Odszkodowanie

Sąd Najwyższy uznał, że sędzia Igor Tuleya ma prawo wrócić do pracy, wykonywania której usiłowali zakazać mu PiS-owcy. Może też starać się o odszkodowanie, konkretnie – zaległe wynagrodzenie. I bardzo słusznie.

Na Facebooku widziałem w czyimś poście postulat, by pieniądze te zostały panu sędziemu wypłacone z partyjnej kasy PiS-u. Jestem jak najbardziej ZA. Przy czym nie tylko Igora Tulei zasada ta powinna dotyczyć, lecz wszystkich innych obywateli, którzy ponieśli szkodę na skutek działania władzy. I nie tylko mafii/sekty Kaczyńskiego Jarosława, ale wszystkich rządów prawicy postsolidarnościowej.

Rządzący, którzy podejmują decyzje szkodliwe, a często wręcz zabójcze dla społeczeństwa oraz poszczególnych jednostek, nie mogą pozostawać bezkarni, ale powinni za to odpowiadać. Nie tylko w tradycyjny dla demokracji sposób, czyli poprzez (często w sumie fikcyjne) rozliczenie ich przy urnie wyborczej, lecz także finansowo. Tak rządziłeś, premierze, że ludzie tracili dorobek życia, a ich wynagrodzenia przeżerała inflacja? Bul odszkodowania! Zniszczyłeś gospodarkę, ministrze finansów, doprowadziłeś do upadku przemysłu i rolnictwa, co poskutkowało nędzą, bezdomnością i (co najmniej) kilkuset tysiącami zgonów? Przekaż swój majątek ludziom, którzy przez cienie stracili wszystko i rodzinom tych, których zabiłeś! Twój rząd zalegalizował bezpłatne staże i obcinał studentom stypendia za wyniki w nauce (panie Tusk, proszę się nie rozglądać!)? Zwróć ludziom pieniądze (wraz z odsetkami, rzecz jasna), które przez ciebie stracili! Przeprowadziłeś ustawę represyjną? Zwróć jej ofiarom ich emerytury, wypłać odszkodowania i opłać utrzymanie tym, co utracili przez ciebie rodziców i dziadków! Pozwalałeś na zbrodniczą reprywatyzację zasobów mieszkaniowych (winę za to ponoszą również samorządowcy), w wyniku której obywateli wyrzucano na bruk? Oddaj im ich mieszkania i zmuś tych, co je bezprawnie przejęli, do wypłacenia im miliardowych (tak, tak!) odszkodowań! I tak dalej, bo to tylko niektóre zbrodnie popełnione przez prawicę postsolidarnościową po 1989 roku.

Mówiąc krótko, nie tylko sędzia Tuleya i inni ludzie, którzy ucierpieli w wyniku typowo politycznych represji, powinni otrzymać rekompensatę finansową, ale wszyscy, których życie zostało zniszczone wskutek postsolidarnościowych deform, na czele z budową nieludzkiego systemu kapitalistycznego w barbarzyńskim, neoliberalnym/neokonserwatywnym wydaniu.

Uważam zatem, że odszkodowania – liczone co najmniej w setkach tysięcy złotych – powinny został wypłacone każdemu obywatelowi (lub jego bliskim, jeśli solidaruchy doprowadziły daną osobę do śmierci) przez żyjących jeszcze (a w wypadku zmarłych – spadkobierców) premierów i ministrów należących do rządów: Tadeusza Mazowieckiego, Jana Krzysztofa Bieleckiego, Jana Olszewskiego, (pierwszego rządu Waldemara Pawlaka nie liczę, bo miał on charakter ściśle techniczny i trwał krótko), Hanny Suchockiej, Jerzego Buzka, Kazimierza Marcinkiewicza, Jarosława Kaczyńskiego, Donalda Tuska (chodzi o oba jego rządy), Ewy Kopacz, Beaty Szydło, Mateusza Morawieckiego (oba rządy) oraz posłów i posłanek, senatorów i senatorek ugrupowań, które je tworzyły oraz wspierały.

Twierdzę, iż jest bardzo niesprawiedliwe, że prawicowcy, którzy w latach 80. ubiegłego wieku oszukali ponad dziesięć milionów ludzi – a podczas stanu wojennego pięćdziesiąt sześć osób posłali na śmierć – by dorwać się do władzy i nachapać na rozkradaniu oraz wyprzedawaniu Polski obcemu kapitałowi tudzież Kościołowi katolickiemu, pławią się w luksusach, podczas gdy w wyniku ich działań ludzie cierpią biedę, głód, niestabilność bytową, przepracowanie… i umierają z tego wszystkiego. Tak, prawicowcy postsolidarnościowi (solidaruchy), od Balcerowicza, poprzez Krzaklewskiego, Buzka, Tuska i Rostowskiego, na PiS-owcach skończywszy, są w moich oczach zdrajcami, mordercami, a niektórzy spośród nich wręcz ludobójcami. Powinni ponieść tego konsekwencje. Dorobili się na rozlewie ludzkiej krwi, niech teraz zwracają tę forsę z nawiązką osobom, które przez nich ucierpiały lub spadkobiercom zamordowanych. Należy w tym celu zająć konta bankowe solidaruchów – również zagraniczne, oczywiście – ich dochody, ruchomości oraz nieruchomości, te poprzepisywane na żonę wliczając. Niech poczują się tak, jak ich ofiary. Jeśli to nie wystarczy na finansową pokutę, niech zasuwają do końca swojego życia na utrzymanie swoich ofiar oraz ich rodzin.

To dopiero byłaby sprawiedliwość!

Przy czym takie odszkodowania należałyby się również działaczom „Solidarności” z lat 80. - tym, którzy zostali oszukani przez swoich przywódców i potraktowani przez nich jako trampoliny lub stopnie do władzy, a po 1989 roku stracili pracę, dochody i stabilność bytową.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor