Sukcesy ludzi pracy

Strajk w podpoznańskich zakładach Solaris trwa; robotników wspierają posłowie (w tym Włodzimierz Czarzasty, wicemarszałek Sejmu) oraz działacze młodzieżówek Lewicy – i bardzo dobrze, tak powinno być. Pracownicy zatrudnieni przy produkcji autobusów nie uginają się, nie przyjmują oszukańczych propozycji zarządu, lecz twardo podtrzymują swoje – bardzo oczywiście słuszne, acz, trzeba uczciwie zaznaczyć, niewygórowane – żądania płacowe. Serdecznie życzę im powodzenia; wszak człowiek pracuje po to, by zdobyć środki na utrzymanie.

Historia ta może skończyć się dobrze, a jeśli tak się faktycznie stanie, to nie będzie to sytuacja wyjątkowa. Ostatnie dni dostarczyły nam bowiem kilku pozytywnych informacji z dziedziny relacji na linii praca-kapitał.

Przykładowo, mniej więcej w tym samym czasie, co Solaris, strajkowała załoga zakładów Bison, zlokalizowanych w okolicach Białegostoku. Tam też za protestem stały zjednoczone organizacje związkowe. No i właśnie się on zakończył. Robotnicy wywalczyli podwyżki; wprawdzie niższe, niż oczekiwali (300 zł brutto miesięcznie, zamiast 600 zł, jakich początkowo się domagali), ale i tak zdecydowali się nad podpisanie porozumienia. Udało im się, bo stali twardo; nie wystraszyli się nawet groźby zamknięcia firmy (rzekomo straciła płynność finansową za sprawą strajku, co szybko zdemaskowane zostało jako oszustwo i szantaż) oraz związanych z nim zwolnień.

O powodzeniu mogą mówić również pracownicy PKP Cargo, bo i oni otrzymają wyższe wynagrodzenia zasadnicze oraz premie. Ostatnio doprecyzowane zostało porozumienie w tym zakresie, zawarte jeszcze w zeszłym roku. W tym wypadku obyło się bez strajku; zakładowa „Solidarność” toczyła standardowe negocjacje płacowe. Co ciekawe, początkowo związkowcy nie kwapili się do nich, przypominając o kiepskiej sytuacji finansowej przedsiębiorstwa. Wkrótce jednak zarówno oni sami, jak też reszta zatrudnionych odczuła drożyznę. Inflacja wymusiła więc na proletariacie oddolny nacisk na związek zawodowy, by wziął się do roboty i wywalczył wyższe płace. I tak się właśnie stało.

Jaki z tego wniosek? Ano taki, że robotnicy muszą walczyć o swoje. W kapitalizmie im niższe płace w stosunku do ceny wyprodukowanego dobra lub usługi, tym większe zyski właścicieli firmy; zależy im zatem, by płacić za pracę jak najmniej. Owszem, trafią się kapitaliści, którzy rozumieją, że dobry, wykwalifikowany pracownik, specjalista w swojej dziedzinie, musi być godnie wynagrodzony, by solidnie i wydajnie pracował. Ale nie oszukujmy się, tacy stanowią raczej wyjątki, podczas gdy na rynku dominują wyzyskiwacze, co to chcą li tylko pasożytować na ludzkiej harówie.

Generalnie, ponure realia systemowe są takie, że podwyżki dla pracowników nie leżą w interesie kapitalistów, nawet, jeśli ich przedsiębiorstwa osiągają rekordowe zyski. Toteż proletariat nie powinien się łudzić, ze prywatni właściciele środków produkcji sami z siebie docenią jego wysiłek i będą coraz lepiej wynagradzali pracę. Tak się z reguły nie dzieje, czego przykładem Solaris – firma osiągnęła niedawno ogromne dochody, sprzedaje swoje autobusy i autokary na licznych rynkach, ale jej posiadacze robią wszystko, by pracownikom nie podnieść wypłat, a jeśli już, to w minimalnym jeno stopniu i w taki sposób, by ludzi tych nastawić przeciwko sobie.

Robotnicy muszą więc twardo domagać się tego, co im się należy za ich harówę. Czyli wywierać nacisk na kapitał. Temu właśnie służą związki zawodowe (rzecz jasna „czerwone”, czyli prawdziwe – działające w interesie pracowników, w odróżnieniu od „żółtych”, niby to stanowiących pracowniczą reprezentację, a tak naprawdę wysługujących się kapitalistycznym wyzyskiwaczom), negocjacje płacowe, a także strajki. Warunkiem powodzenia jest wspólne działanie (robotnicy nie mogą pozwolić na to, by właściciele środków produkcji nastawili ich przeciwko sobie), solidarność oraz nieustępliwość. Ta ostatnia nie oznacza oczywiście braku gotowości do negocjowania i pójścia na pewne ustępstwa, lecz odporność na szantaże i wyczulenie na oszukańcze propozycje ze strony kapitalistów, jak również świadomość, ile TRZEBA wywalczyć.

Jak widać na przykładzie Paroc Polska (w zeszłym roku), polskich magazynów Amazona (też ubiegły rok), PKP Cargo czy Bisona, proletariat nie stoi na z góry straconej pozycji wobec kapitału. Działając w odpowiedni sposób, może wywrzeć na klasę pasożytniczo-wyzyskującą nacisk i uzyskać to, co mu się po prostu należy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor