Miliarder z pustą głową

Jednym z kapitalistycznych mitów, a raczej hasełek propagandowych, jest to, że najbogatsi kapitaliści, ci z miliardowymi fortunami na kontach, wzbogacili się dzięki swoim cechom osobowym, takim jak: pracowitość, kreatywność, odpowiedzialność, gotowość do ryzyka… czy intelekt. Tymczasem ostatnio pojawiły się badania, wedle których ci burżuje wcale tacy inteligentni nie są, przesadnie kompetentni też nie; w większości nie wybijają się ponad przeciętność.

A i durniów wśród nich nie brak. Donald Trump, dla przykładu, to wszak straszliwy idiota, co zdradza w zasadzie każdą swoją publiczną wypowiedzią. Fortunę odziedziczoną po ojcu powiększył nie dzięki WŁASNEJ pracy czy kompetencjom, ale wysługując się specjalistami – faktycznie znającymi się na rzeczy, których zatrudniał. Elon Musk, mimo iż pozuje na (szalonego?) naukowca, wynalazcę tudzież innowatora, też mądrością nie grzeszy. Dowodzi tego, zarządzając Twitterem w wyjątkowo głupi sposób: co i rusz zwalnia specjalistów, dzięki którym portal ów funkcjonował, a nadto zniechęca do niego dotychczasowych i potencjalnych użytkowników, co grozi upadkiem przedsiębiorstwa. Nie wymyślił również Tesli; markę ową po prostu kupił. Owszem, udało mu się wysłać rakiety w kosmos, ale nie wynalazł w tym celu żadnej przełomowej technologii; jego podwładni zastosowali to, co wygrzebali ze złomowiska NASA. Skąd zatem fortuna Muska? Ano, z niewolniczej pracy robotników w kopalniach diamentów, które ongiś należały do jego ojca. Jeff Bezos, idąc dalej, też nie zdobył miliardów dzięki swojemu intelektowi czy wysiłkowi, a za sprawą rzesz ludzkich harujących w Amazonie i innych jego przedsiębiorstwach.

Owszem, był taki czas, kiedy kapitalista, aby odnieść sukces i się wzbogacić, musiał się na czymś znać, odznaczać wiedzą fachową, kompetencjami oraz innowacyjnością. Fortuny wzrastały już to na wynajdywaniu nowych technologii (przemysł, później informatyka i komunikacja), już to na opracowywaniu nowatorskich technik produkcyjnych (np. taśmowa) i handlowych, już to na kreatywności (kinematografia). Rzecz jasna, i pośród nich zdarzały się pasożyty, mimo własnych kompetencji graniczących nierzadko z geniuszem, pasące się na cudzym wysiłku; wymienić tu można chociażby Thomasa Edisona czy Boba Kane’a (współtwórca postaci Batmana).

Jednakże ten czas kapitalistów-innowatorów od kilku ładnych dekad należy do przeszłości. Dziś inteligentni, kompetentni, kreatywni, gotowi do ryzyka, odpowiedzialni i pracowici muszą być pracownicy zatrudniani w koncernach i korporacjach, głównie na średnim szczeblu, do dyrektorskiego włącznie. Chodzi przede wszystkim o tych, co siedzą przy deskach kreślarskich, komputerach i im podobnych instrumentach, gdzie zasuwają nad tym, co wyprodukować, jak wyprodukować i jak to sprzedać. Oraz oczywiście o specjalistów od zarządzania.

Kapitaliści – prywatni właściciele środków produkcji – aby zyskać fortuny, nie muszą mieć ŻADNEJ wiedzy fachowej; nie jest im potrzebna nawet znajomość tego, czym zajmują się firmy, jakie mają w posiadaniu. Bogactwo bierze się z pakietu akcji; które i ile kupić czy sprzedać, doradzają kapitalistom analitycy giełdowi. Kapitalista może być nawet kompletnym ciemniakiem, byleby stosował się do rad tychże analityków.

Tak naprawdę, o bogaceniu się jednostek ludzkich ZAWSZE decydowała ich chciwość, brak skrupułów (demoralizacja) i gotowość do wykorzystywania innych ludzi, ze szczególnym uwzględnieniem ich pracy. Tyle, że przed długi czas paskudne owe cechy nie były wystarczające, aby dochrapać się fortuny, trzeba było mieć również pozytywne, na czele z intelektualnymi. Dziś, w ponurej dobie turbo-kapitalizmu, wystarczą tylko te złe.

Jeżeli zatem widzicie w telewizji bądź innych mediach jakiegoś milionera czy miliardera, który chwali się, czego to nie osiągnął (z reguły deklaruje, że własnym wysiłkiem, mimo iż człowieka taki w dziewięciu przypadkach na dziesięć nie ma bladego pojęcia, jak to jest pracować), w jakich to pałacach nie mieszka, w jakich basenach się nie pluska, jakie to wypasione fury nie stoją w jego garażach…

To pamiętajcie, iż na to wszystko pracowali INNI, wykorzystywani przez niego ludzie: ci inteligentni, kompetentni, kreatywni, pracowici… Sami zaś kapitaliści są najzwyklejszymi w świecie pasożytami, wyzyskiwaczami, wyzutymi z empatii i jakiejkolwiek moralności, bezlitośnie eksploatującymi bliźnich, zapatrzonymi w siebie bucami, z portfelami zamiast serca. Z większością z nich nie da się porozmawiać na ciekawe tematy, mózgi bowiem mają puste.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor