Lewica i podatki

W minioną sobotę, 19 lutego, swoją konwencję programową (drugą, po niedawnej poświęconej zdrowiu i walce z pandemią COVID-19) miała Lewica. Tym razem przedstawiła swoje pomysły na reformę – i to, jak się okazało, kompleksową – systemu podatkowego. A chyba tylko głupcy i inni prawicowcy nie rozumieją, że ten wymaga ogromnych zmian. Ale po kolei.

Politycy Lewicy na swojej konwencji skrytykowali Polski Ład – zarówno same jego założenia, jak i bardzo złe przygotowanie (do bani napisane przepisy, dużo luk prawnych, chaos, itd.) oraz fatalne skutki dla społeczeństwa. I słusznie, bo tejże PiS-owskiej deformy zaiste trudno jest bronić, szczególnie, że wali po kieszeniach obywatelki i obywateli mniej- oraz średniozamożnych.

Na samej krytyce badziewnych rozwiązań autorstwa Bezprawia i Niesprawiedliwości rzecz jasna się nie skończyło, bowiem Lewica przedstawiła swoje pomysły odnośnie danin publicznych. Ugrupowanie to deklaruje, że ich system powinien być sprawiedliwy, tzn. im wyższa zamożność, tm wyższy stopień opodatkowania (progresja, o czym więcej w dalszej części tekstu). Dlatego zaproponowano zwiększenie, i to dość znaczące, kwoty wolnej od podatków, a także zmniejszenie wysokości podatku dochodowego dla osób z niewielkimi i średnimi zarobkami (przedstawiono kalkulator, żeby można sobie obliczyć, ile się na tym zyska). Z kolei stawka dla najbogatszych – zlikwidowana przez pierwszy nie-rząd PiS-u – zostałaby podwyższona… niestety, tylko do 40 proc. (w większości państw Europy Zachodniej i Północnej jest ponad 50 proc.). Łączyłoby się to z likwidacją progów podatkowych, tzn. kwota, jaką musimy odprowadzać do budżetu państwa z naszych dochodów, byłaby indywidualnie obliczana dla każdego z nas.

Lewica chce też reformy CIT-u. Dla firm z dochodami do 45 tys. zł wahałby się on od 0 do 9 proc. Przedsiębiorstwa uzyskujące 45 tys. do 500 mln zł odprowadzałyby ten podatek w wysokości 9-27 proc., zaś gdyby dochód przekroczył pół miliarda – 27 proc. Obecny, liniowy CIT jest korzystny wyłącznie dla dużych firm, ze szczególnym uwzględnieniem wielkich, ponadnarodowych korporacji i koncernów, a zarazem wali po kieszeniach osoby prowadzące mikroprzedsiębiorstwa. Należy go więc uznać – podobnie zresztą jak wszystkie inne podatki liniowe – za rozwiązanie szkodliwe tudzież niesprawiedliwe… czyli po prostu złe, takie, co winno zaleźć się na śmietniku historii myśli ekonomicznej.

Padły też pomysły na walkę z drożyzną. W tym zakresie proponuje Lewica zmniejszenie VAT-u z obecnych 23 do 15 proc. (z zachowaniem, oczywiście, aktualnych zerowych stawek na niektóre produkty); co roku danina ta miałaby też zmniejszać się o 1 proc. Ogólnie, dobra to koncepcja, bo w Polsce VAT pod względem wysokości zalicza się (w odróżnieniu od podatków dochodowych) do najwyższych w Unii Europejskiej i bardzo negatywnie przekłada się na ceny podstawowych artykułów, szkodząc tym samym osobom o niższych i średnich dochodach, jak również gospodarce jako takiej, gdyż przyczynia się do zmniejszenia konsumpcji.

Inne propozycje reform przedstawione na sobotniej konwencji, to chociażby zwiększenie udziału samorządów w dochodach z PIT-u, przeniesienie wypłacania pensji nauczycielskich z jednostek samorządu terytorialnego na państwo, a także dopłaty do kredytów hipotecznych. Lewica zapowiedziała również walkę o należne nam środki unijne, wypłata których blokowana jest teraz na skutek łamania praworządności przez Bezprawie i Niesprawiedliwość. No i padła – jak najbardziej słuszna – krytyka „kartonowego państwa”, niechcącego pomagać swoim obywatelom, i umów śmieciowych.

Ogólnie rzecz biorąc, streszczone powyżej pomysły Lewicy sprawdzają się do wprowadzenia (k)raju nad Wisłą realnie progresywnego systemu podatkowego, acz i tak z niższymi, jako się rzekło, stawkami niż na Zachodzie. Progresja podatkowa, przypomnę, polega w największym skrócie na tym, że im więcej zarabiamy, tym wyższe odprowadzamy fiskusowi daniny. Chodzi o to, by osoby o niższych i średnich dochodach były mniej obciążone opłatami na rzecz państwa, z kolei ci, co mają krocie, w większym stopniu dokładali się do wspólnego dobra i rozwoju gospodarki. Obecny system (poza liniowym CIT-em) też niby taki jest… no właśnie – NIBY, bowiem tak naprawdę mamy w Polsce podatki regresywne – osoby mało i średniozamożne są, w stosunku do swoich dochodów, BARDZIEJ obciążone daninami publicznymi (pośrednim i bezpośrednimi) niźli krezusi. Wynika to z założeń skrajnie prawicowego neoliberalizmu gospodarczego, wprowadzonego przez Balcerowicza i jego następców z targowicy postsolidarnościowej, PiS-owców, ma się rozumieć, wliczając, i jest nie tylko nader niesprawiedliwe, ale tez bardzo szkodliwe dla państwa, gospodarki oraz społeczeństwa.

Lewica chce odejść od tej patologii na rzecz rozwiązań wzorowanych na niemieckich (tyle, że z niższymi niźli u naszych sąsiadów zza Odry i Nysy stawkami podatkowymi), które, gdyby weszły w życie, byłyby zarówno sprawiedliwsze, jak też korzystniejsze dla większości z nas (albowiem za sprawą zbrodni Balcerowicza i innych solidaruchów, jesteśmy stosunkowo ubogim społeczeństwem), a co za tym idzie – także dla gospodarki. Pieniądz powinien iść w dół, tzn. do osób z niższymi dochodami, bo to napędzi konsumpcję, pozytywnie przekładając się na rozwój gospodarczy; z kolei dopychanie forsy bogatym nie tylko zubaża większość społeczeństwa, ale też dowala gospodarce, ponieważ korzystają jedynie banki, fundusze inwestycyjne, no i sami ci krezusi.

Jasne, można się zżymać, że propozycje Lewicy zaprezentowane w minioną sobotę, są nazbyt łagodne dla najbogatszych pasożytów-burżujów. Można – a wręcz należy! – przypominać, iż sama w sobie progresja podatkowa, nawet wzbogacona o propracownicze modernizacje prawa pracy, nie zlikwiduje patologii nieludzkiego systemu kapitalistycznego, który sam w sobie stanowi gigantyczną, morderczą patologię. Ale trzeźwo patrząc, należy stwierdzić, że na tle obecnego, wysoce szkodliwego modelu danin publicznych, reformy, jakie chciałaby wprowadzić Lewica, i tak są – czy raczej byłyby, gdyby weszły w życie – gigantycznym krokiem naprzód.

Dlatego też, zapoznawszy się z nimi, w żadnym razie nie piałem z zachwytu, lecz i tak oceniam je pozytywnie.

Czekam na dalsze konwencje oraz plany reform.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor