Zabójcza przytulanka

 

Od jakiegoś czasu trwa moda, również oczywiście w Polsce, na maskotkę Huggy Wuggy. Nabyć ją można bez problemu (jakkolwiek jej ceny niskie nie są, podobnie zresztą jak wszystkiego obecnie) w sklepach stacjonarnych i w internecie. Interesują się nią coraz młodsze dzieciaki, w tym przedszkolaki. A im większe zainteresowanie pluszakiem, tym więcej ostrzeżeń przed nim ze strony psychologów dziecięcych, logopedów i ogólnie specjalistów od pracy z dziećmi. Podobno są przedszkola, personel których zabrania wnosić tę zabawkę. Dlaczego? Ano, ma ona być niebezpieczna.

Wnioskując z całkiem licznych informacji na jego temat, z jakimi się zetknąłem, Huggy Wuggy wzbudza obawy i konsternację od prawa do lewa, innymi słowy – nie podoba się osobom o nader zróżnicowanych przekonaniach politycznych, religijnych tudzież społecznych. Zarzuty fanatyków, jakoby rzeczona zabawka była tworem „szatańskim”, promującym „kult zła” (lub, w nieco mniej skretyniałej wersji, „niezgodny z chrześcijaństwem system wartości”), są po prostu śmieszne i żenujące. Ale już krytyczne opinie specjalistów od rozwoju dziecka należy potraktować jak najbardziej poważnie. Lecz po kolei.

Nasz dzisiejszy bohater, czy raczej czarny charakter, pochodzi z gry-horroru Poppy’s Playtime. Jest to niebieski (przy czym na zdjęciach w internecie widziałem, że zabawki dostępne są również w innych kolorach) potwór z szerokim uśmiechem, ukazującym rzędy ociekających krwią zębisków, który zabija poprzez… przytulanie. W grę nie grałem, więc jej nie oceniam, ale z dostępnych chociażby na YouTube filmików z jej fragmentami wnioskuję, iż ma ona całkiem niezły klimat i może spodobać się osobom lubiącym grozę. W każdym razie, przeznaczona jest dla użytkowników powyżej dwunastego roku życia, czyli nie dla dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym.

Sam pluszak też wygląda cokolwiek psychodelicznie, zwłaszcza ten jego zębaty wyszczerz, zestawiony z rozradowanymi ślepkami. Mnie osobiście nie bulwersuje ani tym bardziej nie straszy, ale, jako się rzekło, opinii specjalistów od dziecięcego rozwoju nie lekceważę.

A głoszą one, że Huggy Wuggy może poważnie ów rozwój zaburzyć, szczególnie w wymiarze emocjonalnym. Chodzi nie tylko o to, że kilkulatki – inaczej niż nieco starsze dzieciaki i osoby dorosłe – nie potrafią rozróżnić fikcji od rzeczywistości (dopiero się tego uczą), no i są ogólnie zbyt młode, by poznawać horrory tego typu, ale przede wszystkim o wspomniane wyżej zabójcze przytulanie, jakie uskutecznia wirtualny Huggy Wuggy. Otóż, w pierwszych latach życia ludzie poznają swoje emocje oraz kształtują swoją wrażliwość, a czynią to, naśladując zachowania, jakie widzą u dorosłych. Innymi słowy, jeśli przytulamy dzieci z czułością, wpajamy im, że ten gest jest dobry. Z kolei kontakt ze światem (realnie wprawdzie nieistniejącym, ale kilkulatki jeszcze tego nie potrafią zrozumieć), gdzie potwór morduje, właśnie przytulając, może prowadzić do normalizowania brutalności i przemocy. Czy sam wygląd maskotki może wywołać u przedszkolaka traumę, nie wiem; tu powinien wypowiedzieć się psycholog.

Generalnie, nie uważam, żeby Huggy Wuggy, zarówno jako maskotka, jak też postać z gry, był złem wcielonym. Nie zamierzam potępiać go w czambuł, domagać się zakazu rozpowszechniania i tym podobnych rzeczy. Tyle, że jest to produkt ewidentnie nieprzeznaczony dla kilkuletnich dzieci. Dla nastolatków i dorosłych – pewnie tak. Nic w tym złego, sam piszę książki, których czytanie odradziłbym osobom poniżej szesnastego, a wręcz osiemnastego roku życia.

Problemem jest chciwość kapitalistów, w tym przypadku producentów i dystrybutorów owej maskotki. Jak wiemy, chcąc zwiększyć swoje zyski, usiłują oni powiększyć grono swoich odbiorców, kreując – poprzez reklamy chociażby – sztuczne potrzeby posiadania danego dobra lub korzystania z danej usługi. Innymi słowy, tworzą modę na określony produkt. Kiedy więc zauważyli, że Huggy Wuggy przypadł do gustu graczom, postanowili rozszerzyć rynek i z pomocą reklamowych trików uczynili potworka modnym i popularnym wśród maluchów. Wszystko, rzecz jasna, dla forsy. A że zabawka może milusińskim zaszkodzić, to już właścicielom firmy ją produkującej i dystrybuującej leży martwym bykiem.

Kapitalizm jest systemem ukierunkowanym na maksymalizację zysków, jakże często za wszelką cenę. Stąd bierze się nie tylko wyzysk, stanowiący wszak źródło bogactwa kapitalistów, ale też wypełnienie rynku dobrami wadliwymi tudzież potencjalnie lub realnie szkodliwymi. Pół biedy, kiedy te ich cechy wynikają z typowo ludzkich błędów przy projektowaniu i montażu, bo wówczas wadliwą rzecz można naprawić (przykładowo, akcje serwisowe różnych urządzeń) albo, jeśli jest to niemożliwe, wycofać z rynku. Czym innym jednak są błędy, a czym innym wciskanie z premedytacją danego produktu osobom, dla których może on być z takich czy innych powodów groźny. Z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia w omawianym przypadku; przynajmniej liczne negatywne opinie specjalistów od rozwoju dzieci zdają się na to wskazywać.

Przy czym pokreślić muszę, że absolutnie nie uważam, iż szeroko pojęta kultura, zwłaszcza ta przeznaczona dla młodych odbiorców, musi być wolna od przemocy, brutalności i ogólnie zła. Przeciwnie! Nasz świat pełen jest rozlicznych koszmarów – te fantastyczne z realnymi nie mogą się mierzyć – a zabawki, literatura, kinematografia, malarstwo, rzeźba, komiks czy gry mają za zadanie stopniowo oswajać z tym dzieci i młodzież, uświadamiać je (co nie może się wiązać z promowaniem patologii ani zabijaniem wrażliwości!) o złu i cierpieniu. Tak było zadanie baśni, chociażby tych zebranych przez braci Grimm, które spokojnie można ustawić na półce z horrorami, albo tych, jakie pisał Andersen – pełnymi smutku i bezsensu istnienia. Musi się to jednak odbywać tak, by nie zaszkodziło rozwojowi intelektualnemu, psychicznemu tudzież emocjonalnemu młodych ludzi; innymi słowy, dzieła kultury, od zabawek po gry, winny mieć jasno określone grupy wiekowe odbiorców. I tyle.

Robienie pieniędzy przez kapitalistów też musi mieć jakieś ramy etyczne.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor