Atomowy pic na wodę

Jacek Sasin, PiS-owski wicepremier i minister aktywów państwowych, chwali się atomem. Oto dzięki niemu – a przynajmniej taką zasługę przypisuje samemu sobie – KGHM podpisała umowę z jedną z amerykańskich firm na rozwój tzw. małej energetyki atomowej. Bezprawie i Niesprawiedliwość pęka z dumy, głosząc w swym przekazie propagandowym, że wprowadza Polskę w nową energetyczną epokę.

Cóż, jeśli chodzi o energetykę atomową, to nie jestem ani jej specjalnym zwolennikiem, ani radykalnym przeciwnikiem. Nie protestowałbym przeciwko budowie elektrowni jądrowej w Polsce, ale zdecydowanie wolałbym, gdyby zamiast niej postawiono na OZE. No i w tym momencie należy wystosować poważne uwagi odnośnie mafii/sekty nie-rządzącej.

Otóż, jej polityka energetyczna jest fatalna, i podpisywane z Amerykanami umowy raczej tego nie zmienią. Jeśli jankeskie inwestycje w polskie reaktory jądrowe w ogóle przyniosą pozytywne efekty, w postaci czystszego powietrza czy niższych cen prądu chociażby, to stanie się tak prawdopodobnie dopiero za lat kilkanaście… najwcześniej. Czyli najpewniej nazbyt późno.

Od dawna przecież wiadomo, że Polska pod względem zanieczyszczenia powietrza przoduje w Unii Europejskiej (czym absolutnie nie można się chwalić!), a i w skali świata zajmuje jedno z czołowych miejsc, smog zabija nad Wisłą blisko 50 tys. osób rocznie, w sezonie grzewczym po opuszczeniu domu trudno się oddycha nawet w małych miejscowościach… Jest to wina nie tylko bardzo licznych samochodów – przeważnie wiekowych, a więc generujących od czorta spalin, bośmy biednym społeczeństwem i na nowe fury niewielu spośród nas stać (dziękujemy, panie Balcerowicz!) – których jest tak dużo, bo komunikacja publiczna funkcjonuje coraz gorzej, czy palenia w piecach byle czym (skutek ubóstwa energetycznego – dziękujemy, panie Balcerowicz!), ale przede wszystkim głupoty PiS-owców.

Nie-rządząc od 2015 roku, dopuścili się oni poważnych zbrodni energetycznych. Główną było – i nadal jest – uporczywe obstawanie przy elektrowniach węglowych; otwierano nawet nowe, np. w Jaworznie. Są one coraz mniej wydolne – zwłaszcza oczywiście te stare, które należałoby już zamknąć – przez co z narastającym trudem zaspokajają krajowe potrzeby energetyczne, szczególnie latem, kiedy wysychają rzeki. A co gorsza, potwornie zanieczyszczają powietrze, mimo stosowania coraz nowocześniejszych filtrów. To ostatnie przekłada się nader negatywnie na stan naszego zdrowia oraz – też negatywnie – na wysokość rachunków, jakie płacimy za prąd, bowiem wiąże się z dodatkowymi opłatami, które ponieść muszą koncerny energetyczne, co odbijają sobie na nas, odbiorcach.

Druga zbrodnia wiąże się z pierwszą. A jest nią zaniechanie transformacji w kierunku energii odnawialnej, która nie tylko przyniosłaby nam wydajniejszą energetykę i większe oszczędności pieniężne, ale przede wszystkim czystsze środowisko. Innymi słowy, Bezprawie i Niesprawiedliwość od siedmiu bez mała lat robi wszystko, by nie postawić na OZE, a jeśli nawet, to w możliwie najmniejszym stopniu. Mafia/sekta Kaczyńskiego pokasowała projekty (i tak niezbyt szeroko zakrojone), jakie w tym zakresie przygotowała była koalicja PO-PSL, a własnych najwyraźniej nie ma. Podjęła przy tym bardzo negatywne działania, np. ustawowo zmniejszyła opłacalność domowych instalacji fotowoltaicznych (co stawia pod znakiem zapytania sensowność zakupu samochodu elektrycznego lub z hybrydą typu plug-in, bo pojazd taki jest najbardziej korzystny właśnie dla osób posiadających własny dom i garaż z fotowoltaiką). Nie tylko zatem bulimy coraz więcej, ale i trujemy się coraz bardziej.

Fatalna, oparta na przestarzałych rozwiązaniach technologicznych polityka energetyczna PiS-u współgra z rabunkowym wyrębem lasów, o którym wielokrotnie pisałem. On przecież też sprawia, iż smogu – a co za tym idzie, również jego ofiar śmiertelnych – mamy coraz więcej.

W tym kontekście „atomowe” umowy z Amerykanami jawią się jako propagandowy pic na wodę. Bezprawie i Niesprawiedliwość udaje po prostu, że coś robi w zakresie naszej energetyki, podczas gdy realnie nie zmienia się nic, chyba, że na gorsze. I tak będzie jeszcze długo, bo przecież, dopóki te reaktory w (k)raju nad Wisłą nie powstaną (a wcale nie jest stuprocentowo pewne< że tak się stanie!), pozostaniemy przy niewydolnych i generujących zanieczyszczenia oraz wysokie rachunki elektrowniach węglowych. OZE nadal nie będą wdrażane, a jeśli nawet, to zbyt wolno. PiS-owcy jednak nabiją sobie kilka punktów procentowych poparcia, podczas gdy nasze pieniądze pojawią się na kontach właścicieli amerykańskich koncernów energetycznych.

I taki oto będzie efekt działań pana Sasina w USA.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor