Istota świąt

Na ile sięgam pamięcią, istotą świąt zawsze był dla mnie odpoczynek. Wszystkich świąt – kościelnych/religijnych, państwowych, prywatnych (urodziny, jakież ważne rocznice, itd.), weekendów. W każdy tego typu dzień chciałem się wyspać (w wieku lat nastu to właśnie było dla mnie najważniejsze, zwłaszcza w okresie licealnym, kiedy to szkoła nie pozwalała mi na odpowiednio długi sen), poczytać ulubione książki, komiksy (długo pozostawałem wręcz nałogowym ich czytelnikiem) i prasę, pooglądać filmy, pograć na komputerze (w liceum zabrakło mi na to czasu, toteż zrezygnowałem z tej formy rozrywki), no i oczywiście pospacerować z pieskiem. Odwiedziny u krewnych tudzież powinowatych (tych lubianych) też uznawałem za formę odpoczynku, przy czym zawsze wolałem ciszę i spokój, możliwe do osiągnięcia samemu lub w gronie rzeczywiście najbliższych osób.

Oczywiście, każdy spędza święta na swój wymarzony sposób – i bardzo dobrze, tak powinno być. Chodzi przecież o przyjemność, relaks, odstresowanie, oderwanie od codziennej rutyny… a przede wszystkim o odpoczynek. Po to właśnie są święta i ogólnie dni wolne od pracy, byśmy sobie odpoczęli, zregenerowali siły.

Jak wielokrotnie pisałem, odpoczynek jest człowiekowi niezbędny do zachowania zdrowia (zarówno w wymiarze fizycznym, jak też psychicznym) oraz życia. Kiedy jesteśmy przemęczeni, przepracowani, tracimy siły i nie możemy dalej pracować, a nawet uprawiać w zasadzie żadnej aktywności. Chroniczne nadmierne wyczerpanie prowadzi do rozwoju licznych chorób, nierzadko śmiertelnych, ot, chociażby serca i układu schorzenia, nowotworów (łatwiej rozwijają się w osłabionym organizmie), depresji i innych dysfunkcji psychicznych… Innymi słowy, przemęczenie i przepracowanie zabijają, a jeśli nie odpoczywamy, to nie żyjemy.

Niby prosta, logiczna tudzież oczywista sprawa, a kapitaliści (np. Kulczykowa gloryfikująca harówę po dwadzieścia godzin na dobę) czy apologeci kapitalizmu (np. ten idiota z tytułem profesorskim, co to twierdził, że trzeba pracować po szesnaście godzin na dobę i jeszcze kłócił się o to z Adrianem Zandbergiem) kompletnie tego nie rozumieją. Nie chcą rozumieć, gdyż dążą do przekształcenia ludzi w niewolników, a zarazem narzędzia do wyeksploatowania.

Święta – początkowo oczywiście religijne – wprowadzano chyba od ukształtowania się zorganizowanych społeczności ludzkich (spajanych między innymi systemami wierzeń) właśnie po to, by zrobić sobie czas wolny, dać organizmowi wytchnąć. A często też się wyżyć (w tym seksualnie) i w ten sposób rozładować emocje,; temu służyły Bachanalia, Noc Kupały i im podobne wydarzenia związane z wiarą w takie czy inne bóstwa.

Niektóre religie do kwestii odpoczynku w określone dni podchodziły (i, z tego, co się orientuję, nadal podchodzą) nader restrykcyjne. Przykładem judaizm, który w szabat wręcz zakazywał pracy fizycznej oraz wielu rodzajów aktywności; zakazy te były bardzo szczegółowe (przy czym, ile z tychże szczegółów stanowiło nadinterpretację dokonaną przez rabinów, niechaj ocenią religioznawcy) i według Tory dotyczyły również niewolników (dla współczesnych kapitalistów zapewne byłaby to jakaś herezja i zgorszenie).

Osobiście jestem przeciwko narzucaniu w sposób nakazowy czy zakazowy konkretnych form odpoczynku. Nie uważam też, że należy na siłę trzymać się świątecznych tradycji; jeżeli ktoś je lubi, proszę bardzo, jeśli nie, to nie musi wbrew sobie pakować sianka pod obrus czy ubierać choinki (w przypadku Bożego Narodzenia/Solstycjów/Godów/Jule). Niech każdy świętuje i odpoczywa wedle własnego uznania. Chodzi po prostu o to, by pamiętać, że jeśli raz na jakiś czas nie wrzucimy na luz, nie zmienimy codziennej rutyny, nie przestaniemy pracować… to w pewnej chwili nie wytrzymamy i umrzemy. A po co odchodzić do Nawii przed czasem?

A co do kapitalistycznych wyzyskiwaczy, którzy nie chcą, by pracownicy mieli jakiekolwiek wolne, to niech sami zasuwają w dni świąteczne, aż stracą wszystkie siły.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor