Sposób na oszusta

Ostatnio wydaje się, że Donald Tusk skręcił ideologicznie w lewo i próbując pociągnąć za sobą swoją partię, Platformę Obywatelską. A to powtórzy za politykami Lewicy (zwłaszcza Razem) i działaczami lokatorskimi stwierdzenie – stuprocentowo zresztą trafne – że mieszkanie jest prawem człowieka, a to zapowiada liberalizację prawa antyaborcyjnego i legalizację związków partnerskich, a to deklaruje wdrożenie (po objęciu władzy przez PO, rzecz jasna) pilotażowego programu skrócenia tygodnia pracy do czterech dni (koncepcja słuszna, acz też skradziona Lewicy), a to nawet o świeckim państwie napomknie – wszelako miesza te napomknienia z marzeniami, by w polskiej polityce wzrosła rola Kościoła katolickiego, ale oderwanego od PiS-u – a to jeszcze jakieś inne podkradzione lewicowcom hasełko rzuci w formie nieco tylko zmodyfikowanej.

Liczni komentatorzy zastanawiają się, czy owo zachowanie pana Tuska wynika z tego, że faktycznie dostrzegł on, iż młode pokolenie wyborców chce z jednej strony większej stabilności bytowej, co wiąże się chociażby z łatwiejszym dostępem do czterech ścian, z drugiej natomiast żąda liberalnego i postępowego prawa, czy też chce ów polityk ordynarnie okraść Lewicę z jej programu i w ten sposób wyrzucić ją poza sceną polityczną lub wchłonąć.

Odpowiedź jest prosta: to drugie.

Owszem, każdy człowiek, w tym polityk, ma prawo zmienić swoje poglądy, także w sposób radykalny. Ludzie taką światopoglądową ewolucję przechodzą przez całe swoje życie, zmieniając punkt widzenia na sprawy społeczne, polityczne, gospodarcze i wszelkie inne wraz z pozyskiwaniem wiedzy tudzież doświadczenia; nie robią tego jedynie fanatycy, uparcie i bezmyślnie trzymający się swoich przekonań.

Nie wierzę jednak, by Donald Tusk szerze zmienił poglądy na socjaldemokratyczne, zwłaszcza, że stało się to tak szybko. Cała jego dotychczasowa droga polityczna to głoszenie i robienie rzeczy zupełnie odwrotnych, niż to, o czym mówi od dwóch czy trzech tygodni. Człowiek, który w chamski sposób wydłużył wiek emerytalny, wywalając do kosza ponad dwa miliony obywatelskich wniosków o referendum w tej sprawie, brzmi, delikatnie rzecz ujmując, mało wiarygodnie, kiedy zapowiada skrócenie czasu pracy (przy czym na Zachodzie domaga się tego coraz więcej specjalistów od gospodarki); zwłaszcza, że jego rząd dopuścił do rozplenienia się umów śmieciowych i wymuszonego samozatrudnienia, przez co miliony ludzi harują – z reguły za marne grosze – po kilkanaście godzin na dobę, nie mogąc liczyć na urlopy chociażby. Ten, kto przez cały okres swoich rządów olewał politykę społeczną, sprowadzając ją do ciepłej wody w kranie i tnąc zasiłki, ile wlazło, wychodzi na zakłamanego, kiedy opowiada o stabilności bytowej. A już pusty śmiech budzi, gdy pan Tusk usiłuje zaprezentować się jako obrońca praw kobiet i osób LGBT – on, który będąc premierem, sprawy te totalnie ignorował, a jako „lider” pseudo-opozycji kuma się z największymi wrogami płci żeńskiej i osób nie-hetero, czyli Konfederacją tudzież Giertychem. O tym, iż z jednej strony domaga się świeckiego państwa, a z drugiej wchodzi biskupom bez wazeliny, próbując ich oderwać od PiS-u, a przeciągnąć na swoją stronę, wspomniałem wyżej (temat ten poruszałem już zresztą na blogu). Już nie będę się rozpisywał, że to właśnie Donald Tusk, fotografując się z Martą Lempart i przerabiając ją na swoją marionetkę, rozłożył na łopatki ruch społeczny rodzący się wokół Strajku Kobiet.

Lider PO wyczuł po prostu, że lewicowe idee zyskują na popularności wśród obywatelek i obywateli Polski, zwłaszcza młodej ich generacji, a sama Lewica – mimo ciągłego opluwania ze strony tego rudzielca tudzież jego akolitów – notuje zwyżki w sondażach. A że to właśnie Lewicę pan Tusk uważa za głównego wroga Platformy, to chce ją załatwić, przejmując jej elektorat – i potencjalnie niektórych polityków, tak jak to się stało z Rozenkiem i innymi zdrajcami. W tym celu kradnie jej postulaty, lekko je przerabia i wygłasza jako swoje. Jest to paskudna manipulacja; stwierdzić wręcz należy – Donald Tusk łże jak PiS.

Co w takiej sytuacji powinna zrobić Lewica?

Oczywiście, musi ona piętnować fałsz i manipulację Donalda Tuska, na każdym kroku przypominać o antyspołecznej polityce jego rządu oraz o jego profaszystowskich sympatiach i klerykalizmie. Dobrym pomysłem na to jest żądanie od Tuska, a zwłaszcza od jego partii konkretnych działań, takich jak projekty ustaw w danej sprawie; wiadomo, iż te dotyczące chociażby związków partnerskich w obecnym Sejmie nie przejdą, chodzi jednak o to, by naocznie przekonać się, co REALNIE proponuje PO. Takie oczekiwania lewicowi politycy, np. Anna Maria Żukowska, już artykułują, i bardzo dobrze.

Dalej, Lewica powinna sukcesywnie doskonalić swoją ofertę programową, budując ją już to na bazie kontaktów z wyborcami i analizowaniu ich oczekiwań, już to, przyglądając się światowym trendom związanym z polityką, gospodarką, społeczeństwem, klimatem, itd. A wyraźnie widać, że właśnie czysto lewicowe, tzn. antykapitalistyczne rozwiązania wydają się być jedynymi, które zapobiegną kolejnym kryzysom i dadzą szansę na uratowanie ludzkości. Z takimi właśnie propozycjami Lewica powinna wychodzić do wyborców, przekazując je w sposób konkretny, a nie jako luźne hasełka, którymi rzuca pan Tusk. Innymi słowy, musi być zawsze kilka kroków przed nim. Wówczas jego obłuda w pełni wyjdzie na jaw. Oby na długo przed wyborami, a nie po nich, jak to było z Rafałem Trzaskowskim.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor