Horror depresji

Dziś 23 lutego, czyli Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. Jedną – o czym wielokrotnie pisałem – z najbardziej przerażających chorób na świecie, zaliczającą się do najczęstszych przyczyn zgonów (samobójstwa, a także wyniszczenie organizmu przez inne schorzenia, z którymi to omawiane się częstokroć wiąże). W Polsce choruje na nią, wedle różnych danych, około 1,5 mln osób… a mowa jedynie o przypadkach zdiagnozowanych, bo niezdiagnozowanych może być co najmniej drugie tyle; pandemia, związane z nią obostrzenia oraz spowodowane nimi problemy bytowe jedynie pogorszyły ów wskaźnik. Co gorsza, schorzenie owo dotyka osób coraz młodszych, w tym młodzieży, a nawet dzieci – o czym więcej w dalszej części tekstu.

Przyczyn depresji może być wiele:

1) uwarunkowania genetyczne, cechy osobowości;

2) wydarzenia z życia, np. utrata kogoś bliskiego (biorąc zatem pod uwagę, ilu ludzi zabił w Polsce COVID-19 oraz choroby, których przy okazji walki z pandemią praktycznie przestano leczyć, trudno się dziwić, że bliscy tychże zmarłych zapadają na depresję) lub jakiejś istotnej dla nas rzeczy, wypadek i jego konsekwencje, choroba fizyczna i utrata sprawności, negatywne doświadczenia z dzieciństwa, zawód miłosny, itd.; tu warto zauważyć, iż to, co dla jednej osoby jest błahostką, u innej wywołać może omawiane schorzenie psychiczne;

3) przewlekły stres i przemęczenie (sam znam człowieka, który nabawił się depresji z tego powodu);

4) czynniki społeczne, np. odrzucenie przez innych ludzi, izolacja, osamotnienie, prześladowanie ze względu na orientację seksualną, narodowość, kolor skóry, religię, itd.;

5) czynniki ekonomiczne: bieda, długotrwałe bezrobocie, niestabilne i źle płatne zatrudnienie, przepracowanie, strach o środki do życia, itd.; dlatego właśnie warunki życia w nieludzkim systemie kapitalistycznym tak wydatnie sprzyjają rozwojowi tejże choroby, a samobójstwo, do jakiego depresja często-gęsto prowadzi, jest w warunkach tegoż totalitaryzmu śmiercią nieledwie naturalną.

Bez względu wszelako na przyczynę, schorzenie owo wymaga specjalistycznego leczenia. Rady typu: „idź pobiegaj”, „zjedz coś słodkiego”, „zakochaj się”, itp. nie tylko nie pomagają, ale jeszcze mogą poważnie zaszkodzić choremu (podobnie jak chociażby świąteczne reklamy). Wymagana jest pomoc lekarska… a z tą w (k)raju nad Wisłą jest kłopot, bo ze względu na zniszczenie naszej służby zdrowia przez prawicę postsolidarnościową, chronicznie niedofinansowana psychiatria kuleje na obie nogi, zaś dziecięca to już w ogóle umiera. Wielu zatem potrzebujących nie otrzymuje pomocy na czas, a to jedynie zwiększa odsetek zgonów. Kilka ładnych razy o tym pisałem, toteż dziś nie będę się powtarzał.

A jakie są objawy? Ot, chociażby takie:

1) permanentny smutek;

2) poczucie beznadziei;

3) poczucie osamotnienia;

4) rozdrażnienie;

5) bezsenność lub przeciwnie – nadmierna senność;

6) omijanie spotkań towarzyskich;

7) niekontrolowany płacz;

8) stany lękowe;

9) zaburzenia łaknienia;

10) zniechęcenie, brak sił do podjęcia aktywności.

Jako się rzekło, na omawiane schorzenie zapadają w Polsce osoby coraz młodsze. Mną w ostatnich tygodniach wstrząsnęła informacja (potwierdzona, czyli nie żaden medialny humbug!), że depresję zdiagnozowano u… TRZYLETNIEGO dziecka!!! Naprawdę, zimno mi się robi, kiedy o tym pomyślę, mimo iż nie jestem psychologiem ani psychiatrą.

W tym, że choroba ta dotyka nastolatków i osób dorosłych, nie widzę nic dziwnego; jakkolwiek fakt to oczywiście ponury, wręcz tragiczny. W wieku lat kilkunastu życiowe problemy mogą przytłoczyć, doprowadzając do depresji. Ot, wymienię tu kilka przykładów: odrzucenie przez rówieśników, złe relacje z rodzicami (lub patologiczne, np. przemoc w rodzinie), molestowanie seksualne lub gwałt, problemy w szkole, brak czasu wolnego (skutek już to deformy Zalewskiej, już to w wielu wypadkach rodzicielskiej nadgorliwości), początek odczuwania na własnej skórze kapitalistycznych patologii z biedą i brakiem perspektyw na czele. Tym bardziej osoba dorosła – zachorować może w konsekwencji zmagania się z realiami nieludzkiego kapitalizmu, w tym przepracowaniem tudzież permanentnym stresem; też nie raz ani nie dw o tym pisałem.

Ale jakiż koszmar musiało przeżywać TRZYLETNIE dziecko, że nabawiło się TAK POWAŻNEJ choroby?!!! Aż trudno to sobie wyobrazić. W tym przypadku depresja dotknęła przecież osoby, która z racji wieku dopiero poznaje świat, niewiele zatem jeszcze o nim wie, nie potrafi określić swoich emocji… Współczuję dziecku, naprawdę, i aż mi skóra cierpnie ma myśl o przyczynach jego stanu…

Musiał to być istny horror.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor