Wybór polityczny i moralny

Jak najprościej opisać główną różnicę między polityczną prawicą a lewicą? Ano, w ten sposób:

Prawica – zarówno umiarkowana (np. liberalizm, konserwatyzm, chadecja), jak też skrajna (nacjonalizm, faszyzm, nazizm) opowiada się za zamordystycznym „porządkiem” społecznym, przekładającym się na ustrój tudzież gospodarkę, w którym silniejsi podporządkowują sobie słabszych, eksploatują ich i uciskają – to ostanie, by zapobiec buntowi; skrajne prawactwo domaga się nawet mordowania elementów wrogich lub niepożądanych, czy raczej za takowe odgórnie uznawanych.

Z kolei lewica (socjalliberalizm, socjaldemokracja, socjalizm, komunizm w licznych swych wydaniach, różne odmiany anarchizmu, itp.) uznaje porządek społeczny bez ucisku, w którym słabsi są chronieni przed przemocą ze strony silnych, wyzysk zastąpiony jest przez sprawiedliwość społeczną, natomiast ludzie nie są traktowani jako „lepsi” czy „gorsi” (innymi słowy, nie ma dyskryminacji), lecz cieszą się równouprawnieniem.

Te wizje świata przekładają się rzecz jasna na praktykę ustrojowo-polityczną. Skutkują mianowicie tym, że nie ma demokratycznej prawicy, a w każdym razie – nie w pełni. Umiarkowana (liberalizm, chadecja, konserwatyzm) dopuszcza co najwyżej szczątkowe pozory demokracji, na czele z wyborami, które tak czy owak wygrywają przedstawiciele silniejszych, w konsekwencji czego elekcje owe służą legitymizowaniu zamordyzmu bazującego na ucisku – czyli są, paradoksalnie, antydemokratyczne. Oczywiście, umiarkowani prawicowcy oficjalnie gloryfikują demokrację i bronią jej, w praktyce wszelako totalnie ignorują fundament, bez którego ustrój ten nie zaistnieje – prawa człowieka, zwłaszcza te społeczno-ekonomiczne. Skrajna zaś prawica jest jawnie antydemokratyczna, domaga się obalenia demokracji i zastąpienia jej możliwie najbrutalniejszą dyktaturą oraz całkowitego zniesienia praw człowieka.

W pełni demokratyczna jest za to lewica (przy czym poszczególne ideologie lewicowe dopuszczają różne formy demokracji, tzn. nie tylko przedstawicielską/parlamentarną, ale też np. radziecką, deliberatywną, itd.), z tej właśnie przyczyny, że opowiada się za zniesieniem wszelkich form ucisku, czyli niesprawiedliwej, często brutalnej dominacji silniejszych/uprzywilejowanych nad słabszymi/nieuprzywilejowanymi. Lewicowcy opowiadają się również za tym, co dla ustroju demokratycznego (obok rzecz jasna wyborów) jest najważniejsze, czyli prawami człowieka; to właśnie oni odpowiadają za stałe poszerzanie ich katalogu; ostatnio, przykładowo, coraz więcej mówi się o prawach związanych z życiem w niezanieczyszczonym środowisku. Jeżeli zaś rządzi ktoś, kto na idee lewicowe się powołuje, ale ani zasad demokracji (niezależnie od jej typu), ani tym bardziej praw człowieka nie przestrzega, to mamy do czynienia z wypaczeniem, częstokroć przybierającym zbrodniczą formę i będącym de facto rządami prawicowymi; czymś takim był stalinizm, żeby daleko nie szukać.

Wybór zatem pomiędzy prawicą a lewicą, przed którym stajemy my, obywatele, ma charakter polityczny. Ale nie tylko. Równie istotny jest jego aspekt moralny.

Ten z kolei stanowi pochodną zarysowanej na początku notki równicy między wizjami świata według prawicy i według lewicy, a ściślej rzecz ujmując, ich podejścia do ucisku i podporządkowania jednych ludzi drugim. Skoro bowiem prawicowcy – wszyscy, od umiarkowanych po skrajnych – uznają (nie zawsze jednak głośnio o tym mówiąc, bo to domena prawicy skrajnej, umiarkowana natomiast unika takiego stawiania sprawy) jednych ludzi za „lepszych”, innych zaś za „gorszych” (kryteria tegoż podziału są zróżnicowane w zależności od ideologii), z czego wywodzą, iż ci pierwsi muszą panować nad tymi drugimi i eksploatować ich, to oznacza, że ich zwolennicy – czyli chociażby wyborcy głosujący na partie prawicowe – również opowiadają się za dyskryminacją, zniewoleniem i uciskiem. Czyli stają przeciwko ludziom pokrzywdzonym, traktowanym niesprawiedliwie, niszczonym, niekiedy wręcz mordowanym… i bardzo często na skutek zmanipulowania nie spostrzegają, iż sami zaliczają się do owego nieszczęsnego grona – vide wyznawcy PiS-u. Mówiąc krótko, popierają krzywdzenie, będące wszak formą zła. Analogicznie, wyborcy partii lewicowych opowiadają się przeciwko tym wszystkim patologiom, a głosując, przykładają więc rękę do tego, by relacje społeczne nie opierały się na ludzkiej krzywdzie, i w ten sposób stają po stronie dobra.

Wiem, górnolotnie to brzmi, niczym z jakiegoś hollywoodzkiego filmu, ale polityka (podobnie zresztą jak nauka) nie może być uprawiana w oderwaniu od etyki i moralności, czyli właśnie od rozróżnienia między tym, co dobre, a tym, co złe. Jeśli tak się dzieje, konsekwencją zawsze jest zbrodnia, z reguły masowa, i jedna wielka tragedia.

Z tej samej przyczyny nie można negować podziału na polityczną lewicę oraz polityczną prawicę, co robi obecnie wielu komentatorów (np. dziennikarzy, publicystów) tudzież polityków. Oznacza to bowiem nie tylko opowiadanie się po stronie prawicy, ale przede wszystkim uznanie, iż nieważne jest, czy społeczeństwo oparte będzie na dyskryminacji, upodleniu, zamordyzmie, wyzysku, itd., czy też politycy będą przynajmniej próbowali walczyć z tymi patologiami i nie dopuścić do rozlewu krwi. Innymi słowy, negowanie podziału na lewicę i prawicę to negowanie podziału na dobro i zło oraz na demokrację i dyktaturę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor