Głos prawicy

Okres Bożego Narodzenia i końcówka roku 2022 upływa nam pod znakiem durnych wypowiedzi profesora (zaprawdę, toż to profanacja tego tytułu naukowego!) Marcina Matczaka, prawnika i ojca znanego muzyka. To znaczy, brednie wypowiada i wypisuje w portalach społecznościowych przez okrągły rok, ale w ostatnich tygodniach szczególnie się uaktywnił, wywołując falę oburzenia nie tylko wśród swoich przeciwników ideologicznych (głównie lewicowców), ale nawet dotychczasowych fanów.

Do swoich stałych idiotyzmów gloryfikujących kapitalistyczne zniewolenie w postaci zasuwania po szesnaście godzin na dobę (polemizował z tymi durnotami Adrian Zandberg, oczywiście wygrywając dyskusję), dołączył oto Matczak idiotyzmy klerykalne. Najpierw pożalił się na ateistyczne spędzanie świąt Bożego Narodzenia, które ma być według niego „puste”. Potem uderzył w ludzi tolerancyjnych wobec osób LGBT+, którzy, jak twierdzi, przytulają geja, ale katolikowi każą wyp...lać; skąd on bierze takie pomysły, nie wiem, ale przypuszczam, iż czerpie je od Jędraszewskiego, Rydzyka albo Ziobry. A kiedy został za to skrytykowany, zaczął się żalić i zarzucać swoim polemistom hipokryzję. Cóż, nie od dziś wiadomo, że facet jest narcyzem przekonanym o własnej wszechwiedzy tudzież nieomylności; skoro zaś do tego ma pustą mózgoczaszkę, to nie potrafi skumać, że świat funkcjonuje inaczej, niż on sobie wyobraża, a ludzie w zróżnicowany sposób postrzegają rzeczywistość i poglądy też mają zróżnicowane.

Jako się rzekło, wpisy Matczaka poskutkowały falą polemiki i krytyki wobec ich autora. Nie po raz pierwszy, podobnie bowiem było z tymi, w których gloryfikował, stanowiący element patologicznej propagandy nieludzkiego systemu kapitalistycznego, kult zapierdolu. Nic dziwnego, bo zaiste jest co krytykować (czy warto polemizować z idiotą, to inna sprawa), ale trzeba zauważyć jedną rzecz.

Otóż, w dotychczasowych wpisach Matczaka tudzież ogólnie jego publicznych wypowiedziach pojawiają się takie elementy jak: gloryfikacja kapitalizmu ze wszystkimi jego naturalnymi patologiami, kult „nadczłowieka” osiągającego sukces (pojmowany, nader zresztą prymitywnie, wyłącznie w kategoriach finansowych), skrajny klerykalizm i brak akceptacji dla procesów laicyzacyjnych, niezrozumienie tolerancji, homofobia (a wraz z nią pewnie inne formy nienawiści, które tylko czekają, aż pan profesorek je ujawni) oraz ogólne wstecznictwo.

Mówiąc krótko, jest to typowy światopogląd polskiego prawicowca, zacofanego nawet w stosunku do prawicowców zachodnioeuropejskich.

Wypowiedzi Matczaka wpisują się w zakres treściowy szerzony zarówno przez skrajnych prawaków, takich jak: Bąkiewicz, Bosak, Korwin-Mikke, Giertych, Kaczyński, Ziobro, Jędraszewski, Rydzyk, itd., jak też tych umiarkowanych – co w (k)raju nad Wisłą i tak oznacza mentalny beton i straszliwe wstecznictwo – np. Tusk wraz z większością prominentów PO, Petru, PSL-owcy, Michnik, Lis… Chodzi przy tym nie tylko o polityków, ale też o publicystów, kler i innych ideologów.

Spośród całego tego tłumu Matczak ideologicznie w żaden sposób się nie wyróżnia; głosi to samo, co inni prawicowcy. Tyle, że stara się nadać swoim wypowiedziom rangi, kreując się na intelektualistę i autorytet. Robi z siebie takiego mędrca-celebrytę, przy tym pisze tak, że przyciąga uwagę (styl wypowiedzi ma całkiem niezły… i to wyczerpuje listę ich zalet). Oczywiście, koniec końców okazuje się totalnym narcyzmem i kretynem przekonanym o własnej mądrości, który zdaje się mówić: „Wiem, że wszystko wiem”.

No i do głupot paplanych czy wypisywanych przez polityków, księży/hierarchów kościelnych oraz licznych pseudo-dziennikarzy zdążyliśmy już przywyknąć, czyli w jakieś tam mierze zobojętnieć na nie. Matczak dla odmiany udaje zewnętrznego „eksperta”, dzięki czemu jego wypociny bardziej rzucają się w oczy, zajmując opinię publiczną.

Sam fakt, że pisze bzdury, problemu nie stanowi; nie on jeden w końcu. Gorzej, że wielu przeciwników PiS-u uważa go za autorytet, guru, a nawet „intelektualne” (śmiech na sali, naprawdę!) zaplecze pseudo-opozycji zgrupowanej wokół PO/KO. To, że facet głosi, jak wskazałem wyżej, w zasadzie te same przekonania, co PiS-owcy, przeszkody tu nie stanowi, ponieważ ugrupowanie z panem Tuskiem na czele też jest prawicą, od PiS-u różniącą się zaiste niewiele. Takie podejście do Matczaka może się zmieni po jego ostatnich klerykalnych wpisach…

Lecz za bardzo bym na to nie liczył. Dlaczego? Przecież pisałem, że Matczak nie głosi niczego, czego nie głosiliby inni prawicowcy, zatem jego brednie są przez to środowisko w pełni akceptowalne. Jeśli coś wkurzyło jego dotychczasowych fanów, to raczej nie tyle sama treść profesorskich wpisów, ile ich forma, dla części tych wymuskanych konserwatystów udających liberałów nieco zbyt ostra.

No cóż, jest to po prostu kolejny dowód na to, iż jeśli „opozycja” zgrupowana wokół PO będzie korzystała z takiego zaplecza „intelektualnego” jak nasz dzisiejszy czarny charakter, to nawet, gdyby wygrała wybory i utworzyła rząd, w Polsce nic się nie zmieni. Nadal będzie ona zacofanym, klerykalnym zaściankiem Europy i świata, nadto rezerwuarem taniej siły roboczej; takim obozem koncentracyjnym Gilead…

Ale jak będzie, zobaczymy. Póki co, szczęśliwego Nowego Roku!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor