposób ujście dla swojego bestialstwa.

Przy okazji mordy te stanowią źródło zysków dla innych burżujów, już to dla producentów broni i innego sprzętu myśliwskiego, już to dla organizatorów tych rzezi, już to dla księży kapelanów. Im bardziej masowe, tym większa forsa. Mamy tu więc do czynienia z czysto kapitalistyczną machiną, napędzaną śmiercią i krwią.

Jednakowoż narasta społeczny opór przeciwko zabijaniu i ogólnie niehumanitarnemu traktowaniu zwierząt. Coraz więcej osób wybiera wegetarianizm oraz weganizm jako styl życia, kierując się głównie powodami natury moralnej. Przybywa obrońców przyrody, w tym aktywistów blokujących polowania. Myślistwo jako takie coraz częściej jest piętnowane, czego znakomitym przykładem świetna powieść Olgi Tokarczuk Prowadź swój pług przez kości umarłych i jej ekranizacja, Pokot w reżyserii Agnieszki Holland.

Toteż masowi mordercy zwierząt, a zwłaszcza ci, co ma mordach owych trzepią kasiorę, wynajdują propagandowe uzasadnienia dla tychże rzezi. Nierzadko o charakterze pseudo-merytorycznym. Przykładowo, taką podkładką do rzezi dzików sprzed jakiegoś czasu była rzekoma walka z epidemią ASF, którą to chorobą trzoda chlewna zarażać się miała od dzików właśnie. Co rozsądniejsi ludzie argumentowali, że w takim układzie albo świnki z chlewika musiałyby chodzić do lasów, albo dziki wpadać w odwiedziny do chlewików, innymi słowy, że to jedna wielka ściema z tym zarażaniem… no, ale rzezie się odbywały. Jedni burżuje wpadali w euforię, mordując dziki (i, jak sądzę, wiele innych zwierząt, w czym nie przeszkadzała jak najbardziej realna pandemia COVID-19), inni na tym zarabiali, a księża kapelani wznosili suto opłacone modły za zwyrodniałych sadystów.

Teraz mamy podobną sytuację, tyle, że z wilkami. Mordercy zwierząt właśnie je biorą na celownik, a że nie podoba się to znaczącemu odsetkowi osób obywatelskich, znów sieją załganą propagandę. Wyssaną z bajek dla dzieci, względnie klasyki literatury czy kina grozy. Mówiącą o tym, jakie to wilczyska są groźne.

Internet oraz inne media zalewają oto opowieści o wilczych atakach na zwierzęta domowe i ludzi; jeśli się nie mylę, najwięcej takich jest z Podkarpacia. Rolnik, który wejdzie do obory, jakoby nie znajdzie inwentarza, a jedynie rozbryźniętą wszędzie krew i gdzieniegdzie ciepłe jeszcze resztki rozerwanego mięsa. Człowiek, który o krok choćby wystąpi za prób domostwa swego, ryzykuje rozdarcie na strzępy. Istna wojna międzygatunkowa, Homo rzekomo sapiens walczyć musi o przetrwanie.

Oczywiście, są to bujdy szerzone po to, by ograniczyć skalę protestów przeciwko myśliwskim rzeziom, a przede wszystkim, zbijaniu na nich kapuchy.

Jasne, nikt trzeźwo myślący nie zakwestionuje, że wilk, jako duży drapieżnik polujący w stadach, jest lub przynajmniej może być niebezpieczny dla zwierząt domowych. Może zagryźć psa przy budzie, kurę czy kaczkę, może nawet zapolować na owce na hali (dlatego właśnie psy pasterskie pełnią rolę strażniczą). Jednakowoż, jak wszystkie inne dziko żyjące zwierzęta, przed ludźmi ucieka. Nie zaliczamy się do wilczego menu. Groźne mogą być dla nas wilki chore na wściekliznę albo takie, które sami sprowokujemy do ataku. Przypadki, o jakich opowiadają rozpowszechniane na potrzeby propagandy łowieckiej bajeczki, zdarzają się sporadycznie.

No, ale czego się nie robi dla uzasadnienia rzezi stanowiącej źródło pokaźnych dochodów…

Jeżeli zaś narzekamy, że dziko żyjące zwierzęta, wilki wliczając, pojawiają się coraz bliżej ludzkich siedzib, pamiętajmy, że to nasz gatunek – konkretnie, klasy posiadające, czyli pasożytniczo-wyzyskujące – ponosi za to odpowiedzialność. Rabunkowy wyręb lasów dla ogromnych zysków. Niszczenie ogromnych terenów poprzez wydobycie surowców. Osuszanie mokradeł pod mało komu potrzebne inwestycje. Szaleństwo deweloperów budujących na terenach, gdzie jeszcze niedawno nikt ani myślał zamieszkać. Zaśmiecanie przyrody… Wszystko to oraz wiele innych czynników wygania zwierzęta z ich siedlisk, zmuszając do poszukiwania nowych. Odpowiedzią na to nie powinny być mordy zwane polowaniami, ale zmiana polityki ekologicznej i odejście od rabunkowej, skrajnie nieracjonalnej gospodarki kapitalistycznej.

A polowania dla rozrywki powinny zostać zakazane!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor